Gizela Jagielska chce wyjść na ofiarę. Jaka jest prawda?

Lekarka z Oleśnicy, która wstrzyknęła dziecku w 37 tygodniu życia płodowego chlorek potasu, skarży się w Wyborczej na hejt w swoim kierunku. Stwierdziła, że od kiedy poseł Grzegorz Braun pojawił się w szpitalu, "hejt" się nasilił.

Faktycznie poseł Braun w dużej mierze przyczynił się do tego, że o sprawie Felka zrobiło się głośno. Przedtem, choć pisały o niej media, a my próbowaliśmy ze wszystkich sił nagłośnić temat, dało się go przemilczeć. Gdy poseł pojawił się w szpitalu, słusznie żądając aresztowania Gizeli Jagielskiej, która przecież skrzywdziła człowieka gotowego już do porodu, mimo że policja odmówiła wykonania rozkazu posła, nikt już nie mógł udawać, że nie słyszy.

Warto jednak zaznaczyć, że poseł Braun nie był pierwszym posłem w oleśnickim szpitalu. Przedtem pojawiła się tam Magdalena Biejat… chwaląca aborterkę za swoje dokonania. To Jagielskiej pasowało. Tymczasem wejście posła Brauna nazwano wtargnięciem. Mimo że szpital w Oleśnicy to placówka publiczna, jak widać, otoczenie dr Jagielskiej wyraźnie dobiera sobie przejawy sympatii – co też zresztą mogło spowodować wcześniejsze pogorszenie nastrojów wśród personelu, o którym pisaliśmy.

Trudno też uwierzyć, że o hejcie mówi doktor Jagielska, tak chętnie wyzywająca obrońców życia od najgorszych. „Psychopaci płodziarze i ich kolejna pożal się boże (pisownia oryginalna przyp. red.) petycja” – pisała o naszej akcji na swoim Facebooku 12 września 2023 roku.

Prawda ciężka do przełknięcia

Tymczasem, nie licząc pojedynczych przypadków istotnie gorszących słów, których nie popieramy, większość zdań o Jagielskiej może być dla niej trudna do strawienia. Fakty bowiem są bezlitosne: od wielu lat wstrzykuje ona dzieciom w serca chlorek potasu. Zadała do tej pory setkom nienarodzonych dzieci niewyobrażalny ból! I to pod płaszczykiem fałszywego miłosierdzia, choć przypomnijmy, że i ta narracja nie trzyma się całości, gdyż w Oleśnicy z przesłanki psychiatrycznej zabijano także zdrowe dzieci.

Gdy informowaliśmy o aborcjach w 32 tygodniu ciąży, nie sądziliśmy, że Jagielska posunie się dalej i wstrzyknie chlorek potasu człowiekowi, który de facto jest już gotowy do porodu! Oczywiście znów pod pozorem miłosierdzia – choć Felek z dużym prawdopodobieństwem cierpiał na lekką lub umiarkowaną postać tej choroby, co potwierdziła spora część lekarzy, w tym prof. Sieroszewski, będący specjalistą w dziedzinie. Można tak również wnioskować z faktu, iż w 37 tygodniu ciąży Felek nadal żył, nie umierając wcześniej w łonie matki. Musiano go dobić.

Czy można się więc dziwić ludzkiemu oburzeniu? A może byłoby ono mniejsze, gdyby już dawno postąpiono po ludzku, według prawa? Oznaczałoby to natychmiastowe odsunięcie Gizeli Jagielskiej od pracy i konkretna groźba pozbawienia wolności.

Ale nie żyjemy dziś w państwie prawa. Sama Jagielska sugeruje, że nawet po tym, jak sprawa stała się głośna, dalej dzieci były w okrutny sposób w Oleśnicy zabijane. Nikt jej nie powstrzymał – służby wolały konwojować księdza przez 500 km, a następnie przesłuchać i wypuścić bez telefonu, 6 godzin od miejsca zamieszkania. Nie dlatego, że ksiądz kogoś zabił, a za maila, za którego można było go przesłuchać na najbliższym komisariacie.

Gizela Jagielska nie jest ofiarą. Jest oprawcą. Ale to nic nie zmienia. Bo nie żyjemy w państwie prawa.

Uważasz, że to ważne? Udostępnij znajomym:

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN