Tysiące dzieci cierpią po okaleczeniu. Szokujące kulisy afery kliniki Tavistock

W ciągu ostatnich lat Wielka Brytania doświadczyła jednego z największych kryzysów zaufania do instytucji publicznych odpowiedzialnych za zdrowie psychiczne dzieci. Na czele tej tragedii stanęła Tavistock and Portman NHS Foundation Trust – a dokładniej jej Gender Identity Development Service (GIDS), jedyna państwowa klinika, która przez lata prowadziła dzieci i młodzież na ścieżkę tzw. „tranzycji płciowej”.

W 2022 roku brytyjski rząd podjął decyzję o jej zamknięciu. Oficjalnie – z powodu rażących zaniedbań, braku diagnostyki i naruszania podstawowych zasad medycyny. Jednak to, co wydarzyło się w Tavistock, nie było błędem.

To był zorganizowany, systemowy proces krzywdzenia dzieci pod przykrywką „terapii” – wspierany przez ideologię, presję polityczną i medialną histerię. Łącznie skrzywdzono tam wiele tysięcy dzieci, z roku na rok ich liczba rosła. W roku rozliczeniowym 2010/2011 skierowano tam do „zmiany płci” 138 osób nieletnich, a w roku 2020/2021 aż 2383.

„Tranzycje” jako skutek zbrodniczej ideologii 
Podawanie hormonów płci przeciwnej dzieciom, blokowanie dojrzewania, wycinanie zdrowych piersi nastolatkom – to nie jest leczenie. To jest medyczne okaleczanie. Nie można tego nazwać „kontrowersyjną praktyką” ani „błędną terapią”. To była świadoma rezygnacja z zasady „primum non nocere” – przede wszystkim nie szkodzić.

Raport dr Hillary Cass, niezależnej pediatry, ujawnił coś więcej niż tylko błędy organizacyjne. Pokazał system, który odrzucił podstawy medycyny na rzecz afirmacyjnej ideologii, która zamieniła dziecięce zagubienie w stałą, nieodwracalną ingerencję w ciało.

Jak wyglądało „leczenie”? 
• Dzieci trafiały do Tavistock z depresją, lękami, często będąc w spektrum autyzmu. Zamiast rzetelnej diagnozy – po jednej albo dwóch konsultacjach – kierowano je do tranzycji.
• Hormony blokujące dojrzewanie podawano nawet po jednym spotkaniu, najczęściej bez wiedzy rodziców.
• W wielu przypadkach pomijano terapię psychologiczną – uznając, że jeśli dziecko mówi, że „jest inne”, to należy to natychmiast potwierdzić i wzmocnić.
• Dziewczęta, które nie czuły się „dość kobiece”, zderzały się z narracją, że ich dyskomfort wynika z „bycia w złym ciele”. Śledztwo potwierdziło, iż była ona  bezkrytycznie powielana i „wtłaczana” młodym pacjentom przez personel kliniki.
To nie było leczenie. To był ideologiczny rytuał, w którym pytanie „Dlaczego tak się czujesz?” zostało zastąpione pytaniem: „Kiedy chcesz zacząć brać hormony?”

Presja mediów, polityków i sieci społecznościowych 
System Tavistock nie działał w próżni. Jego funkcjonowanie było możliwe dzięki wsparciu mediów, aktywistów i środowisk politycznych, które wykreowały wokół „tranzycji” mit wyzwolenia i emancypacji. 
W rzeczywistości była to brutalna kampania indoktrynacji, która zniszczyła życie tysięcy młodych ludzi. W mediach społecznościowych gloryfikowano operacje jako „nowe narodziny”. Na ulicach Londynu młode kobiety, które przeszły mastektomie, a raczej rzeźnicki zabieg wycięcia zdrowych piersi, paradowały topless z bliznami na klatce piersiowej  jako znakiem „odwagi”. W rzeczywistości były ofiarami – zmanipulowanymi, oszukanymi i porzuconymi przez system, który miał je chronić. Ci, którzy zadawali pytania, byli natychmiast oskarżani o „transfobię” i narażeni na sankcje społeczne i prawne. Tak działa ideologiczny terror, który ucisza rozsądek i odrzuca debatę.

Głos ofiar 
„Miałam 15 lat, kiedy trafiłam do Tavistock. Zdiagnozowano mnie jako osobę trans po trzech spotkaniach. Dostałam blokery, później testosteron, a w wieku 20 lat miałam mastektomię. Teraz wiem, że miałam depresję, nie potrzebowałam operacji – potrzebowałam pomocy.” – Keira Bell, była pacjentka, która pozwała Tavistock w 2020 roku. Wygrała pierwszą sprawę. To dzięki niej temat Tavistock zaczął wychodzić na światło dzienne. „Byłam nieszczęśliwą dziewczyną. Nie potrzebowałam operacji. Potrzebowałam pomocy.”

„Mówiono mi, że operacja pomoże mi pokochać siebie. A teraz nie mogę patrzeć na swoje ciało bez bólu. Nie jestem mężczyzną. Jestem okaleczoną kobietą.” – Ellie, 21-letnia detranskobieta.

„Moje piersi zostały wycięte w imię polityki tożsamości. Nikt nie zadał pytania: „Dlaczego naprawdę chcesz być chłopcem?”. Teraz wiem, że to była ucieczka przed traumą, nie tożsamość płciowa.” – Sinead, 19 lat, wypowiedź dla Sky News, 2023.

Ich dramatyczne świadectwa są potężnym oskarżeniem systemu, który zignorował podstawowe zasady medycyny: ostrożność, diagnozę i długoterminowe dobro pacjenta.

Dlaczego klinikę zamknięto? 
Zamknięcie Tavistock było wynikiem raportu dr Hillary Cass, który jasno wykazał, że klinika: 
– kierowała dzieci na tranzycję zbyt szybko i bez dogłębnych konsultacji psychologicznych, 
– ignorowała inne możliwe przyczyny dysforii płciowej (depresja, autyzm, lęki), 
– stosowała hormonalne leczenie eksperymentalne, 
– miała zbyt dużą zależność od opinii samego pacjenta, bez obiektywnej diagnozy, 
– marginalizowała rolę rodziców, 
– opierano się głównie na „afirmacji” – czyli potwierdzaniu tożsamości dziecka, bez weryfikacji przyczyn.

Co dalej? Jak powstrzymać tę zarazę?  
Zamknięcie Tavistock to tylko pierwszy krok. Rana została odsłonięta, ale choroba wciąż się rozprzestrzenia. Ideologia, która pozwoliła na medyczne okaleczanie dzieci, nie zniknęła – po prostu zmieniła formę i przeszła do nowych miejsc: szkół, internetu, seriali, platform edukacyjnych. Teraz działa ciszej, szybciej, głębiej – a jej ofiarami są dzieci.

To już nie tylko system zawiódł – to dorośli zawiedli. Lekarze, którzy nie pytali „dlaczego”. Terapeuci, którzy bali się powiedzieć „stop”. Politycy, którzy zrobili z dzieci pole bitwy o poparcie. Dziennikarze, którzy przestali pytać i zaczęli głosić dogmaty. Rodzice, którzy – często w dobrej wierze – zostali zmanipulowani przez język fałszywej „akceptacji”. 
A pośrodku tego wszystkiego stoi dziecko. Samotne, pogubione, zranione. I nikt go nie słucha.

Nie bójcie się być świadomymi rodzicami. Nawet jeśli mainstream będzie Wam wmawiać, że jesteście „zacofani”, „konserwatywni” lub „nietolerancyjni”. Wasze dziecko nie potrzebuje hormonów, operacji, nowej tożsamości – potrzebuje jasnych norm i wartości. Potrzebuje pokazania co jest dobre, a co złe. Potrzebuje granic. Potrzebuje WAS.

Źródła: https://webarchive.nationalarchives.gov.uk/…
https://persuasion.community/p/keira-bell-my-story
https://totylkoteoria.pl/klinika-tavistock-hannah-barnes
https://wpolityce.pl/…

Uważasz, że to ważne? Udostępnij znajomym:

Więcej interesujących treści

Wesprzyj działania Fundacji!

Możemy dalej działac tylko dzięki pomocy ludzi dobrej woli. Liczymy na Ciebie. Każda złotówka, która trafia do naszej Fundacji jest wykorzystywana na walkę z cywilizacją śmierci. Jeśli uważasz, że to co robimy jest potrzebne – wspomóż nas chociaż drobnym datkiem!

. PLN
. PLN

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667

Fundacja Pro – Prawo do życia,
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22,
05-800 Pruszków

Dla przelewów zagranicznych:
IBAN PL79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Kod BIC Swift: INGBPLPW

Prosimy o podanie w tytule wpłaty także adresu e-mail.

Wesprzyj nasze akcje: