Witam, przeczytałam Pana komentarz pod jednym z postów dotyczącym tego, że ktoś zarzuca Wam, że jak możecie tak gnębić kobiety, które straciły dziecko.
Chciałabym się czymś z Panem podzielić. Ja również straciłam dziecko, 10 lat temu i mimo że mam dwójkę wspaniałych synów, to fizyczny brak tego jest we mnie do dziś. Ból, tęsknota, ale wierzę, że to dziecko żyje i może kiedyś będzie dane nam się spotkać.
I mimo tego bólu to uważam, że robicie bardzo dobrą robotę. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak można świadomie pozbyć się dziecka, z własnej woli (nie oceniam), po prostu nie rozumiem. Wiem jaki to ból, bo żyję w przeświadczeniu, że to moje dziecko mogło żyć, dziś analizując to, co się działo, to odnoszę wrażenie, że lekarze nie walczyli o to dziecko, bo jak to mówią?- złe płody same się usuwają? Że to biologia? Słabe płody obumierają, naturalna selekcja.
Błagam Was, róbcie dalej to, co robicie, bo każde życie ma wartość. Nikt nie ma prawa odbierać życia, nawet jeśli to życie ma oznaczać życie z chorobą. Dlaczego oni tego nie rozumieją?
Justyna