Szukaj
Close this search box.

Pokazujemy okrucieństwo aborcji, by do niej zniechęcać

wystawafotO fizycznych atakach na wystawę pokazującą prawdę o aborcji, strachu przed Adolfem Hitlerem i narastającej w Polsce cenzurze opowiada Mariusz Dzierżawski, członek Rady Fundacji Pro - prawo do życia.

wystawafotO fizycznych atakach na wystawę pokazującą prawdę o aborcji, strachu przed Adolfem Hitlerem i narastającej w Polsce cenzurze opowiada Mariusz Dzierżawski, członek Rady Fundacji Pro – prawo do życia.

Kilka dni temu miała miejsce kolejna dewastacja wystawy „Wybierz Życie”, tym razem na warszawskim Ursynowie. Dlaczego aborterzy tak jej nie znoszą?

– Doświadczenia amerykańskie oraz nasze spostrzeżenia potwierdzają to, że „aborcja” jest akceptowana lub tylko tolerowana, kiedy ludzie nie wiedzą, jak ona wygląda. Wtedy wyobrażają sobie, że stanowi ona jakieś mniejsze zło. Rozmaite media podsuwają im obrazy sugerujące, co się wydarzy, gdy samotna kobieta w bardzo trudnej sytuacji nie dokona takiego kroku – czeka ją ruina, życiowa katastrofa itd. Jakiś czas temu mówiono, że tzw. zabieg to w istocie zaledwie usunięcie „zlepka komórek” i wielu ludzi w to uwierzyło. Na ogół to, co się dzieje z zabijanymi nienarodzonymi, widzi jedynie aborter, a tych jest niewielu i nie są oni zainteresowani tym, aby propagować wiedzę, którą posiadają. Celem wystaw jest zatem pokazanie okrucieństwa „aborcji” po to aby, mówiąc delikatnie, ludzi do niej zniechęcić. I to się udaje.

Naszą wystawę chciano powstrzymać różnymi metodami. Początkowo były to próby użycia policji, prokuratury i sądów. Na szczęście, udało nam się wyjść zwycięsko z tych konfrontacji – wszystkie sprawy, które były wytaczane, zakończyły się uznaniem niewinności organizatorów wystawy. Wtedy pojawiły się bezpośrednie ataki fizyczne. Myślę, że różne mogą być tego powody. Najbardziej podejrzane, jeśli chodzi o sprawców, wydaje się środowisko aborcyjne, którego interesy są zagrożone. To m.in. ludzie z tytułami profesorskimi, którzy mówią publicznie o tym, że dokonują aborcji eugenicznej i chcą stworzyć wrażenie, że oni pomagają kobietom. A o tym, że zabijają dzieci w ogóle nie mówią i niechętnie słyszą, jak mówi to ktoś inny. To aborterzy oficjalni, którzy chcieliby dokonywać „aborcji” i przy okazji zachować dobrą opinię. Większym środowiskiem są aborterzy nielegalni. Dla nich zabijanie to źródło pieniędzy i nie są zainteresowani prestiżem w środowisku. Chcieliby aby wszystko dokonywało się po cichu. Doświadczenia amerykańskie pokazują, że liczba klientów rzeźni aborcyjnych, nazywanych klinikami, gwałtownie spada po tym, jak potencjalni klienci dowiadują się, jak wygląda aborcja.

Aborterzy powołują się na wspomniany przez pana argument „pomocy” kobietom. Ciągle przypominają również, że działają „zgodnie z prawem”.

Prawo w Polsce pod tym względem jest złe, gdyż pozwala zabijać chore dzieci. Z drugiej strony, te obowiązujące przepisy i tak są nadużywane. Dwie rzeczy są tu istotne. Po pierwsze, prawo, które jest złe, powinno zostać zmienione. Prawo, które pozwala zabijać niewinną osobę, jest bezprawiem. Jeśli Polska chce uważać się za kraj cywilizowany, to jest naszym obowiązkiem zmiana tego prawa. Druga rzecz to sposób, w jaki dokonuje się „aborcji”. Kilka lat temu prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie warunków, w jakich zabijane są dzieci. Niestety śledztwo zostało umorzone i myślę, że warto aby temat został znów przez prokuraturę podjęty.

Wracając do dewastacji wystaw – ostatni akt wandalizmu to wycięte nożem z plakatu i ukradzione zdjęcie Adolfa Hitlera. W Poznaniu ogromną aferę wywołał ogromny banner z podobizną nazistowskiego dyktatora. „Antyhitlerowską” narrację stosowały również władze Bydgoszczy, które bezprawnie usunęły wystawę „Wybierz Życie” ze Starego Rynku…

– To pokazuje, że nie tyle chodzi o drastyczne zdjęcia samych ofiar aborcji, bo niestety na bilboardach widuje się często rozmaite drastyczne rzeczy, podobnie w telewizji i internecie. To przestało szokować. To, co tak bardzo przeszkadza środowisku, które wspiera „aborcję”, to kontekst – czyli pokazywanie, że jest to coś złego, że aborcja to takie samo zło jak inne zbrodnie Hitlera (który sam ma na sumieniu „aborcje” dokonane na „podludziach”). To, że niektórym najbardziej przeszkadza zestawienie aborcji z Hitlerem, który zalegalizował zabijanie przez Polki nienarodzonych na ziemiach okupowanych przez Niemcy, jest bardzo symptomatyczne, gdyż pokazuje, że chodzi o moralną ocenę zjawiska.

Zwolennikom prenatalnego zabijania bardzo przeszkadza Hitler, a czy mniej zawadzają zdjęcia USG nienarodzonych dzieci czy portrety i cytaty Jana Pawła II dotyczące obrony życia? To również jest przedstawianie prawdy na temat aborcji.

– To zależy od okoliczności. Wystawa w Brukseli ze zdjęciami uśmiechniętych dzieci i Janem Pawłem II również wywołała atak furii aborterów. Takie „miękkie” środki propagandowe nie wywołują takiej agresji u nas, gdyż w Polsce mamy większy zakres wolności. Doświadczenia wcześniejszych kampanii społecznych pokazują, że skuteczne są te przedsięwzięcia, które pokazują drastyczną prawdę. W świecie reklamy, mediów, marketingu widać, że mocne metody są o wiele skuteczniejsze. Przypuszczam, że z tego powodu furia i frustracja aborcjonistów jest większa.

Poruszył Pan kwestię wolności. W ostatnim czasie polski rząd dąży do tego, aby w dużym stopniu ją ograniczyć. W Sejmie przegłosowana została skandaliczna ustawa o zgromadzeniach. Partia rządząca planuje również wprowadzenie kar za dyskryminację ze względu na poglądy i przekonania. W jaki sposób uderza to w walkę o życie nienarodzonych?

– Zabieranie publicznie głosu w ważnych sprawach społecznych to fundament wolności i naszej cywilizacji. Jeśli ten fundament zostanie naruszony, jest to prosta droga do jawnej lub zakamuflowanej dyktatury. Nie myślę o dyktaturze konkretnego człowieka, jednak są pewne wpływowe środowiska, które usiłują narzucać granice debaty publicznej. Jeśli ktoś prezentuje poglądy zgodne z ich wizją, to ma wolność całkowitą. Tolerowani są np. rozmaici sataniści i jak usiłuje się ich powstrzymać, to wpływowi recenzenci np. w „Gazecie Wyborczej” próbują to ośmieszyć. Z drugiej strony, jeśli ktoś tak jak my chciałby pokazywać prawdę o bestialstwie aborcji, to ktoś może się „poczuć dotknięty”. Człowiek, który zabija innych, poczuje się dotknięty, gdy nazywa się go mordercą. Wszystkie te tendencje idą w bardzo niepokojącym kierunku.

www.pch24.pl

{flike}

...

Więcej interesujących treści

Nagonka na szpital na Brochowie

Można było się spodziewać, że gdy tylko ministerstwo zdrowia pod wodzą Leszczyny zapowiedziało polowanie na lekarzy, którzy nie chcą zabijać, odpowiednie służby będą szukać kozła

Przyjdź 11 kwietnia na Marsz w Obronie Dzieci!

Już 11 kwietnia aborcyjna koalicja Donalda Tuska będzie debatować nad 4 projektami ustaw, które mają pozwolić na zabijanie dzieci w łonach matek nawet do końca

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN