Przypomnijmy, że Felek miał już się pojawić na świecie. Jego matka była w 36, a ostatecznie w 37 tygodniu ciąży i lekarze chcieli wykonać ratunkowe cesarskie cięcie. Ratunkowe z wielu przyczyn. Miało ono ratować matkę, która po trudnej ciąży i wiadomościach z nią związanych czuła się źle psychicznie. W końcu takie cięcie mogło uratować życie Felka, mającego cierpieć na wrodzoną łamliwość kości.
Nie było ŻADNEGO powodu, by zabijać dziecko. Lekarze tłumaczą nieraz, że chlorek potasu wstrzykuje się dzieciom, by nie rodziły się żywe wtedy, gdy nie są zdolne do przeżycia i aby się nie dusiły. I choć nie możemy się zgodzić z tak pokrętną aborcyjną logiką, tu takiego zagrożenia nie było! Płuca dziecka w 37 tygodniu ciąży funkcjonują już całkiem prawidłowo. Taki maluszek nie potrzebuje już nawet inkubatora. Kobieta w 37 tygodniu ciąży jest już de facto w terminie porodu.
Mimo to Federa w osobie prawniczki Kamili Ferenc wydała zalecenie „zakończenia ciąży” właśnie takim sposobem. Federze i aborcjonistom w niej zgromadzonym nie wystarczyło, że mama Felka zostanie uwolniona od ciąży i będzie mogła albo zająć się dzieckiem, albo je oddać. Nie. Aborcjoniści z Federy wprost domagali się zamordowania Felka chlorkiem potasu.
To jest dobitny przykład na to, o co w rzeczywistości aborcjonistom chodzi. Nie o zdrowie kobiety, nie o wolność wyboru, w końcu nie o to, by kobieta nie była w ciąży, gdy nie chce w niej być. Tu chodzi wyłącznie o to, by zabijać ludzi. Takich jak maleńki Felek.
Historię bezprawnie zabitego w Oleśnicy dziecka przybliżaliśmy tutaj.