Wspominając najmłodsze dziecko Ulmów hierarcha powiedział. „Ten niewinny głos chce wstrząsnąć sumieniem społeczeństwa, w którym szerzą się aborcja, eutanazja i pogarda dla życia, postrzeganego jak ciężar a nie dar”.
Co nam mówią te cytaty o dzisiejszej kondycji Polski i Polaków? Państwo Ulmowie zobaczyli w prześladowanych i mordowanych Żydach bliźnich potrzebujących pomocy. Nasza epoka uważa się za oświeconą i humanitarną, trudno uwierzyć, że wśród oświeconych elit i w tolerancyjnym społeczeństwie może istnieć grupa prześladowanych i okrutnie mordowanych ludzi. A jednak tak właśnie jest.
Ofiarami dzisiejszych katów są dzieci poczęte. Podobnie jak w czasach Hitlera i Goebbelsa również i dzisiaj ofiary są odczłowieczane, nazywane zlepkami komórek, traktowane jak odpady. Przywódcy wpływowych partii politycznych z trybuny sejmowej domagają się poszerzenia prawa do zabijania nie-ludzi. Sekundują im media masowe, które reklamują mordowanie najmniejszych.
Na beatyfikacji obecni byli przedstawiciele najwyższych władz państwowych. Klaskali i przytakiwali. Ale to przecież prezydent i premier angażują się w przedsięwzięcia mające poszerzyć furtki aborcyjne tak, aby faktycznie stały się bramami. Usta mają pełne frazesów, ale ich działania nie mają nic wspólnego z Dobrym Samarytaninem.
W Polsce szerzy się aborcja nielegalna, a handlarze środków aborcyjnych jawnie reklamują się w mediach i w Sejmie. Szef rządzącej partii mówi publicznie, że każdy wie, że aborcję można załatwić na każdym rogu i nikt z mordami aborcyjnymi nie walczy.
Aborcje nielegalne są w Polsce praktycznie bezkarne, a polscy biskupi domagają się utrzymania stanu bezkarności.
W 1997 roku słyszeliśmy przestrogę: „Naród, który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości”. Masowe mordy na poczętych dzieciach trwają. Elity udają, że wszystko jest w porządku. Czy Polska skazana jest na zagładę?