Zapłakani nad prawdziwą historią. Zdaje się, że pół świata przeczytało już opowieść o 100-letniej Mince Disbrow, która po 77 latach odnalazła swoje dziecko. Rzeczpospolita ze wszystkimi szczegółami opisuje miłość i tęsknotę matki do swojej oddanej do adopcji córki, a każdy z nas niemal czuje tę pustkę, która towarzyszyła staruszce przez dekady.
Gdy kobieta staje się matką, to zostaje nią na całe życie, bez względu na to, co się potem z dzieckiem stanie. Całe szczęście w 1928 roku nikt jeszcze nie forsował teorii, że dzieci zasługują na śmierć z powodu okoliczności ich poczęcia, bowiem córka Mince Disbrow poczęła się … z gwałtu. Sto lat temu ludzie wiedzieli, kiedy zaczyna się życie, to tylko dzisiaj robią wszystko, żeby się cofnąć w rozwoju.
Kiedy się czyta o towarzyszącym tej kobiecie przez całe życie smutku, pustce i zatroskaniu o córkę pojawia się nieodłączne pytanie – jeśli tak przeżywa się oddanie dziecka do adopcji, to co czuje przez całe życia matka, która dziecko zabije?
{flike}
{fcomment}