Czy „dobra zmiana” niszczy rodzinę?

Elektorat Prawa i Sprawiedliwości miał ogromną nadzieję, że ta partia po burzliwym i przykrym dla rodzin okresie rządów Platformy Obywatelskiej odrobi straty i wycofa się z przykrych zapisów. Jak się okazało, pomylił się.

Elektorat Prawa i Sprawiedliwości miał ogromną nadzieję, że ta partia po burzliwym i przykrym dla rodzin okresie rządów Platformy Obywatelskiej odrobi straty i wycofa się z przykrych zapisów. Jak się okazało, pomylił się.

W ostatnich miesiącach panowania poprzedniego rządu wprowadzono do ustawy oświatowej szkodliwe wymagania prowadzenia działań antydyskryminacyjnych w szkołach. Nie określono dokładnie, jakich grup mają się tyczyć takie zajęcia oraz w jaki sposób mają być przeprowadzone, łatwo więc wyobrazić sobie, jak przepisy mogą interpretować środowiska lewicowych nauczycieli. Już teraz w poszczególnych miastach, jak np. Katowice, w działania antydyskryminacyjne Wydział Edukacji wpisuje prawa mniejszości seksualnych. Jak donosi portal stop-seksualizacji, PiS mimo nacisków i apeli społeczeństwa, nie wycofał się z tego pomysłu. Mało tego, poszerzył zapisy o cele Zrównoważonego Rozwoju, w które wpisują się między innymi „prawa reprodukcyjne i seksualne”, czyli aborcja i seksualizacja najmłodszych. Innymi słowy, już niedługo nasze dzieci mogą dowiedzieć się w szkole, że zabijanie nienarodzonych powinno być prawnie dozwolone.

Już teraz w szkołach odbywają się masowo akcje mające osłabić pozytywne postrzeganie rodziny i doprowadzić do wielu bolesnych patologii. Zmiana rządu nie sprawiła, że wycofano ultralewicowe organizacje ze szkół – wręcz przeciwnie. Akcje jak -„Tęczowy piątek” z dnia 25 października 2016 roku prowadzone przez Kampanię Przeciwko Homofobii, do której dołączyło aż 75 szkół oraz „16 dni przeciwko dyskryminacji” fundacji Autonomia i Koalicja na rzecz Edukacji Antydyskryminacyjnej, gdzie indoktrynowano uczniów genderową ideologią wyraźnie pokazują, że MEN nie ma zamiaru wyprowadzać ze szkół destrukcyjnych organizacji. Jakby jeszcze było mało, Narodowy Program Zdrowia wymusza za sprawą Konwencji Przemocowej edukację prokreacyjną w szkole, co oznacza, że być może już za dwa i pół roku agresywnie seksualizujący dzieci indoktrynatorzy wejdą legalnie do szkół.

Wielu rodziców, chcąc uniknąć dla swoich dzieci przyszłości, w której edukator będzie zachwalał w ich obecności prawo do zabijania nienarodzonych oraz przywileje dla mniejszości seksualnych, planują organizować dla nich edukację domową. Jest to dla niektórych jedyny sposób na godne nauczanie dla dzieci. Tymczasem Ministerstwo Edukacji w nowej ustawie oświatowej wprowadziło obostrzenia dla edukacji w domu, równocześnie obcinając fundusze na jej prowadzenie o 40 procent. W uzasadnieniu wprowadzanych zmian wprost przyznaje, że ich skutkiem będzie właśnie „ograniczenie skali korzystania z edukacji domowej”. Rząd Prawa i Sprawiedliwości zabrał więc rodzicom ostatnią ścieżkę ratunku.

„Dobra zmiana” miała być zmianą prorodzinną – najważniejsza komórka społeczna miała zostać w końcu postawiona na piedestale, a szkodliwe zmiany wprowadzone przez rząd Platformy Obywatelskiej oraz archaiczne i godzące w prawa człowieka przepisy, wycofane. Tymczasem, obserwując poczynania PiSu, ciężko nie odnieść wrażenia że jest coraz gorzej.

Źródło: http://stop-seksualizacji.pl/index.php/co-zrobilismy/item/322-piec-obszarow-destrukcyjnego-antyrodzinnego-dzialania-rzadu-w-polsce

[author] [author_image timthumb=’on’]https://proprawodozycia.pl/wp-content/uploads/2015/10/Karolina-Jurkowska.jpg[/author_image] [author_info]Karolina Jurkowska – wolontariuszka w Fundacji Pro-Prawo do Życia[/author_info] [/author]

 

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN