W wieku 17 lat zostałam brutalnie zgwałcona. Nie prosiłam się o to… To się stało dosłownie niedaleko mojego domu. Tego co się czuje po takim doświadczeniu, nawet nie da się ująć w słowach. Pozbawienie własnej godności, strach, ból psychiczny nie do wyobrażenia. Przerażenie, że ktoś się dowie. Ogólne piętno, zhańbienie. Chciałam po prostu przestać istnieć. Nie wyobrażałam sobie dalszego życia i sensu mojego istnienia.
Tygodnie mijały, a ja zdałam sobie sprawę, że mogę być w ciąży. Ku ironii losu, to był mój pierwszy raz, więc przez pierwsze tygodnie nawet nie przypuszczałam, że coś takiego jak ciąża mnie spotka. Test ciążowy wykazał 2 kreski. Tragedia! Pomyślałam, że po „cichu” usunę ciążę, aby nikt nigdy nie dowiedział się o tym, co się stało i co mnie spotkało.
Zaczęłam mieć z godziny na godzinę coraz większe wątpliwości. Czemu niewinne dziecko ma odpowiadać za grzechy własnego ojca? Kim ja jestem, aby decydować o śmierci tak niewinnej i bezbronnej istoty? Czułam w sobie wielką walkę między dobrem a złem. Znalazłam odwagę i powiedziałam o wszystkim własnej mamie. Była zrozpaczona całą sytuacją, z drugiej strony jednak bardzo wyrozumiała. Miała twarde stanowisko w tej sytuacji, abym urodziła. Przecież mogę oddać po porodzie. Gdy wiedziałam już, że mam choć jedną osobę na świecie, która jest za mną, po mojej stronie, podjęłam decyzję, że urodzę. Oczywiście moja decyzja miała lawinę następstw: szkoła, policja, sąd. Otoczenie ze wszystkim sił namawiało mnie na usunięcie ciąży. Codziennie słyszałam: to dziecko będzie Ci przypominało o gwałcie bez przerwy. Nie będziesz mogła na nie patrzeć…
Nic bardziej mylnego. Moje dziecko ma już 7 lat. Jest największym cudem i miłością mojego życia. Nadało sens wszystkiemu i nie przypomina mi w żaden sposób o tym zdarzeniu. Oczywiście wolałabym, aby zostało poczęte w inny sposób, ale nawet gdybym miała taką możliwość, nigdy nie cofnęłabym czasu. Nikt nie ma prawa decydować o życiu drugiej osoby. Jeśli ktoś jest poczęty z gwałtu lub przed urodzeniem jest ciężko chory, nie odbiera mu to prawa do życia. Kobieta po urodzeniu może oddać dziecko, chociaż zapewniam, że instynkt macierzyński i miłość od pierwszej minuty życia dziecka zwycięży.
(Dane do wiadomości redakcji)