Szukaj
Close this search box.

Standardy edukacji seksualnej w Europie. 10 lat od publikacji w Polsce

Kiedy w kwietniu 2013 roku na konferencji w Pałacu Staszica zaprezentowano Standardy edukacji seksualnej w Europie, dokument przygotowany przez federalny urząd niemiecki i promowany przez WHO, wielu uczestników przecierało oczy ze zdumienia. Zachęcanie niemowląt do masturbacji? Informowanie przedszkolaków o przyjemnościach seksualnych? Przekazywanie 6-latkom wiadomości o antykoncepcji i seksualnych prawach dzieci? Uczenie 9-latków skutecznego stosowania prezerwatyw? Zachęcanie 12-latków do negocjowania uprawiania bezpiecznego seksu? Komu miałoby na takiej „edukacji” zależeć? Chyba tylko pedofilom.

To co 10 lat temu wydawało się większości Polaków nie do pomyślenia, kilka lat później stało się rzeczywistością. Rozmnożyły się rozmaite „organizacje pozarządowe”, których celem jest zachęcanie do rozwiązłości i promocja rozmaitych zboczeń. Proponują młodym Polkom i Polakom oglądanie pornografii (może być inspirujące), eksperymenty seksualne (dlaczego nie spróbować?), udział w orgiach seksualno-narkotykowych (to jest coś!), proponują rozmaite zboczenia (różnorodność to coś dobrego). „Edukatorzy seksualni” wchodzą do szkół i przedszkoli. Wszystkie te przedsięwzięcia są wspierane przez władze wielu miast, które chcą w Polsce wprowadzić „standardy europejskie”. Wprawdzie art. 72 Konstytucji ma zapobiegać demoralizacji młodzieży, ale dla władz państwowych nie jest to priorytet.

Patrząc z perspektywy dziesięciolecia można przypuszczać, że prezentacja Standardów nie była rzeczą przypadkową. Wzięli w niej udział „eksperci od seksu” ale również wysocy urzędnicy Ministerstwa Edukacji i Ministerstwa Zdrowia. Przypomnijmy, że rządy wówczas sprawowała Platforma Obywatelska. Prawdopodobnym celem rządzących było wprowadzenie edukacji seksualnej na wzór niemiecki do polskich szkół.

Prezentacja spotkała się jednak z mocnym sprzeciwem ze strony organizacji rodzicielskich. W następujących po seksualnej konferencji miesiącach i latach aktywność rodziców rosła. Stowarzyszenie Stop seksualizacji dzieci i wiele innych informowały rodziców o zagrożeniach i mobilizowały ich do działania. Do Polski zaproszono Gabriele Kuby, autorkę wielu książek o katastrofie wychowawczej w Niemczech. Na spotkania z nią w miastach powiatowych przychodziły setki osób. Fundacja Pro – Prawo do życia zorganizowała inicjatywę ustawodawczą „Stop pedofilii”, która zebrała ćwierć miliona podpisów Polaków. Ukoronowaniem kampanii w obronie dzieci przed demoralizacją był warszawski wiec Stop deprawacji w edukacji w sierpniu 2015 roku. Kilkadziesiąt tysięcy uczestników wystraszyło rządzących i dzięki temu propaganda rozwiązłości nie została wprowadzona do szkół.

Rodzice walczący o obronę dzieci przed deprawatorami obiecywali sobie wiele po zwycięstwie wyborczym i objęciu władzy przez PiS. Rozczarowali się. Dygnitarz odpowiedzialny za edukację powiedział na początku kadencji, że nie chce aby „szkoła stała się terenem wojny kulturowej”. Ta wojna została przez lewicę rozpoczęta wiele lat wcześniej, więc wypowiedź ministra była faktycznie aktem kapitulacji. 8 lat rządów PiS potwierdziło tę deklarację. PiS unikał jakichkolwiek działań, które mogłyby nie spodobać się deprawatorom. Faktycznie nie zrobił nic aby zablokować rozprzestrzenianie rozwiązłości. Deklarował poparcie dla inicjatywy Stop pedofilii w roku 2019 i 2020 i od 4 lat trzyma ją w sejmowej zamrażarce.

Ciężar walki w obronie dzieci wzięły na siebie organizacje społeczne i to im możemy zawdzięczać rewolucjoniści seksualni nie opanowali szkół całkowicie. „Konserwatyści” z PiSu nie robią nic, poza deklaracjami na użytek elektoratu, aby powstrzymać deprawatorów. Sytuacja w polskich szkołach jest bardzo zła, a minister Czarnek zajmuje się głównie utrudnianiem edukacji domowej.

Również dzisiaj ciężar walki spoczywa na organizacjach społecznych. Dygnitarze rządowi lepiej by zrobili co im mówią rodzice i ludzie którzy znają się na wychowaniu, zamiast uprawiać propagandę wyborczą.

Tak czy inaczej trzeba walczyć. Zaniechanie walki byłoby wydaniem polskich dzieci na pastwę zboczeńcom.

...

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN