Według policjanta, legalnej aborcji nie można nazwać zabójstwem, bo nie widnieje ona w kodeksie karnym. Z jego słów wynikało, że jeśli jest to legalny proceder, to nie można mówić o zabójstwie.
Czyż legalna aborcja, jak i nielegalna (która już w kodeksie karnym występuje), nie powodują tego samego skutku tj. śmierci dziecka?
Takie pokrętne spojrzenie na prawo i moralność to nic nowego. Historia ludzkości zna wiele przypadków posługiwania się przepisami prawnymi, żeby uspokoić sumienie czy zaświadczyć o nienaganności własnego niemoralnego postępowania.
Warto pamiętać, jaki los spotkał niemieckich zbrodniarzy w procesach norymberskich. Tłumaczenie o wykonywaniu rozkazów nie było skuteczne wobec zarzutów dopuszczenia się zbrodni. Rzekoma legalność poczynań nazistów również. Warto przytoczyć tu słowa świętego Augustyna: „prawo niesprawiedliwe nie jest prawem”.
Tu każda „pomoc” jest złem
Nie inaczej sprawa ma się z zabijaniem nienarodzonych. Jakikolwiek świadomy i dobrowolny udział w tym procederze, to zarówno straszna zbrodnia, jak i grzech ciężki dla każdego człowieka. Dotyczy to wszystkich, przywołując choćby pielęgniarki pomagające w tym procederze czy psychologów wydających zaświadczenie o rzekomym zagrożeniu zdrowia psychicznego matki.
Nie istnieje taka sytuacja, gdzie udział w aborcji, byłby dozwolony moralnie. Nawet wtedy, gdy za odmowę wzięcia udziału grożą surowe kary, jak zwolnienie z pracy, grzywny czy więzienie.
Jak widać, nasze akcje nie tylko podnoszą poziom świadomości społecznej na temat aborcji, ale także mogą być okazją dla policjantów do postawienia sobie pytań o sens ich pracy i cel ich służby.
Serdecznie zapraszamy do dołączenia do wspólnej walki na froncie i naszych komórek w całej Polsce. Wspólnie możemy powstrzymać dzisiejsze bezprawie!