Obniżył się także wskaźnik urodzeń w tym kraju – aktualnie jest on najniższy w historii. Na każde 100 urodzeń przypada 38 dzieci zabitych.
Trudno objąć rozumem tak ogromną liczbę zabitych. Dla porównania w Polsce w 2024 roku urodziło się właśnie 252 tysiące maluszków. Jeśli więc wyobrazimy sobie, że znika nam cały rocznik, możemy pojąć ogrom koszmaru, jaki zadział się we Francji. I wciąż się dzieje.
Te dzieci mogły żyć
Socjologowie wskazują na przyczyny, dla których te dzieci zostały zabite. Jedną z nich jest trudna sytuacja gospodarcza i społeczna we Francji. Nie jest to jednak żadne usprawiedliwienie, biorąc pod uwagę, że nawet w podbramkowej sytuacji dziecko można urodzić i zrzec się opieki nad nim.
Drugą przyczyną jest najprawdopodobniej wydłużenie okresu legalności aborcji z 12 do 14 tygodnia ciąży. Zmiana ta nastąpiła w 2022 roku i rzeczywiście może mieć istotny wpływ na wzrost liczby „zabiegów” – szczególnie, że w 2024 roku „prawo do aborcji” zostało wpisane do francuskiej konstytucji!
Co straszniejsze, Francuzki doskonale zdają sobie sprawę, że zabicie własnego dziecka jest doświadczeniem strasznym. 91 proc. badanych przyznało, że aborcja pozostawia „trudne do zniesienia ślady psychiczne”. Mimo to statystyki wyglądają przerażająco.
Francja ginie. Aktualny wskaźnik urodzeń to 1,62, choć Francuzi chcą mieć więcej dzieci, średnio 2,27 na kobietę. Rodzi to przypuszczenie, że aborcyjna propaganda sprawia, iż matki czują presję, by te dzieci zabijać, bo w państwie z „prawem do aborcji” w konstytucji po prostu nie ma na nie miejsca.