Wredna manipulacja bez lukru

Wredna manipulacja – to delikatne określenie tego, co zrobiła pani położnik Alicja, która pracuje w szpitalu oraz prowadziła (do niedawna) swoje konto na Instagramie „Położnik bez lukru”.

Faktycznie bez lukru – bezczelne kłamstwo, manipulacja i podstępne wykorzystanie historii rodziców chorego dziecka, którzy jej zaufali i uwierzyli w dobre intencje. Mama dziecka, które zmarło wkrótce po urodzeniu padła ofiarą wyjątkowego braku profesjonalizmu i partactwa ze strony personelu medycznego przy opatrywaniu jej po porodzie. Wskutek błędów i zaniedbań lekarskich pani Magdalena wiele wycierpiała i boryka się z problemami zdrowotnymi.

Pani Alicja (skądinąd słusznie oburzona brakiem profesjonalizmu koleżanek i kolegów po fachu) zapewniła, że uzyskane od pacjentki informacje i zdjęcia wykorzysta wyłącznie do szkolenia innych lekarzy, by uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości. Niestety minęła się z prawdą. Pani „położnik bez lukru” upubliczniła historię pani Magdaleny na Instagramie i w wywiadach medialnych, a wiodącą intencją jej działania bynajmniej nie było piętnowanie zaniedbań i błędów lekarskich, lecz prawa zakazującego aborcji eugenicznej oraz obrońców dzieci nienarodzonych.

Pani położnik winą za zaistniałą sytuację obarczała tych, którzy doprowadzili do wydania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego zakazującego aborcji eugenicznej oraz sprzeciwiających się na co dzień zabijaniu dzieci. W jej fałszywej ocenie źródło problemów tkwi nie w błędach i zaniedbaniach lekarzy, lecz w tym, że obecnie nie wolno im zabijać dzieci podejrzanych o chorobę lub niepełnosprawność.

Rodzice zmarłego dziecka byli za życiem

Rodzice dziewczynki, która zmarła wkrótce po swoich narodzinach w zdecydowany sposób odcięli się od stanowiska pani położnik, która w tak perfidny sposób nadużyła ich zaufania i wykorzystała ich trudną historię do promowania aborcji jako metody zapobiegania komplikacjom okołoporodowym. Czyżby pani położna zapomniała, że podczas aborcji dziecko również musi „wyjść”, komplikacji się więc nie uniknie?

Pani Magdalena i jej mąż p. Daniel są zdecydowanymi przeciwnikami zabijania dzieci nienarodzonych. W wywiadzie, którego małżeństwo udzieliło Gościowi Niedzielnemu (nr 28/21) w wypowiedzi pani Magdy wyraźnie czytamy:

„(…)My jesteśmy zdecydowanymi przeciwnikami aborcji. Podpisujemy wszystkie projekty ustaw, które mogą ukrócić ten straszny proceder, podpisywaliśmy też ustawę „Zatrzymaj Aborcję” – tę przeciw aborcji eugenicznej. Co roku też adoptujemy duchowo dziecko. Przeżywamy duży ból, że te dzieci nie są chciane.(…).”

Czy pani „położnik bez lukru” domyśli się, że wypada przeprosić panią Magdę oraz jej rodzinę za tak perfidną manipulację i wykorzystanie ich historii do promowania zabijania dzieci, na które oni się nie zgadzają?

Córeczka pani Magdy i pana Daniela żyła tylko pół godziny po narodzinach. Została godnie powitana i pożegnana. Ma swój grób, na który każdy może przyjść, pomodlić się i zapalić znicz. Nie jest odpadem medycznym, kolejnym „płodem”, z którym „coś trzeba zrobić”. Mama dziecka nie ma pretensji do nikogo o to, że „musiała urodzić”. Śpi spokojnie, bo ma czyste sumienie, co zresztą sama przyznała: „(…) Dziś kiedy idę na cmentarz, na grób naszej córki, czuję spokój. Nie ma we mnie wyrzutów sumienia, poczucia winy, że zrobiłam coś wbrew niej, coś przeciwko życiu.” „ Wie, że zrobiła dla dziecka wszystko co mogła i w przeciwieństwie do tych matek, które zabiły swoje dzieci, nie będzie do końca życia zmagać się z wyrzutami sumienia.

Echa PRL-u na polskich porodówkach

Niewłaściwa opieka okołoporodowa to niejedyna patologia, z jaką pani Magdalena się zetknęła, będąc w ciąży z chorą córeczką. We wspomnianym wyżej wywiadzie wspomina, że pewien pan doktor z Warszawy był niedelikatny i dał jej do zrozumienia, że szanuje jej decyzję tak samo jak innych głupich kobiet, które takie ciąże chcą donosić. „(…) „Jak chcą, niech sobie rodzą te downy” – to są jego słowa. Stwierdził, że ta ciąża nadaje się na terminację, ale to jego decyzja. Jak skomentować słowa pana doktora? Czy taka osoba nadal powinna być lekarzem?

Ostatnio „Wysokie Obcasy” zamieściły wywiad z szefową Fundacji „Rodzić o ludzku”, która prowadzi liczne (niejednokrotnie słuszne) działania na rzecz poprawy standardów opieki okołoporodowej w polskich szpitalach. Rozmówczyni, piętnując różne nieprawidłowości na oddziałach położniczych słusznie zauważa, że „(…) są echa tamtego agresywnego PRL-owskiego położnictwa(…)”. Trudno się z nią tu nie zgodzić. Choć zapewne nie przeszło jej przez myśl, że jednym z tych ech jest silnie zakorzeniona mentalność aborcyjna.

Nic dziwnego, że wielu lekarzy oraz położnych nie szanuje swoich pacjentek i traktuje je obcesowo, skoro dają sobie przyzwolenie na zabijanie ich dzieci. Nieuchronną pochodną braku szacunku dla godności i życia dzieci nienarodzonych jest brak szacunku dla godności i zdrowia ich matek. Oczywiście redaktorki Wysokich obcasów tej zależności nie widzą. Tak jak nie widzi jej pani „położnik bez lukru”.

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN