W 2024 roku świat obiegła wstrząsająca wiadomość – były premier Holandii Dries van Agta i jego małżonka Eugenie, będący małżeństwem przez ponad siedemdziesiąt lat, popełnili „samobójstwo we dwoje”. W 2016 r. inny holenderski polityk, chadecki poseł Frans Josef van der Heijden wraz z małżonką Gonnie pozwolili się zabić, gdyż byli „poważnie chorzy”.
Ta śmierć na życzenie nie tylko jest krwawą ofiarą złożoną na ołtarzu (pseudo)romantycznej miłości, a raczej dramatycznym świadectwem kryzysu, w którym znalazło się nasze pokolenie.
Śmierć na życzenie- brutalne zabójstwo sacrum
Wspomagane samobójstwo „we dwoje” to już tylko medyczna procedura odarta ze wszelkich szat godności ludzkiej. Przez wieki odejście człowieka było głęboko osadzonym duchowo przejściem w wymiar Stwórcy. Dziś to zaplanowany „zabieg”, wpisany w kalendarz morderczego asystenta w białych rękawiczkach. Tu nie ma duchowości, tajemnicy, refleksji, kontemplacji tej niewidzialnej granicy między życiem a śmiercią. Nie ma subtelności towarzyszenia umierającemu w ostatnich chwilach ziemskiego życia. Zamiast delikatności i tajemnicy wymiaru sacrum w miejsce to wdziera się brutalna i zimna usługa oferowana przez bezduszne państwo – śmierć na życzenie, tu i teraz, bez możliwości odwrotu.
Ryzyko nadużyć i presja społeczna
Zwolennicy eutanazji podkreślają, iż jest to „dobrowolny wybór przysługujący każdemu człowiekowi”. W skrócie – tak bardzo w dzisiejszych czasach nadużywane – prawo człowieka. Zaznaczają również, iż dokonywanie takiego wyboru podlega ścisłym i rygorystycznym obwarowaniom prawnym. Rzeczywistość udowadnia coś wręcz przeciwnego – osoby starsze, bombardowane informacjami o tym, że choroba czy starość to balast dla rodziny czy otoczenia – uznają, że najlepszym rozwiązaniem jest „zniknąć”, „zasnąć na wieki na swoich warunkach”.
Dzisiejszy świat wywiera presję na tych najsłabszych, którym winni jesteśmy opiekę i troskę, a nie zastrzyk zatrzymujący ich skołatane serca. Takie społeczeństwo wysyła im sygnał „nie jesteś już potrzebny, Twoje życie nie ma najmniejszego sensu, żadnej wartości”. I tu przekraczamy cienką linię gdzie wspomagane samobójstwo nie jest (i nigdy nie będzie) aktem wolności, a dramatycznym skutkiem nacisku społecznego.
Eutanazja we dwoje i ograniczona zdolność podejmowania decyzji
Najbardziej niepokojące są przypadki, w których osoba świadoma tego, czym jest eutanazja, podejmuje obopólną decyzję za małżonka z ograniczoną zdolnością podejmowania tejże. To właśnie w Holandii śmiertelnie chory mąż zadecydował w imieniu chorej na demencję żony o podwójnym samobójstwie. Posłużył się argumentacją, iż „boi się o to, kto zaopiekuje się chorą żoną po jego śmierci”.
Z egoistycznych pobudek pozwolił na zabicie swojej ukochanej. To nie romantyzm – to wyrachowane zabójstwo. Bo jeśli ktoś ma problem z pamięcią, formułowaniem myśli, to jak możemy stwierdzić, że naprawdę pragnie śmierci? A może prosi o ulgę w cierpieniu poprzez towarzyszenie i wsparcie, a nie przyspieszenie końca?
Upadek kultury życia
Romantyzacja i normalizacja podwójnej eutanazji prowadzi do bardzo niebezpiecznego zjawiska – zmiany myślenia, iż życie to dar. Orientacja zmienia się na postrzeganie tego daru jako „projektu”, który w każdej chwili można zakończyć. Staje się normalizacją „życzeniowości” w tej delikatnej przestrzeni egzystencji człowieka. Co otworzyło kolejne furtki – dziś wspomagane samobójstwo „przepisywane jest” nie tylko chorym fizycznie, ale coraz częściej osobom cierpiącym psychicznie. Kolejno – skoro małżonkowie mogą odejść „razem”, dlaczego nie rozszerzyć tej „usługi” na inne grupy społeczne? Gdzie jest granica? Gdzie dziś znajduje się moment, w którym życie pozostaje nienaruszalne?
Życie jest zawsze warte życia
Podwójna eutanazja przedstawiana jest jako miłosne oddanie małżonków aż po wspólny grób. Jednak prawdziwa miłość to cnota, która nie polega na wspólnym, asekuracyjnym odejściu, ale na wzajemnym towarzyszeniu sobie, aż do końca, bez pójścia na skróty. Trud, cierpliwość, obecność – to w nich znajduje się najgłębszy sens relacji. Życie jest dobrem nie dlatego, że jest wolne od bólu czy cierpienia, ale dlatego, że jest darem. Bożym darem, którego nie można, ot tak, odbierać ani sobie, ani drugiemu człowiekowi.
Niech nasza obrona życia będzie oparta na bliskości, cierpliwości, nadziei – nie na legalizacji śmierci jako formy ucieczki.
Źródło: https://opoka.org.pl/…