Ks. Szymon Bańka (FSSPX) w materiale filmowym pt. „Morderstwo w świetle prawa – PiO nr. 29” ( Od 12 do 30 minuty) stwierdził w argumentacji przeciwko używaniu drastycznych plakatów antyaborcyjnych, że:
– plakaty antyaborcyjne długofalowo są szkodliwe, bo rozbudzają emocjonalnie ludzi, wskutek czego człowiek działa emocjonalnie i takim człowiekiem można łatwo sterować; staje się pożytecznym idiotą; lemingiem;
– pro-liferzy działają jak manipulatorzy, którzy żyją we własnej bańce;
-nie powinniśmy korzystać z tych samych środków, z których korzysta ten świat, tj. ze środków na pograniczu moralności, np. oszustów finansowych. Do tych metod porównuje używanie ww. drastycznych plakatów;
– lepsze są plakaty zdjęć żywych dzieci w łonach matek, gdyż pokazują piękno stworzenia.
Warto zauważyć, iż mimo długiej, bo 18-minutowej krytyki, ksiądz na końcu stwierdza, że jednak całkiem nie rezygnowałby z drastycznych zdjęć, co dodatkowo budzi wątpliwość odnośnie dobrego rozeznania przez księdza tematu.
Poniżej prezentujemy treść wiadomości, jaka została wysłana do księdza Bańki. Ksiądz zaproponował spotkanie na żywo. Z racji odległości zostało zaproponowane spotkanie online.
„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pozwolę się odnieść do materiału filmowego.
O. Woroniecki pisze w Katolickiej etyce wychowawczej: „O czym nie wiesz, tego nie zapragniesz. Cała przeto nasza działalność praktyczna zaczyna się od aktu poznawczego, od myśli czy też pomysłu jakiegoś przedmiotu, który poznajemy jako dla nas dobry lub zły, na mocy czego i wola zajmuje wobec niego stanowisko”, wyd. KUL, Lublin 2013, s. 161.
Zatem w jaki sposób doprowadzić ludzi do poznania, czym jest aborcja? W innym miejscu o. Woroniecki pisze, że poznajemy za pomocą zmysłów. Mamy do użycia między innymi zmysły dotyku, wzroku, słuchu. Raczej niemożliwe jest wejście na salę do szpitala w Oleśnicy, aby dotknąć zwłok dziecka i poczuć krew. Głoszenie wykładu na ulicy też się nie sprawdzi, bo komu by się chciało stać i słuchać i któżby mógł go zrozumieć?
Pozostaje obraz. Jeśli go używać, to lepiej, aby był duży i dobrze widoczny. Dzięki dużym zdjęciom można naraz dotrzeć za pomocą zmysłu wzroku do rozumu wielu osób. Jak wygląda obraz aborcji? Widzimy zakrwawione ciało dziecka, czasem w szczątkach, czasem całe, w zależności od tego, w jaki sposób je zamordowano. A skoro sprawa dotyczy życia i śmierci, skoro dokonuje się zabójstwo, to jak ono może nie być straszne? I jak mają przy tym nie działać emocje?
W kościele też są używane obrazy. Czy krucyfiks nie jest drastycznym wizerunkiem? Widzimy półnagiego człowieka z przebitymi członkami i przeszytym bokiem. Czy pod tym obrazem nie nawróciło się wielu świętych, np. św. Teresa Wielka? Czy dzieci w Fatimie nie widziały przerażającej wizji piekła? Dlaczego Te Deum przywróciło do książki św. Alfonsa de Liguoriego rozdział o piekle, który moderniści wyrzucili?
Zdjęcia z aborcji pokazują prawdę o niej, zmuszają do myślenia i pogłębienia tematu. Na samym zdjęciu nie poprzestajemy, ale jest ono punktem wyjścia.
Ksiądz sugeruje pokazywanie zdjęć dziecka w łonie matki. Ale czy z takiego zdjęcia wynika, że aborcja to zabójstwo? Ja się tego z takiego plakatu nie dowiem. Czy właśnie aborcjoniści nie mówią, że aborcja to tylko „przerwanie ciąży”, że to tylko „zabieg jak wyrwanie zęba”? Poza tym w szkole każdy miał na biologii rozwój prenatalny dziecka i wie, jak ono wygląda, a matki widzą obraz dziecka na rutynowych badaniach USG.
W innym miejscu o. Woroniecki pisze: „Wielu zagadnień życia moralnego człowiek nigdy nie zrozumie całkowicie, póki się nie nauczy rozwiązywać ich praktycznie w życiu własnym doświadczeniem”. Czy ksiądz był kiedyś na pikiecie i widział, jak reagują ludzie? Czy obserwował, ile podczas trwającej 90 minut pikiety jest emocjonalnych reakcji? Jaki procent ludzi reaguje emocjonalnie – 0,5%, 50% czy 90%? I ilu spośród tych odbiorców reagujących emocjonalnie to zwykli, nieobeznani z tematem aborcji ludzie, a ilu z nich to zagorzali aborcjoniści?
Moje ponad 10-letnie doświadczenie mówi mi, że podczas 90-minutowej pikiety przy głównej ulicy we Wrocławiu z plakatem oraz głośnym megafonem jest kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt słownych ataków (atak fizyczny zdarza się raz na kilka miesięcy), i to aborcjonistów. Dlaczego jesteśmy obwiniani o to, że oni zareagowali emocjonalnie? Przecież to oni się doprowadzili (wraz z działalnością świata, o której ksiądz wspomina w materiale) do takiego stanu duszy. Normalnemu człowiekowi, jak mi to powiedział pewien ksiądz, powinno być żal tych dzieci z plakatu. Czy to jest nasza wina, że politycy wykorzystują słuszną sprawę do swoich niecnych celów?
Przyznam, że to protestanckie USA daje nam przykład, jak walczyć w temacie aborcji. To od nich mamy zdjęcia ofiar aborcji. Podam kilka przykładów udanych kampanii społecznych: odebranie Konga belgijskiemu królowi Leopoldowi II – pokazywanie zdjęć zabitych dzięki wynalezieniu aparatu; wycofanie się z wojny w Wietnamie – pokazywanie zdjęć dzieci spalanych napalmem dzięki obecności na froncie dziennikarzy; wprowadzenie równouprawnienia czarnoskórych w USA – pokazanie zdjęć z linczów, i w końcu znane nam zdjęcia z obozów koncentracyjnych jako walka z „antysemityzmem”. Wszystkie te kampanie skupiały się na ofiarach oraz drastycznych zdjęciach i doprowadziły do zmian postaw społecznych w ww. kwestiach. To dlaczego nie spróbować tego samego w kwestii aborcji? Amerykanie walczą, Europa umiera.
O. Woroniecki pisał, że w kwestii wiary Pan Jezus mówił „Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”. A w innych kwestiach (ekonomicznych, naukowych itp.) Pan Jezus mówił: „Kto nie jest przeciwko nam, jest z nami”. Podobnie św. Paweł: „Wszystko badajcie, a co dobre – zachowujcie”. Mnie się wydaje, że tak samo jest z tematem pokazywania zdjęć z aborcji. Sam o. Woroniecki metody wychowawcze brał od protestanta Foerstera.
W Bractwie się głosi, że jest coraz gorzej w kwestiach moralnych, coraz więcej rozwiązłości, związków niesakramentalnych itp. (co też pokazują badania CBOS). Proszę zauważyć, że jedynie w kwestii aborcji sytuacja jest odmienna, co też miało potwierdzenie w wyroku TK. Zatem nie jest ona wynikiem odnowy moralnej narodu, ale skutecznej kampanii antyaborcyjnej, która w Polsce trwa od lat, co, według mnie też wpisuje się w tradycyjną naukę, mówiącą, że łaska buduje na naturze.
Na koniec wklejam kilka przykładów pokazujących, że jednak na rozum plakaty działają i to nie przez chwilę, na skutek działania emocji, ale długotrwale:
„Nie żałuję, że zobaczyłam w dzieciństwie to drastyczne zdjęcie, bo być może właśnie dzięki temu, że mam je cały czas w pamięci, aborcja nawet przez myśl mi nie przeszła, gdy sama znalazłam się w trudnej sytuacji, i być może właśnie dlatego mam teraz wspaniałego synka. I choć sytuacja wydawała się podbramkowa, oboje z moim obecnym mężem stanęliśmy na wysokości zadania i dziś tworzymy fajną rodzinkę”.
„Gdybym kilka tygodni temu nie zobaczył tych zdjęć i filmiku, do tej pory nie dowiedziałabym się o okrucieństwie aborcji”.
Abby Johnson (znana z filmu Nieplanowane) i Nathanson (dzięki jego filmowi Niemy krzyk i drastycznym plakatom umieszczonych w kościołach w latach 90. zmieniono w Polsce PRL-owską ustawę aborcyjną) też się nawrócili po tym, jak zobaczyli przebieg aborcji na USG. My mamy relacje od księży, że w parafiach, gdzie ustawialiśmy wystawy, poruszeni ludzie spowiadali się z aborcji dokonanej i planowanej. Według mnie i przy kaplicy Bractwa by się przydała, gdyż kiedy zbierałem podpisy pod ustawą antyaborcyjną, nie wszyscy się podpisywali.
Nawet dziennikarze z „Wyborczej” to zauważają:
„To nie jest chwilowe; obejrzenie takiej wystawy faktycznie zmienia przekonanie na temat tego, co powinno być prawnie dopuszczalne, a co nie” – mówił „Wyborczej” socjolog Michał Bilewicz.
Proszę o odpowiedź.
Ksiądz w materiale powiedział, że swój pogląd jest wspólny z innymi Księżmi z Bractwa, zatem dodałem do wiadomości też innych Księży. Tekst umieściłem również komentarzach.
Z Panem Bogiem
Adam Brawata