Seksuolog prof. Zbigniew Izdebski, człowiek z tytułami, dla wielu autorytet – wykazał się nie tylko brakiem moralności, ale również najprawdopodobniej brakiem elementarnej wyobraźni, kierując „badaniami naukowymi”, w ramach których wiosną 2004 roku do 5000 uczniów szkół ponadgimnazjalnych skierowano perwersyjne pytania.

Pytania te skrzywdziły nie tylko te dzieci, które wcześniej nie miały do czynienia z patologiami seksualnymi (zgorszono maluczkich), ale również te, które już wcześniej padły ofiarą nadużyć seksualnych.  

„Badania” Izdebskiego mogą nasuwać skojarzenia z dociekaniami niejakiego Kinseya, który kilkadziesiąt lat temu kierował perwersyjne pytania do ówczesnych Amerykanów. Zwykli dorośli Amerykanie (mężczyźni i kobiety) niechętnie odpowiadali na pytania sugerujące ich zamiłowanie do rozwiązłości, zboczeń, dewiacji i wynaturzeń seksualnych, zatem ów zdegenerowany „badacz ludzkiej natury” poszukał respondentów wśród więźniów (w tym skazanych za przestępstwa seksualne), prostytutek, homoseksualistów itp. Na podstawie udzielonych odpowiedzi (pod tezę) opracował publikacje (Sexual Behavior in the Human Male oraz Sexual Behavior in the Human Female), których przesłaniem miało być udowodnienie, że wykraczanie poza elementarne normy moralne w sferze seksualnej jest czymś normalnym i powszechnym w USA Poprzez rozpowszechnianie tych publikacji oswajano społeczeństwo z patologią, która wówczas stanowiła wąski margines, a nie główny nurt.  

Profesor Izdebski (notabene współpracownik Instytutu Kinseya) również sformułował perwersyjne pytania, ale jego grupą badawczą byli nastolatkowie ze szkół ponadgimnazjalnych – bez wiedzy i zgody rodziców i nauczycieli, których poinformowano, że „celem badania jest poznanie poglądów i *doświadczeń młodzieży związanych z różnymi sprawami*: między innymi dotyczącymi rodziny, szkoły, przyjaciół. Pytamy też o doświadczenia i relacje między młodymi ludźmi oraz ryzykowne zachowania przez nich podejmowane”

Pytania, które nie miały prawa paść

Uczniowie byli pytani m.in. o to:  

– czy onanizowali/masturbowali się? 

– ile razy świadczyli płatne usługi seksualne na przykład za pieniądze, jedzenie, ubrania, kosmetyki? 

– z kim zwykle oglądają pornografię?  

– jaki rodzaj pornografii oglądają i czy jest to np. seks ludzi ze zwierzętami lub seks grupowy? 

Pytano uczniów również o ich pierwszy stosunek seksualny i ich odczucia (czy było im wtedy dobrze i czy czuli podniecenie).  

Ankietowane nastolatki miały również odnieść się do następujących twierdzeń:  

– niektóre 13-letnie dzieci są już na tyle dojrzałe, że nie ma nic złego w tym, jeśli będą współżyć z osobą dorosłą, 
– wielu chłopców nieświadomie pragnie zgwałcić dziewczynę. 

Małoletnia, dorastająca młodzież została również skonfrontowana z następującym pytaniem: „Jak bardzo prawdopodobne jest, że zdecydowałbyś się na stosunek seksualny z dzieckiem, gdybyś był pewien, że nikt się nie dowie i nie będziesz za to ukarany?”

Te bardzo inwazyjne, perwersyjne pytania wzbudziły słuszne protesty i oburzenie wielu środowisk. Niestety osoby odpowiedzialne, z prof. Izdebskim na czele, za słowne molestowanie uczniów (aby kogoś molestować, wcale nie trzeba go dotykać!) nie poniosły odpowiedzialności karnej, ani dyscyplinarnej. A z kolei uciszano tych, którzy domagali się dogłębnego wyjaśnienia sprawy i ukarania winnych.  

Co mogły czuć molestowane dzieci?

Pytania zawarte w ankiecie Izdebskiego były krzywdą nie tylko dla dzieci, które nigdy z patologiami w sferze seksualnej się nie zetknęły, lecz były one również wtórną wiktymizacją i powtórną krzywdą dla młodych ludzi, którzy już wcześniej padli ofiarami przestępstw seksualnych (czy to w rodzinie, co niestety czasami też się zdarza, czy to ze strony obcych dewiantów). Nie jest tajemnicą, że przestępstw seksualnych o wiele częściej dopuszczają się ci, którzy, najoględniej mówiąc, afirmują różnego rodzaju wynaturzenia w sferze seksualności.  

Wyobraźmy sobie co musiał czuć ktoś wykorzystany seksualnie w dzieciństwie, gdy dostał w szkole ankietę z pytaniem o jego pierwsze doświadczenia seksualne i poglądy nt. współżycia z dziećmi… Co musiał czuć w konfrontacji z taką ankietą dzieciak, perfidnie wykorzystany seksualnie, któremu potem dano jakieś pieniądze, ciuchy itp.? Perwersyjna dociekliwość Izdebskiego i jego ekipy spowodowała rozdrapanie niejednej rany na nowo. Czy taki uczony profesor nie ma na tyle wyobraźni, aby to przewidzieć? O tym aspekcie szkodliwości „badań” sławnego seksuologa powiązanego z Instytutem Kinseya niestety prawie w ogóle się nie mówi.  

Być może wśród ankietowanych były również osoby, które już zostały zdemoralizowane w sferze seksualnej, a owa ankieta mogła jeszcze bardziej rozbudzić niepożądane skłonności i nakierować ich uwagę na kolejne obszary patologicznych zainteresowań.  

Nie jest tajemnicą, że prof. Izdebski miał mentora, który jawnie i publicznie popierał pedofilię – niejakiego prof. Andrzeja Jaczewskiego. Być może treść pytań w słynnej ankiecie to nie zwykły brak wyobraźni, lecz zgoła coś innego… 

Tym bardziej bulwersuje fakt, iż zamiast odpowiadać karnie i dyscyplinarnie za słowne molestowanie dzieci w szkołach i naruszania praw ich rodziców, prof. Izdebski jest zapraszany do gremiów odpowiedzialnych za kształtowanie edukacji w polskich szkołach. Koordynuje prace zespołu odpowiedzialnego za podstawę programową przedmiotu o zwodniczej nazwie edukacja zdrowotna, który tak naprawdę ma służyć deprawowaniu dzieci w szkołach – tak jak ma to miejsce w krajach zachodnich. Zresztą w tymże zespole są również inne osoby opowiadające się za seksualizują dzieci i młodzieży jak choćby Antonina Kopyt.

W tychże krajach z „nowoczesną postępową” szkołą, w której „odpowiednio uświadamia się” dzieci w sferze seksualnej – na pytanie „Z kim zwykle oglądasz pornografię?” uczniowie mogą śmiało odpowiedzieć „z seksedukatorem w szkole!”.  

Jeśli nie chcemy czegoś takiego w Polsce – wypiszmy dzieci z zajęć przedmiotu edukacja zdrowotna (bardziej adekwatna nazwa – edukacja zwodnicza). Mamy na to czas do 25 września br.  

Źródła:
https://afirmacja.info/2024/03/26/…
https://www.ekai.pl/…

Uważasz, że to ważne? Udostępnij znajomym:

Więcej interesujących treści

Wesprzyj działania Fundacji!

Możemy dalej działac tylko dzięki pomocy ludzi dobrej woli. Liczymy na Ciebie. Każda złotówka, która trafia do naszej Fundacji jest wykorzystywana na walkę z cywilizacją śmierci. Jeśli uważasz, że to co robimy jest potrzebne – wspomóż nas chociaż drobnym datkiem!

. PLN
. PLN

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667

Fundacja Pro – Prawo do życia,
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22,
05-800 Pruszków

Dla przelewów zagranicznych:
IBAN PL79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Kod BIC Swift: INGBPLPW

Prosimy o podanie w tytule wpłaty także adresu e-mail.

Wesprzyj nasze akcje: