Bloger nie wspomina o tym, że czynem zabronionym, upoważniającym do zabicia poczętego dziecka może być współżycie 14-latków, a taka historia w Polsce się wydarzyła. Twierdzi również, że możliwa jest uporczywa terapia dziecka w lonie matki. Nie zdarzyło mi się przez kilkadziesiąt lat usłyszeć o takim przypadku. Dominikanin słusznie stwierdza, że sposób poczęcia nie może być przesłanką do zabicia człowieka.
Po przedstawieniu swojego negatywnego stanowiska wobec aborcji, bloger przechodzi do kwestii taktycznych. Stwierdza, że prawo nikogo nie zmienia i powołując się na rekolekcjonistę papieskiego decydującą rolę przyznaje zmianie obyczaju. Niestety nie zauważa związku obyczajów z prawem. W PRL aborcja na życzenie była legalna i mieliśmy kilkaset tysięcy aborcji rocznie. Spróbujmy przeprowadzić eksperyment myślowy – czy gdyby łapownictwo było bezkarne łapówek byłoby mniej, czy więcej? A gdybyśmy zastanowili się co byłoby w przypadku kradzieży samochodów? A gdyby zabójstwa były bezkarne? Taką waśnie sytuację mamy w Polsce, w przypadku, gdy matka zabija samodzielnie dziecko, np. przy pomocy środków poronnych. Szacunki przeprowadzone na podstawie badań CBOS pokazują, że takich aborcji może być w Polsce nawet kilkadziesiąt tysięcy.
Główna teza blogera brzmi: próba wprowadzenia prawa całkowicie zakazującego aborcji doprowadzi do odwetu i wprowadzenia aborcji na życzenie. Ostatnie kilkadziesiąt lat historii Zachodu przeczy tej tezie. Wprowadzenie aborcji na życzenie w Wielkiej Brytanii, Francji czy Hiszpanii nie spowodowało „efektu wahadła”. Przeciwnie, prawo i praktyka stają się coraz gorsze, a teza, że ludzie z Zespołem Downa mogą być szczęśliwi, we Francji jest podstawą zarzutów kryminalnych.
Dominikanin zastrzega kilka razy, że może się mylić, ale już bez zastrzeżeń formułuje zarzuty wobec ludzi mających inne poglądy o bezmyślność. Myślę, że warto aby o. Szustak dokształcił się przedmiocie, w którym tak zdecydowanie się wypowiada. Warto przeczytać książkę Bernarda Natansona, który opisuje w jaki sposób formował pro-aborcyjne poglądy w Ameryce.
Na zakończenie dominikanin odwołuje się do pierwszych chrześcijan, którzy nie mogąc zmienić prawa zmieniali obyczaje. Owszem, ale za zmianę obyczajów płacili męczeństwem. Współcześni chrześcijanie naśladują zwyczaje pogan, aby męczeństwa uniknąć. Chrześcijaństwo bezobjawowe z pewnością świata nie zmieni.
Kiedy po raz kolejny analizowałem naukę o. Szustaka zwrócił moją uwagę brak wątków eschatologicznych, tak jakby nasz stosunek do aborcji nie miał wpływu na zbawienie. Pierwsi chrześcijanie zmienili świat ponieważ wierzyli, że ich postępowanie ma wpływ na to co spotka ich po śmierci. Współcześni chrześcijanie Zachodu stracili tę perspektywę. Kaznodzieje rzadko im o tym przypominają.