Te dzieci przeżyły swoją aborcję! Co się z nimi stało?

Najmłodszy uratowany wcześniak, to dziecko, które urodziło się w USA w 22 tygodniu ciąży. Mimo to w Polsce zwyczajowo zabija się dzieci poprzez aborcję do 24 tygodnia ciąży, tłumacząc, że do tego czasu dziecko nie jest zdolne do samodzielnego życia.

W naszym kraju w wyniku „nieudanych” aborcji rodzą się żywe dzieci. W takich wypadkach personel medyczny nie jest chętny, by ratować życie dziecka. W Opolu ważący 600 gramów maluszek głośno krzyczał. Najpierw zdecydowano się umieścić go w inkubatorze. Jego serce i inne narządy dobrze funkcjonowały, ale po około 4 godzinach … odstąpiono od opieki nad dzieckiem i wkrótce zmarło.

Jeszcze większe dziecko urodziło się w wyniku „nieudanej” aborcji we Wrocławiu. 700-gramowa dziewczynka zmarła po miesiącu. W tym wypadku prokuratura wprawdzie wszczęła śledztwo, ale nie dopatrzyła się znamion przestępstwa. „Lekarze podjęli prawidłową decyzję i przeprowadzili zabieg prawidłowo.” – komentowała wówczas zabicie dziecka Małgorzata Klaus z wrocławskiej prokuratury okręgowej.

Dziecko urodzone w 24 tygodniu ciąży w szpitalu św. Rodziny w Warszawie zmarło, gdy po „nieudanej” aborcji nie udzielono mu pomocy.

Niektórym dzieciom udaje się przeżyć własną aborcję. We Władysławowie toczy się proces przeciwko Tomaszowi K., który próbował zabić dziecko w 10 tygodniu ciąży. „Dzięki” temu, że przebił kobiecie macicę i jelita hospitalizowano ją, a dziecko przeżyło. Chłopiec ma dziś rok, matka żałuje próby zabicia go i w procesie przeciwko Tomaszowi K. występuje jako oskarżyciel posiłkowy. Co będzie czuł ten chłopiec, gdy kiedyś dowie się, że gdy był maleńki próbowano go zabić?

Na to pytanie może odpowiedzieć amerykańska działaczka pro-life Melissa Ohden, która przeżyła swoją aborcję. W łonie matki wstrzyknięto jej toksyny, które miały ją zabić, ale pomimo przebywania w nich przez 5 dni Melissa urodziła się żywa. Mimo iż jej babcia życzyła sobie, by zostawić ją by umarła (matka była w narkozie), kilka pielęgniarek zdecydowało się uratować jej życie. „Zadziwia mnie, że żyjemy w świecie, który myśli, że to co one zrobiły, było złe” – mówi Melissa ze łzami w oczach.

W USA żyje co najmniej 44 tysiące osób, które przeżyły swoją aborcję. W którymś momencie życia ich prawo do istnienia też było podważone i uznane za złe. Nie wiemy, ile dzieci żyje w Polsce z takim piętnem. Pamiętajmy jednak, że za każdym razem, gdy usłyszymy o aborcji jako „świadczeniu zdrowotnym”, „dobrodziejstwie”, „mniejszym złu” czy „kompromisie” oznacza to, że ludzie którzy takie słowa wypowiadają uważają, że życie niektórych dzieci jest po prostu złem, bo złe jest według nich otaczanie tych dzieci troską, czy to w łonie matki, czy tuż po porodzie, gdy przeżyją nieudaną próbę zabójstwa.

Źródła:
Dziecko z Wrocławia
dziecko z Opola
dziecko ze św. Rodziny

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN