30 000 zł to kara za to, że jako kierowca furgonetki naszej Fundacji przeprowadziłem akcję informacyjną „Stop pedofilii” na ulicach Szczecina, gdzie polityk Koalicji Obywatelskiej i lider lokalnego lobby LGBT trafił do więzienia za pedofilię. W tej sytuacji szczecińskie sądy dwóch instancji stwierdziły, że nie wolno publicznie sugerować powiązań między aktywistami LGBT a pedofilią i skazały mnie.
Rok temu do opinii publicznej przedostała się informacja o tym, że polityk Koalicji Obywatelskiej i jeden z liderów lobby LGBT w Szczecinie trafił do więzienia za pedofilię. Krzysztof F., bo o nim mowa, prowadził razem ze swoim homoseksualnym partnerem restaurację w centrum Szczecina, w której organizował „randki LGBT”. Był współzałożycielem Stowarzyszenia Równość na Fali, które najpierw działało pod nazwą Kampania Przeciw Homofobii Szczecin. W sierpniu 2020 roku Krzysztof F. wykorzystał seksualnie 13 letniego chłopca. Przed gwałtem usiłował podać dziecku narkotyki.
Pedofil Krzysztof F. startował w wyborach z listy Koalicji Obywatelskiej w Szczecinie. W tych samych wyborach, również z list Koalicji Obywatelskiej, startował inny szczeciński aktywista LGBT, który doniósł na mnie do sądu. W jego przekonaniu, dopuściłem się przestępstwa zniesławienia go za pomocą naszej furgonetki „Stop pedofilii”, która ostrzegała mieszkańców miasta przed wprowadzeniem tzw. „edukacji seksualnej” do szkół. Fundacyjna furgonetka, którą kierowałem jeżdżąc po Szczecinie, miała umieszczone na plandece następujące słowa:
„Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci?
4-latki: masturbacji
6-latki: wyrażania zgody na seks
9-latki: pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu”
Oprócz tego na plakacie znajdowało się logo naszej akcji oraz jej nazwa: „Stop pedofilii”, adres naszej strony internetowej, a także informacja, że te wytyczne dla każdego wieku „edukacji” pochodzą bezpośrednio ze Standardów Edukacji Seksualnej WHO, na które powołują się aktywiści LGBT i inni „edukatorzy seksualni”.
Sądy dwóch instancji w Szczecinie przyznały rację aktywiście LGBT. Właśnie zapadł na mnie wyrok sądu okręgowego II instancji, który utrzymał w mocy wyrok, zgodnie z którym muszę zapłacić blisko 30 000 zł kary. Co więcej, sąd II instancji nałożył na mnie dodatkowo opłatę 1500 zł za wniesienie apelacji, której nie uwzględnił, odrzucając wszystkie wnioski dowodowe mojego obrońcy. Zdaniem sądów, zestawienie na jednym plakacie wyrażeń „Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci?” oraz nazwy naszej akcji „Stop pedofilii” stanowi przestępstwo zniesławienia aktywisty LGBT, który oskarżył mnie przed sądem.
Zdaniem szczecińskich sądów przestępstwem jest sygnalizowanie, że osoby związane z lobby LGBT mogą mieć coś wspólnego z pedofilią. To wszystko w sytuacji, gdy lider szczecińskiego lobby LGBT siedzi w więzieniu za pedofilię…
Jest to wyjątkowo niebezpieczna argumentacja. Przed procesem nie znałem aktywisty LGBT, który na mnie doniósł i nigdy wcześniej nie widziałem go na oczy. Jak mogłem zatem „zniesławić” tego konkretnego człowieka, skoro nawet nie wiedziałem o jego istnieniu? Okazuje się, że prezentując fakty znieważyłem bliżej nieokreślone i niesprecyzowane lobby LGBT oraz każdego, kto subiektywnie czuje się z nim związany.
Wyrok, który na mnie zapadł, to nic innego jak próba cenzury i uciszenia naszej Fundacji. Muszę w tym momencie wspomnieć jeszcze o sytuacji z Warszawy, gdzie tamtejszy sąd umorzył postępowanie wobec agresywnego mężczyzny, który napadł na mnie w trakcie jazdy furgonetką. Napastnik uderzył mnie i usiłował wyrzucić mnie z szoferki na ulicę, uszkodził również mój telefon. Sąd umorzył jednak postępowanie w jego sprawie uznając, że fizyczna napaść na mnie była „dopuszczalną formą krytyki” naszej Fundacji.
Podsumowując to wszystko – zdaniem niektórych sądów wolno bić wolontariuszy naszej Fundacji na ulicy, gdyż jest to dopuszczalna ich krytyka, a my nie możemy informować o rzeczach oczywistych i popartych faktami, gdyż zniesławia to anonimowych i nieznanych nam aktywistów LGBT.
Aktywiści LGBT wiedzą, że świadomi sytuacji Polacy będą bardziej czujni i zaczną chronić swoje dzieci przed „edukatorami seksualnymi”. Mamy w naszej Fundacji wiele świadectw i sygnałów informujących, że nasze akcje są skuteczne, gdyż kształtują świadomość społeczną. Mówili o tym sami „edukatorzy seksualni” w trakcie procesów sądowych oraz na łamach mediów takich jak Gazeta Wyborcza, gdzie skarżyli się, że w konsekwencji akcji takich jak nasza kampania „Stop pedofilii” trudniej im wchodzić do szkół i organizować tam deprawacyjne zajęcia, bo rodzice i nauczyciele są bardziej czujni. Mamy również wiele świadectw takich sytuacji jak odwołane „tęczowe piątki” w szkołach czy inne niebezpieczne dla dzieci zajęcia, które ukrywano dla niepoznaki pod nazwą lekcji o „tolerancji” czy „dojrzewaniu”.
Właśnie dlatego nasza Fundacja organizuje w całej Polsce niezależne kampanie „Stop pedofilii”, w ramach których uświadamiamy społeczeństwo czym jest „edukacja seksualna” i do czego prowadzi.
Według Standardów Edukacji Seksualnej WHO, już od najmłodszych lat życia dzieci mają być uczone masturbacji, „zabaw w lekarza”, dotykania miejsc intymnych oraz wyrażania zgody na seks. Jeśli już kilkuletnie dzieci zostaną z tym oswojone, to gdy będzie je chciał wykorzystać pedofil, w ogóle nie zorientują się, że są ofiarami przemocy seksualnej. „Edukacja seksualna” polega na zniszczeniu naturalnej u dziecka bariery wstydu, która chroni przed pedofilami.
Dlatego musimy działać dalej i ostrzegać przed tym rodziców w Polsce, gdyż celem aktywistów LGBT jest objęcie wszystkich polskich dzieci przymusową „edukacją seksualną” opartą o Standardy Edukacji Seksualne WHO. Jesteśmy za tę działalność prześladowani.
Ja zostałem właśnie skazany na zapłatę 30 000 zł, od czego nie mogę się już odwołać. Nie zamierzam się jednak poddać i zrezygnować z dalszej działalności. Coraz częściej spotykam ludzi, którzy dają wyrazy poparcia dla tego, co robimy. Ostatnio pewien mężczyzna podszedł do naszej furgonetki, którą parkowałem pod dużym sklepem, i powiedział: „Wszystko, co pokazujecie, to jest prawda!” Dzięki naszym akcjom ta prawda dociera do kolejnych Polaków. Widzę, że wszystko co robimy przynosi owoce, dlatego pomimo represji będę dalej walczył o dzieci. Podobnie myślą moi przyjaciele z Fundacji, którzy również są szykanowani.
Założyciel naszej Fundacji, Mariusz Dzierżawski, usłyszał niedawno prawomocny wyrok 1 roku ograniczenia wolności i 15 000 zł za cytowanie badań naukowych na temat powiązań między homoseksualizmem a pedofilią. Przeciwko mnie i pozostałym moim kolegom i koleżankom z Fundacji toczy się obecnie prawie 130 innych procesów sądowych. Wytoczono je nam za mówienie prawdy w przestrzeni publicznej. Jesteśmy nieustannie przesłuchiwani na policji i musimy uczestniczyć w rozprawach. Jest to dla nas wielkie obciążenie logistyczne i finansowe. Proszę, abyście wsparli Państwo naszą walkę i nasz dalszy opór.
Proszę, abyście przekazali Państwo 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolną inną kwotę, jaka jest dla Państwa w aktualnej sytuacji możliwa, żeby wesprzeć naszą walkę przed sądami i umożliwić nam organizację kolejnych kampanii informacyjnych, w ramach których dotrzemy do Polaków z ostrzeżeniem przed deprawatorami seksualnymi czyhającymi na ich dzieci.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Aktywiści LGBT idą po polskie dzieci. Musimy ostrzec nasze społeczeństwo przed zagrożeniem. Właśnie po to organizujemy nasze akcje „Stop pedofilii” i przebijamy się do świadomości Polaków.
Każdego dnia na ulicach polskich miast, na policyjnych komisariatach i w salach sądowych trwa walka o możliwość głoszenia prawdy w przestrzeni publicznej. Proszę, abyście pomogli nam Państwo toczyć tę walkę. Sami nie damy rady i potrzebujemy wsparcia.
Z wyrazami szacunku