W dokumencie aborcja jest określana jako forma zadbania o siebie (selfcare). W wytycznych WHO można przeczytać między innymi, że aborcja pigułkami w domu jest nieinwazyjna, tania, akceptowalna i zapewniająca autonomię.
Co więcej Światowa Organizacja Zdrowia traktuje zamordowanie nienarodzonego dziecka jako zwykły zabieg medyczny, twierdząc, że jeżeli jest wykonywana zgodnie z wytycznymi WHO, to jest „bardzo bezpieczną procedurą”.
Aborcja z pewnością nie jest bezpieczna dla kilkudziesięciu milionów dzieci, które zabija się rocznie na świecie przed urodzeniem. Aborcja może być również zabójcza dla kobiet. Niedawno media informowały o śmierci 16-letniej dziewczyny, która zmarła po zażyciu pigułek.
W Polsce również dzieją się podobne tragedie. Na wytyczne WHO powołuje się między innymi tzw. aborcyjny killing team, który pośredniczy w handlu pigułkami aborcyjnymi. Rocznie ta i podobne grupy odpowiadają za śmierć wielu tysięcy nienarodzonych polskich dzieci, a policja i prokuratura dalej nic nie zrobiły, aby ten proceder przerwać.
Seksedukacja to metoda promocji aborcji
WHO jest również autorem tzw. standardów edukacji seksualnej. Jaki jest związek obu tematów?
Była szefowa czterech klinik aborcyjnych Carol Everett przyznaje, że wykorzystuje się tzw. edukację seksualną w szkołach do promocji i sprzedaży aborcji.
„Naszym celem biznesowym było sprzedanie 3-5 aborcji każdej dziewczynie w wieku 13-18 lat, ponieważ w przemyśle aborcyjnym wszyscy opierają się na prostym systemie prowizyjnym” – mówiła nawrócona aborcjonistka.
W jaki sposób realizowali ten cel biznesowy?
„Rozpoczynaliśmy już w przedszkolach. Sadzaliśmy dzieci w kręgu i pytaliśmy je po kolei, co ich rodzice nazywają intymnymi częściami ciała. Już po trzeciej czy czwartej odpowiedzi dla dzieci było oczywiste, że ich rodzice nie wiedzą, co tam mają” – opowiadała Carol Everett. Następnie opisała także program deprawacji przewidziany dla starszych dzieci.
„W trzeciej klasie dzieci oglądają realistyczne ilustracje stosunków płciowych, zaś w czwartej klasie zachęca się je do masturbacji – w pojedynkę albo w grupach. Wreszcie w piątej i szóstej klasie udostępnia się im pigułki. Naturalny dla nastolatków brak regularności w zażywaniu pigułki sprawia, że dziewczynki zachodzą w ciążę i stają się klientkami klinik aborcyjnych”.
Program opisany przez Carol Everett działał już w latach 80-tych. Teraz podobna seksedukacja jest obowiązkowa w bardzo wielu krajach. Opis byłej aborcjonistki bardzo dobrze pokrywa się także ze standardami edukacji seksualnej WHO.
Deprawacyjne standardy seksedukacji WHO
Wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia przewidują, że dzieci w wieku 0-4 lat mają uczyć się na temat radości i przyjemności z dotykania własnego ciała, dzieci w wieku 4-6 lat, mają dowiedzieć się o sposobach wyrażania seksualności i masturbacji, a dzieci w wieku 6-9 lat uczą się o różnych metodach antykoncepcji i wyrażaniu zgody na seks.
Na zachodzie, gdzie taka seksedukacja od wielu lat jest prowadzona, można mówić o pladze aborcji wśród nastolatek. Wygląda na to, że plan, który opisała była aborcjonistka Carol Everett jest dalej realizowany. Tym razem na skalę globalną pod nadzorem WHO.
Więcej na temat zagrożeń związanych z seksedukacją w szkołach można przeczytać w poradniku „ Jak powstrzymać pedofila” na stronie https://stronazycia.pl/stop-pedofilii/poradnik/