Poniższe historie stawiają pytania – czy eutanazja to działanie miłosierne? A może niezwykle strome i śliskie zbocze prowadzące ku (kolejnemu) rozkwitowi eugeniki?
Benjamin Turland i syndrom posteutanazyjny
Benjamin stracił obie babcie w wyniku MAiD (kanadyjski program asystowanego samobójstwa). Jedna z kobiet cierpiała na demencję i podczas jej hospitalizacji personel medyczny zaproponował rodzinie dokonania eutanazji.
Ben miał poczucie, że lekarze stawiają ich przed faktem dokonanym i popychają do powzięcia twierdzącej decyzji. Po rodzinnych naradach ostatecznie podpisano zgodę. „Babcia była nagabywana. Cały czas ją przekonywali, by się zabić. A ja płakałem i płakałem. Nie mogłem przestać”. Wnuczek do dzisiaj stawia sobie pytanie „Dlaczego nic nie powiedziałem? Dlaczego nie zareagowałem?”. Pytania pozostają bez odpowiedzi, a cierpienie tego młodego mężczyzny pogłębia się.
Wprost mówi o tym, że osobiście przyczynił się do zabicia swojej ukochanej babci poprzez bierność. Przypadek drugiej seniorki był równie dramatyczny. Kilka lat później dokonano na niej eutanazji, bo cierpiała na chroniczną niewydolność płucną. Ją również popychano w szpitalu do podjęcia tej decyzji. Zdaniem Benjamina to systemowe naciskanie na „dobrowolną” śmierć pacjenta zamiast należnej im opieki. Zauważa, że program ten wykorzystuje luki systemowe. Na przykład szukając swoich ofiar pośród najbardziej potrzebujących – zmarginalizowanych przez chorobę czy warunki psychosocjalne. „Zabijanie ludzi nie jest przejawem współczucia” – Turland stawia sprawę jasno i klarownie.
To nie odizolowany przypadek – kanadyjskie prawo, które zalegalizowało eutanazję w 2016 roku, wciąż rozszerza się. Obejmuje już nie tylko osoby terminalnie chore, ale dotyczy tych z chorobami przewlekłymi, starszych czy znajdujących się trudnej sytuacji psychologicznej lub kryzysie bezdomności. W efekcie możemy mówić o nowej formie eugeniki – systemie, gdzie życie niektórych staje się mniej wartością, a bardziej obciążeniem.
Siostry Kessler – współczesny romantyzm czy skrajna gloryfikacja samouwielbienia
Alice i Ellen Kessler, niemieckie duo piosenkarek, tancerek i aktorek, popełniły eutanazję, w wieku 89 lat. Skoro żyły wspólnie, chcą umrzeć wspólnie – tak motywowały swoją decyzję. To zdarzenie z 17 listopada tego roku budzi wielkie poruszenie – gdy zwolennicy tzw. „samostanowienia” podkreślają głębię ich więzi i trwałość siostrzanej relacji „aż do końca”, środowiska obrony życia ostrzegają, że jest to fałszywa i bardzo daleko posunięta romantyzacja eutanazji.
To medialne gloryfikowanie ich śmierci może się przyczynić do otwarcia kolejnej furtki tego niebezpiecznego trendu – wzmożenia presji na osobach starszych, by nie stać się obciążeniem dla otaczającego świata. A przecież wystarczy zaprzestać promowania eutanazji jako wyrazu autonomii i zacząć inwestować w zapobieganie tym samobójstwom, rozwoju hospicjów, siatki wsparcia dla osób starzejących się i przypominać ludziom, że mają obowiązek opiekować się seniorami w swoich rodzinach.
Te historie pokazują, że życie ludzkie traci w wielu państwach znaczenie. Na każdej płaszczyźnie. Jego deprecjacja tworzy realne zagrożenie dla osób starszych, schorowanych, w trudnej sytuacji życiowej – że będą postrzegani jako ci „mniej warci życia”. Czy to oznacza, że życie ludzkie mierzy się tylko przez pryzmat cierpienia i kosztów jakie generuje? A może to tylko składowa całości egzystencji?
Legalizacja eutanazji to coraz mniej subtelna presja ubrana w formę „dobrowolności”. Jeśli system społeczny wywiera presję na obywatelach, że woli skrócić życie tychże niż zapewnić im długotrwałą opiekę, upadek moralny całych narodów jest nieunikniony. Przypadek bliźniaczek Kessler jaskrawie pokazuje, że media mają za zadanie upiększać i gloryfikować to legalne samobójstwo – by coraz więcej osób w kryzysie (czy to psychicznym czy materialnym) poszły za przykładem wyniesionych przez mass media na piedestały za heroiczność ich decyzji.
Ofiary eutanazji to nie jednostkowe tragedie – to nowy trend, który przybiera na sile. To już nie „wyjątkowość decyzji”, a coraz bardziej akceptowalne zjawisko społeczne służące eliminacji „cierpienia” wykluczonych lub schorowanych.
Godność życia nie może być warunkowa
Jako społeczeństwo, specjaliści, najbliższe otoczenie, współpracownicy czy rodzina mamy bardzo ważne zadanie – zapewnić wsparcie, które pozwoli ludziom żyć, pomagać osobom cierpiącym, a nie promować akceptację śmierci jako drogę ucieczki przed dyskomfortem. Przed sobą samym.
Źródła:
https://www.lifenews.com/…
https://www.theguardian.com/…