Co czułam? Niechęć, strach, mam już jedno, po co mi drugie. Znowu wpakuję się w pieluchy. Złość, smutek i lęk z biegiem czasu przemieniły się w ogromną miłość i szczęście. Dziękuję sama sobie, że tego nie zrobiłam.
Ja też, tak jak Ty dziewczyno, chwilowo się przestraszyłam, chwilowo świat się zawalił. Choć już raz to przeszłam, bo przecież byłam już mamą bardzo młodą, bo pierwszą córkę urodziłam mając 17 lat, więc wiedziałam co i jak, to i tak początkowi ciąży towarzyszyły złe emocje. Nie chciałam rodzić tak bardzo, że już poprosiłam kogoś o załatwienie tabletek. Udało się…
Jednak to był chwilowy stan. Im więcej myślałam o tym, przeglądałam wasze strony, profil fundacji, widziałam posty. Myślami przecież tak bardzo to popierałam, zastanawiałam się czemu chcę to zrobić… I wiecie co? Tylko i jedynie dla wygody. Wygoda i niechęć to strach przed zmianą obecnego trybu życia, to one głównie decydują o aborcji.
Zrezygnowałam, ostatecznie zrezygnowałam z poronienia dwa dni przed tym, jak miało się to stać. Poczułam ulgę gdy zrozumiałam, że wcale nie muszę zabijać swojego dziecka, choć na początku sama chcialam to zrobić. Dzidziuś to nie koniec świata, a aborcja to nie wyjście. Ona to tylko chwilowe zamiecenie sprawy pod dywan, wyjście awaryjne, wyjście prosto w przepaść. Pozbędziemy się „problemu”, ale posiądziemy świadomość, że zabiło się własne dziecko, bo to nie zlepek komórek, nie płód. Tak. To dziecko Twoje. Moje, które chcialam zabić 🙁
Syn się urodził 5 lipca tego roku. Wszystko się poukładało, moja córka jest najszczęśliwszą na świecie dumną starszą siostrą. A ja, ja dziękuję sama sobie, że tego nie zrobiłam. Kocham syna szczerze i mocno. I chciałabym się zwrócić do każdej dziewczyny, która jest w podobnej sytuacji. Pamiętajcie, wyjścia są dwa, nie zawsze to, które wydaje się mniej inwazyjne, jest tym lepszym. Może się wydawać, że tak jest, ale to chwilowy przypływ emocji i strach. Pamiętajcie, wasz wybór to czyjeś życie.
Ten mały chłopiec rok temu mógł popłynąć w toalecie, jak tysiące innych dzieci 🙁 i to nie był płód, zlepek komórek w 9 tygodniu ciąży to juz był on, mój syn. To to samo dziecko które widzicie na zdjęciu! Tylko maleńkie jak ziarno fasoli. I cieszę sie ze go mam, bo bardzo go kocham!