8 marca 2025 w Warszawie nieopodal siedziby Sejmu rozpoczęła działalność tzw. przychodnia aborcyjna, czyli miejsce docelowo dedykowane mordowaniu ludzi przed narodzeniem i niszczeniu dusz tych, którzy są w ten proceder uwikłani. Mamy już to, co jest na zachodzie – rzeźnię aborcyjną, z tą jedynie różnicą, że nie wszystkie metody mordowania dzieci mogą tam być praktykowane. Póki co, ułomne polskie prawo zezwalające na zabijanie dzieci teoretycznie w dwóch przypadkach (gdy „ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej” oraz gdy „zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego”) dopuszcza wykonie aborcji wyłącznie przez lekarza w szpitalu.
Zatem w owej przychodni na ten moment nie można np. rozerwać dziecka na kawałki, czy wstrzyknąć mu w serce chlorku potasu. Te metody zabijania w Polsce są zarezerwowane dla szpitalnych zabójców w kitlach. Nie oznacza to oczywiście, iż jest dobrze, bowiem jakiekolwiek przyzwolenie komukolwiek i pod jakimkolwiek pozorem na zabijanie niewinnych ludzi jest czymś niedopuszczalnym, co nieuchronnie wiedzie kraj do upadku.
Z kolei tzw. aborcja na życzenie jest w Polsce teoretycznie zabroniona, lecz w praktyce dozwolona, bowiem prawo nie przewiduje żadnej odpowiedzialności karnej dla matki, a osoby trzecie pomagające kobiecie w zabiciu własnego dziecka teoretycznie mogą być ukarane, lecz w sposób zgoła symboliczny. Organy ścigania i sądy sporadycznie doprowadzają do ukarania tych, którzy wspierają matki w dzieciobójstwie prenatalnym. A obecnie wszelkiej maści złoczyńcy mają cieplarniane warunki do czynienia zła, gdyż sam Adam Bodnar wydał wytyczne zniechęcające prokuratorów do ścigania tych przestępstw.
Nowopowstała rzeźnia będzie dziuplą dla aborcji pigułkowej – kobieta sama przyjmuje środki dzieciobójcze, dostarczone jej przez handlarzy śmiercią. Niewykluczone, że będzie to również dziupla dla psychiatrów, wypisujących bardzo wątpliwe zaświadczenia, którzy minęli się ze swoim powołaniem i mylą troskę o zdrowie psychiczne kobiet z narażaniem ich na syndrom postaborcyjny.
Ułomne prawo sprawia, że krzywdzi się ludzi
I mamy taką oto sytuację – w pobliżu miejsca, gdzie stanowi się ułomne ludzkie prawo (im bardziej oddalone od naturalnego, tym bardziej ułomne), powstało miejsce, w którym łamane są wszelkie prawa, nawet te ludzkie… Pod nosem rządzących mamy miejsce, w którym diabeł otwarcie kpi z resztek tego, co kiedyś można było nazwać praworządnością, czy zwykłą przyzwoitością. To tak, jakby dealer twardych narkotyków otwarcie reklamował metę z narkotykami, zlokalizowaną w sąsiedztwie głównej komendy policji. Najciemniej pod latarnią, a teraz to już sama latarnia zgasła.
Jest to kolejny dowód na postępujący upadek Rzeczypospolitej, którą toczy rak aborcjonizmu. Dzieje się to już od dawna. Teraz są już przerzuty, które opanowały niemal cały organizm. Niestety poprzednia władza, mając przez pewien czas wszystkie narzędzia, aby zatrzymać rozwój choroby, nie uczyniła nic w tym kierunku. Bali się o tę władzę… A i tak tą władzę utracili, w dodatku jest wysoce prawdopodobne, że właśnie dlatego utracili. Pan Bóg nie będzie na siłę błogosławił temu, kto tego nie chce.
Teraz zaś mamy bandytów u sterów okrętu, który wiodą ku zatopieniu. Niejaka Urszula Zielińska – minister klimatu i środowiska z nieskrywanym zadowoleniem ogłosiła w mediach społecznościowych otwarcie pierwszej w Polsce przychodni aborcyjnej. Z kolei Magdalena Biejat, wicemarszałek senatu i kandydatka na urząd prezydenta RP była obecna na otwarciu owego przybytku. I co? I włos z głowy nie spadł nikomu, kto za tę patologię jest odpowiedzialny.
Ba! Nawet policja jest wykorzystywana do ochraniania obiektu, który ma służyć składaniu ofiar Molochowi. Państwo stojące na straży morderców i innej maści złoczyńców nie może się ostać. Historia lubi się powtarzać niemal z uporem maniaka. Szkoda tylko tych niewinnych…
Zróbmy wszystko, aby zatrzymać rozwój złośliwego nowotworu, który trawi Polskę – poprzez modlitwę i działanie. Im więcej środowisk włączy się w czynną walkę z chorobą, jaka toczy nasz kraj, tym większa szansa, że Pan Bóg ocali go od zagłady. Wszak Stwórca nie działa wbrew naszej woli, ale chętnie odpowiada na nasze prośby i wysiłki czynione w walce po stronie dobra i prawdy.