Tymczasem z publicznie dostępnych informacji wynika, że Anna była osobą niestabilną psychicznie i znajdującą się w sytuacji życiowej, w której potrzebowała wsparcia. Czy Wydrzyńska pytała jak może ją wesprzeć? Czy próbowała jej pomóc w emocjach, które jej towarzyszyły, gdy okazało się, że pod sercem Ani rozwijają się bliźnięta? Czy miało dla niej znaczenie to, że planowała to dziecko? Mogła przecież skierować ją do dobrego psychologa, powiedzieć, że w ciąży szaleje burza hormonów i stąd mogą pojawiać się wątpliwości.
Mamy tu jednak do czynienia z typowym dla środowisk aborcyjnych wykorzystywaniem kobiet dla swoich zysków i ideologii. Na każdą potrzebę pomocy mają tylko jedną odpowiedź – aborcja. Życie dziecka nie ma dla nich żadnego znaczenia, a skomplikowana i czasochłonna prawdziwa pomoc kobiecie jest dla nich nieatrakcyjna. One są przecież od aborcji.
Nazywają się Aborcyjnym Dream Teamem i zdaje się, że tylko o tym marzą, by fundować kobietom aborcję. Słowo „fundować” jest przy tym nieprecyzyjne, bo pieniążki za aborcję ściągają przecież od samych kobiet. W ostateczności jednak możliwość zabijania jest dla nich ważniejsza od pieniędzy, bo jeśli któraś kobieta rzeczywiście ich nie ma, gotowe są pomóc w zabijaniu za darmo, na przykład rozdając swoje własne pigułki aborcyjne, co świadczy o tym, że już na zabicie własnego dziecka są najbardziej gotowe.
Źródło: https://www.wysokieobcasy.pl/…