Mordowanie niczym oddychanie

Wybrana głosami Polaków władza pod wodzą Donalda Tuska bynajmniej nie próżnuje. Z dużym rozpędem i zapałem realizuje swoje (a w zasadzie nie tak do końca swoje) podstawowe cele i założenia. Fundamentem programu obecnego rządu jest zamiana Polski w land moralnie i obyczajowo upadły, pozbawiony suwerenności i zrujnowany gospodarczo.

Za mocne słowa? Nie ma słów zbyt ostrych, by oddać to, do czego obecna władza (wspierana przez swych mocodawców) doprowadzi, jeśli uda się jej dokończyć swoje dzieło. Znamienne, że wiele ważnych stanowisk objęły osoby wręcz owładnięte nie tylko ojkofobią, lecz głęboko uwewnętrznioną nienawiścią wobec prawdy i manifestujące umiłowanie kłamstwa.

Jedną z najbardziej niebezpiecznych obsesji, z wielkim pośpiechem i gorliwością wcielanych w życie, jest dążenie do upowszechnienia mordowania dzieci nienarodzonych na masową skalę i to nawet do dnia porodu. To nie tajemnica, że odwieczny wróg ludzkości jest niesłychanie pracowity, co akurat w jego przypadku jest wielce niebezpieczną dla nas wadą. Czas jego jest ograniczony, zatem chce go maksymalnie wykorzystać, aby poczynić jak największe spustoszenie w każdej dziedzinie życia i obszarze ludzkiej egzystencji, której dotknie swymi brudnymi łapskami.

Wielka szkoda, że z podobnym zapałem i gorliwością, lecz w czynieniu dobra, nie wykazał się poprzedni rząd, gdyż miał wszystkie potrzebna narzędzia (i co najważniejsze, całe Niebo gotowe wesprzeć sprawiedliwych ustawodawców), aby zapewnić całkowitą i rzeczywistą ochronę życia poczętych dzieci. W oparach zatęchłego kompromisu wyczekiwano lepszego momentu… A ten zapewne do końca czasów nie nadejdzie. Oczekiwanie, że można całkowicie zakazać dzieciobójstwa prenatalnego w komfortowej atmosferze umiłowanego świętego spokoju, bez zajadłych ataków ze strony wroga, jest zwyczajną naiwnością, z której kto żyw, winien się wyleczyć.

Jeszcze do niedawna dzieciobójstwo prenatalne, nazywane enigmatycznie aborcją, było uważane za tzw. „mniejsze zło”, tzw. „ostateczność”, a dziś jest nie tylko powszechnie akceptowane, lecz wręcz afirmowane i cenione niczym najwyższe dobro, bez którego żyć się nie da. Gdyby dać wiarę kłamstwom wytrwale sączonym w mediach tzw. głównego nurtu (słusznie zwanego ściekiem), można by odnieść wrażenie, że jak najszybsze zalegalizowanie tzw. aborcji na żądanie (począwszy od pigułek dzieciobójczych, a na mordowaniu 9-miesięcznych dzieci skończywszy) stanowi działanie ratunkowe, warunkujące podtrzymanie funkcji życiowych w organizmach kobiet. Fetor siarki z piekła rodem został uznany za życiodajny tlen, bez którego przeżycie jest niemożliwe.

Zaimpregnowane kłamstwem, przyduszone piekielnym fetorem tłumy uwierzyły, że jakiekolwiek ograniczenia, a już tym bardziej całkowite odebranie możliwości zabijania najmłodszych dzieci, stanowi dla nich śmiertelne zagrożenie. Możliwość mordowania dzieci nienarodzonych stała się dla nich tak istotna, niczym możliwość oddychania. A skoro wrogowie postępu i demokracji nie pozwalają komuś oddychać, to władza musi pospieszać na ratunek! Wszędzie tam, gdzie medycy odmówią trucia organizmu matki dzieciobójczą pigułką, rozerwania dziecka na kawałki, wyssania go aborcyjnym odkurzaczem bądź wstrzyknięcia maluchowi trucizny prosto w serce, ma pojawić się prokurator. Odmowa popełnienia zbrodni ma być ścigana, jakby sama była zbrodnią.

Prawo można poniekąd porównać do uszczelki – nieszczelne prawo jest tyle samo warte, ile nieszczelna uszczelka, która nadaje się tylko do wyrzucenia. Gdy sączą się tylko małe kropelki, ktoś pomyśli, to przecież nic takiego, przecież nie zalewa całego pokoju. Do czasu… I na tej samej zasadzie „tylko” tysiąc ofiar tzw. legalnej aborcji zamienia się w dziesiątki tysięcy, a te w setki tysięcy, aż cały kraj spłynie krwią niewinnie przelaną, o którą dnia pewnego upomni się Niebo. I wówczas biada tym, którzy byli na usługach odwiecznego wroga, jeśli się w porę nie nawrócą.

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN