Kilka lat temu odbyłam rozmowę z moją mamą, w której po raz pierwszy odwróciłyśmy role. To ja mówiłam o błędach, które – z perspektywy kształtującego się młodego człowieka – widzę w swoim wychowaniu. Nie były to rzeczy wielkie, ale jedna decyzja miała wyjątkowo duże konsekwencje: zbyt wczesne danie mi telefonu.

Dostałam go, gdy miałam siedem lat. Wtedy wydawało się to czymś naturalnym – inne dzieci też korzystały z urządzeń, internet był wszechobecny, a rodzice traktowali to jako nowoczesne narzędzie rozwoju. Niestety, rzeczywistość wygląda inaczej. Wczesny dostęp do technologii to coś, do czego młody umysł nie jest przygotowany ani emocjonalnie, ani poznawczo. 

Dziecko nie ma jeszcze rozwiniętych mechanizmów samokontroli. Mózg w tym wieku reaguje silnie na bodźce i nagrody, które aplikacje i gry potrafią doskonale wykorzystywać. System dopaminowy uczy się reagować na szybkie, intensywne przyjemności – i z czasem potrzebuje ich coraz więcej. To prowadzi do problemów z koncentracją, impulsywności i trudności w czerpaniu satysfakcji z „normalnych” aktywności, takich jak nauka, czytanie czy zabawa offline. 

Technologia wpływa też na rozwój emocjonalny i społeczny. Zbyt szybki kontakt z mediami społecznościowymi sprawia, że dzieci zaczynają porównywać się z innymi, często z nierealnymi obrazami życia. W efekcie rośnie ryzyko obniżonej samooceny, frustracji, a nawet depresji. W badaniach psychologicznych coraz częściej wskazuje się związek między wczesnym korzystaniem z ekranów, a wzrostem problemów lękowych i zaburzeń nastroju u młodzieży. 

Nieważni rodzice – ważni influencerzy

Kolejny aspekt to kształtowanie poglądów. Dziecko chłonie informacje bez umiejętności krytycznego myślenia. Jeśli autorytetem staje się popularny influencer, a nie rodzice, nauczyciel czy autentyczna wiedza, to łatwo o przyjęcie skrajnych lub błędnych przekonań. W sieci trudno odróżnić fakty od manipulacji, a młody człowiek nie ma jeszcze narzędzi, by to ocenić. 

W moim przypadku wszystko to zadziało się jednocześnie: utrata koncentracji, nadmierna ekspozycja na treści, których nie rozumiałam i powolne uzależnianie się od ekranu. Choć dziś radzę sobie z tym znacznie lepiej, wiem, że skutki tamtego okresu były realne i długotrwałe. 

Dlatego nie chodzi tylko o to, by kontrolować, co dziecko ogląda. Kluczowe jest, by w ogóle nie wprowadzać go zbyt wcześnie w świat urządzeń mobilnych. Nawet najlepiej nadzorowane korzystanie z telefonu nie eliminuje problemu – bo sam mechanizm działania technologii opiera się na uzależnianiu i przyciąganiu uwagi. 

Rodzice często myślą, że „trochę telefonu” nie zaszkodzi. Ale w praktyce to właśnie od tego „trochę” zaczyna się przesunięcie granic. Z czasem dziecko uczy się, że ekran to nieodłączny element życia. Traci zdolność do nudy, refleksji i cierpliwości. A przecież to właśnie te momenty – kiedy nic się nie dzieje, kiedy trzeba poczekać, pomyśleć, porozmawiać – są fundamentem zdrowego rozwoju psychicznego. 

Dlatego najbezpieczniejszym rozwiązaniem nie jest „mądra kontrola”, tylko opóźnienie kontaktu z telefonem tak długo, jak to możliwe. Dziecko naprawdę nie potrzebuje smartfona, by się rozwijać. Potrzebuje relacji, rozmowy, doświadczeń i obecności rodziców. Technologia będzie w jego życiu zawsze. Dzieciństwo już nie wróci. 

Uważasz, że to ważne? Udostępnij znajomym:

Więcej interesujących treści

Wesprzyj działania Fundacji!

Możemy dalej działac tylko dzięki pomocy ludzi dobrej woli. Liczymy na Ciebie. Każda złotówka, która trafia do naszej Fundacji jest wykorzystywana na walkę z cywilizacją śmierci. Jeśli uważasz, że to co robimy jest potrzebne – wspomóż nas chociaż drobnym datkiem!

. PLN
. PLN

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667

Fundacja Pro – Prawo do życia,
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22,
05-800 Pruszków

Dla przelewów zagranicznych:
IBAN PL79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Kod BIC Swift: INGBPLPW

Prosimy o podanie w tytule wpłaty także adresu e-mail.

Wesprzyj nasze akcje: