Wynajętej surogatce został jednak wszczepiony embrion płci żeńskiej. Kobieta urodziła dziewczynkę. Rozżaleni homoseksualiści pozwali placówkę dokonującą zapłodnienia in vitro, zarzucając między innymi naruszenie warunków umowy oraz domagając się odszkodowania, z którego mężczyźni chcą pokryć koszty opieki nad urodzoną dziewczynką.
W normalnym świecie, gdzie dziecko ma szansę począć się z miłości, płci się nie wybiera. Mamy niewielki wpływ na to czy urodzimy chłopca, czy dziewczynkę. Tu jednak mężczyźni potraktowali posiadanie dzieci jak sprawę biznesową. Zapłacili mnóstwo pieniędzy, w swoim mniemaniu mieli więc prawo do surogatki, która urodzi im konkretnie chłopca.
Szczęściem dziewczynka miała możliwość się urodzić. Biznes in vitro jest obarczony dużo większym wskaźnikiem aborcji, między innymi z powodu zwiększonego ryzyka wad prenatalnych. Rodzice płacą i wymagają, więc dzieci z wadami są mordowane w wyniku aborcji. Niejednokrotnie słyszano o surogatkach zmuszanych do zabicia dziecka, które nosiły.
Trudno ocenić, kto zawinił tu najmocniej: para egoistów, której tragedią stało się posiadanie dziewczynki, zamiast zamówionego chłopca czy placówka in vitro specjalizująca się w ciążach dla par homoseksualnych. Tym, kto ucierpiał w rzeczywistości, nie jest żadne z nich, a biedne dziecko.
Źródło: marsz.info