Francja dąży więc do sytuacji, w której dziecko ma być już wprost towarem, który można sobie wyprodukować lub też unicestwić, jeśli się na przykład zmieniło zdanie. W kontekście niestabilnej sytuacji w kraju i na świecie, gdzie wielu boi się, że nie otrzyma opieki zdrowotnej, wprowadzenie prawa, które odmawia człowieczeństwa dziecku, wydaje się strzałem w kolano.
Jeśli bowiem dziecko, które ma przed sobą całe życie staje się niewarte poszanowania czy ratowania, to czym dla prawa francuskiego ma być dorosły lub starzec? Czy również i tam nazistowska i komunistyczna idea „przydatności społecznej” będzie wiodła prym?