Rzeczywiście, kangurowanie dzieci jest bardzo ważne. Przedtem jednak te dzieci muszą się urodzić, z czym w Oleśnicy może być problem. Od 2016 roku bowiem, czyli od kiedy ordynatorem oddziału ginekologiczno-położniczego został dr Jagielski, zabija się tu nienarodzone dzieci podejrzane o chorobę. Kiedy w 2017 roku rozpoczęliśmy tu pikiety pod szpitalem, mieliśmy informacje o aż 35 ofiarach aborcji.
Aż chciałoby się spytać, kiedy szpital w Oleśnicy, który dziś jest „przyjazny Kangurom”, stanie się przyjazny człowiekowi? Szczególnie temu najmniejszemu, który nie obroni się sam.