Miałem być „potworkiem”. Tak określili mnie lekarze

Nazywam się Damian Maciołek. Mam 35 lat jestem katechetą w Ośrodku Specjalnym, jestem odpowiedzialny na wspólnotę Odnowy w Duchu Świętym w Rawiczu. Od dłuższego czasu w moim sercu jest takie pragnienie -zrób coś z tym tematem. Zaangażuj się w "prolife" ponieważ uratował Cię Bóg, podziel się tym ze światem (takie moje myśli). Mam nadzieję, że to Boże myśli. Już tłumaczę.

Jestem wcześniakiem, urodziłem się w siódmym miesiącu ciąży, ważyłem 900 gram. Gdy się urodziłem, przez 6 minut nie wykazywałem oznak życia. Pierwsza funkcja życiowa pojawiła się po kilku minutach. Urodziłem się z dużą wadą serca, której już nie mam. Przez cały okres ciąży lekarze namawiali moich rodziców, by podpisali zgodę na aborcję – ponieważ ciąża zagraża życiu mojej mamy, a to, co się w środku rozwija, czyli ja, to jakiś potworek, którego rozwój nie przypomina prawidłowego rozwoju.

Moi rodzice słyszeli o mnie takie zdania:

  • Płód, który się rozwija, jest martwy, a czasem żywy i znowu martwy.
  • Gdy się urodzę, to z pewnością będę niepełnosprawny – miałem nie widzieć, nie słyszeć i jak to lekarz określił, przypominam jakiegoś potworka.
  • Będę miał 0 punktów po urodzeniu.

Każdego dnia lekarze namawiali moich rodziców, by poddać mnie aborcji. Urodziłem się z dużą dziurą w sercu, przez kilka miesięcy byłem w inkubatorze. Miała odbyć się operacja na moim sercu, ale przed ostatecznymi badaniami pojechaliśmy z rodzicami na Jasną Górę i tam były modlitwy w mojej intencji. Później okazało się, że dziury nie ma i nie jest konieczna operacja.

To tak w wielkim skrócie.

Dlaczego piszę, czuję od dłuższego czasu, że chcę się podzielić historią życia i dać świadectwo, że Bóg ma dla nas wspaniały plan – gdzie świat mnie przekreślił.

Damian Maciołek

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN