Do wieczności odszedł nasz wolontariusz Mikołaj Maliniak. Miał 78 lat, ale energią i siłą mógłby obdarować wielu młodszych od siebie. A siłę tę czerpał z Wysoka.

Kilka lat temu, podczas pikiety antyaborcyjnej pod Galerią Krakowską, podszedł do mnie energiczny mężczyzna, wyglądający na nie więcej niż 60 lat. Wyraził swoje zdecydowane poparcie dla walki z aborcją i zapytał, jak może się zaangażować, wspomniał o swoim udziale w modlitwach pod klinikami aborcyjnymi w USA i dał do zrozumienia, że w podobnej formie chciałby nadal działać. Zaprosiłam go do uczestnictwa w Różańcach publicznych organizowanych w intencji powstrzymania aborcji – wówczas jeszcze przed krakowskimi szpitalami, w których dokonywano aborcji, a potem już regularnie na Rynku Głównym.  

Mikołaj już od samego początku dał się poznać jako człowiek niezwykle pobożny w jak najlepszym tego słowa znaczeniu oraz szczerze zatroskany o los Polski. Miał pełną świadomość tego, że nie sposób szczerze troszczyć się o ojczyznę z pominięciem walki z mordowaniem dzieci nienarodzonych oraz deprawowaniem dzieci już urodzonych. Niejednokrotnie opowiadał o tym, jak mieszkając i pracując w Stanach Zjednoczonych, włączał się w aktywną walkę z aborcją m.in. poprzez udział w modlitwie publicznej przed placówkami aborcyjnymi. Nie wstydził się i nie bał się jednoznacznie opowiadać się po stronie Pana Boga oraz prawa do życia dla każdego dziecka.  

Mikołaj uczestniczył w wielu wydarzeniach, akcjach organizowanych przez różne środowiska katolickie – m.in. w męskim Różańcu, modlitwach pod pomnikiem ks. Piotra Skargi, czy w obronie Gietrzwałdu. Brał udział w Orszaku Chrystusa Króla zorganizowanym w Krakowie dnia 8 czerwca 2025. Można by powiedzieć, że wszędzie było go pełno, ale wszędzie tam, gdzie warto było być i publicznie dawać świadectwo o swojej wierze. W jego postawie nie było dewocji, bigoterii, szukania sławy czy poklasku, lecz szczera chęć świadczenia o tym, że Pan Bóg jest i że naprawdę warto opowiedzieć się po Jego stronie.  

Mikołaj często powtarzał, że musimy być gotowi, bo nie znamy dnia, ani godziny, gdy staniemy na sądzie Bożym. Był bezkompromisowy, odważny, mówił, że trzeba być gotowym na wszystko i nie ustawać w walce pomimo ucisku i niebezpieczeństw. Widać było, że nie boi się prześladowań i zachęcał do tego innych. Witał się oraz żegnał mocnym uściskiem dłoni, lubił dużo mówić, ale zawsze mówił mądrze. Każdemu napotkanemu człowiekowi starał się przekazywać to, co najważniejsze. Miał azymut na Niebo i widać było, że boi się jedynie Pana Boga. Gdy miał sprawę sądową za udział w kontrze do tzw. marszu równości w Częstochowie w 2022 roku, dowiódł tego, że ludzkich sądów się nie boi, gdyż walczy po stronie dobra.  

Mikołaj wspominał, że pracował przy usuwaniu gruzów nowojorskiego World Trade Center, pokazywał zdjęcia. Zdecydowana większość jego kolegów zachorowała, wielu umarło wskutek skrajnie szkodliwych warunków dla zdrowia, jakie tam panowały. On jako jeden z bardzo nielicznych był tym, któremu nic nie dolegało i jako zdrowy człowiek wrócił do Polski.  

Mikołaj prawie zawsze pojawiał się na publicznych Różańcach organizowanych w Krakowie przez naszą Fundację, nierzadko prowadził modlitwę, gdy zabrakło kapłana, melodyjnym donośnym głosem odśpiewywał Apel Jasnogórski i czasem inne pieśni religijne. Często w dłoni, oprócz różańca, trzymał również krzyż, podczas odmawiania Piątej Tajemnicy Bolesnej Różańca Świętego klęczał bez względu na porę roku i warunki atmosferyczne, nawet gdy trzymał baner. Uczestniczył również w kontrmanifestacjach do tzw. marszów równości, manifestacji proaborcyjnych feministek i niekiedy również w “zwykłych pikietach”. Zawsze chciał, aby podczas zgromadzeń nie zabrakło modlitwy w intencji ojczyzny oraz tych, którzy się pogubili. Podczas kontry do krakowskiego tzw. marszu równości 17 maja 2025 również poprowadził modlitwę.   

Mikołaj przywiązywał bardzo wielką wagę do odważnego świadczenia o wierze, ale jego postawa nie miała nic wspólnego z działaniami na pokaz pod publiczkę. Po raz ostatni był z nami 13 czerwca 2025 r. Wiadomość o jego śmierci spadła jak grom z jasnego nieba, nikt się tego nie spodziewał. Umarł tak jak żył – w drodze ku Górze. Kochał góry, piął się ku górze, chciał być jak najbliżej Nieba – przede wszystkim w tym wymiarze eschatologicznym, ale jak widać, tym ziemskim również. No i sprawdziło się to, co mówił – nie znamy dnia ani godziny…  

Mikołaj zasłabł podczas górskiej pielgrzymki do Morskiego Oka. Pomimo szybkiej akcji reanimacyjnej i transportu do szpitala zmarł. Dla niego wyjście w góry nie było zwykłą wycieczką, lecz pielgrzymką, podczas której modlił się i podziwiał piękno stworzenia. Nie był człowiekiem kanapy, lecz preferował pożyteczny wysiłek, często wyruszał na piesze pielgrzymki, nie zważał na swój wiek. A faktycznie jego ogólna kondycja i wygląd wyraźnie przeczyły temu, że miał 78 lat. Był młody duchem w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Niejeden w młodszym wieku mógłby mu tego pozazdrościć i życzyć sobie takiej formy psychofizycznej.  

Mikołaj został pochowany w swoich rodzinnych stronach w Piekarach koło Udanina. Ufamy, że jest kolejnym orędownikiem, który nadal będzie wspierał walkę, w którą włączał się tu na Ziemi – bitwę o sprawy najważniejsze. Mikołaju, spoczywaj w pokoju i nie zapominaj o nas – walka wciąż trwa.  

Uważasz, że to ważne? Udostępnij znajomym:

Więcej interesujących treści

Wesprzyj działania Fundacji!

Możemy dalej działac tylko dzięki pomocy ludzi dobrej woli. Liczymy na Ciebie. Każda złotówka, która trafia do naszej Fundacji jest wykorzystywana na walkę z cywilizacją śmierci. Jeśli uważasz, że to co robimy jest potrzebne – wspomóż nas chociaż drobnym datkiem!

. PLN
. PLN

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667

Fundacja Pro – Prawo do życia,
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22,
05-800 Pruszków

Dla przelewów zagranicznych:
IBAN PL79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Kod BIC Swift: INGBPLPW

Prosimy o podanie w tytule wpłaty także adresu e-mail.

Wesprzyj nasze akcje: