Już wcześniej były dostępne dowody m. in. film na którym widać dziecko prawie rozerwane na pół, do którego wciąż przyczepiona jest pępowina, gdy z wnętrza jego ciała wydobywa się wątrobę. Dopiero jednak w tym miesiącu Uniwersytet wydał pisemne potwierdzenie tych barbarzyńskich praktyk.
Co więcej procedury te finansowane są przez amerykański NIH (odpowiednik polskiego Ministerstwa Zdrowia), a wysokość całkowitego grantu na te badania wyniosła 1.4 miliona dolarów.
Pobliska placówka aborcyjna Planned Parenthood przeprowadza aborcje na 5-miesięcznych dzieciach w taki sposób, że wywołuje się przedwcześnie poród tak, by dziecko urodziło się żywe i całe. Następnie poddawane jest wyżej opisanym torturom. Oprócz nerek do badań wycina się dzieciom również serca, organy rozrodcze, mózg czy nogi.
To co się dzieje stanowi okrucieństwo tak wysokiego rzędu, że wielu może być na granicy omdlenia, dowiadując się o takich praktykach. Nie jest to jednak odosobniony przypadek. Na dziesiątkach uniwersytetów poddaje się eksperymentom dzieci poczęte metodą in vitro w pierwszej fazie ich życia. Na liniach płodowych pobranych z żywo urodzonych dzieci, którym „na żywca” wycięto organy do stworzenia takich linii przeprowadza się setki tysięcy (!) badań, testując różne leki, szczepionki, dodatki żywieniowe czy kosmetyki.
Skala barbarzyństwa rośnie w zastraszającym tempie. Co ważne – wiele z tych praktyk wciąż pozostaje w ukryciu, do czasu aż oswoi się z nimi opinię publiczną i znajdzie jakieś zadowalające usprawiedliwienie. Dziś świetnie się sprawdza mówienie, że szczepionki na koronawirusa, czerpiące z tortur maleńkich dzieci mogą służyć zdrowiu tych dorosłych. Wkrótce przyjdą pewnie nowe wymówki.
Nie dajmy się jednak zwieść. Złe drzewo w dłuższej perspektywie nie może wydać dobrych owoców. Nie troszcząc się o tych najsłabszych doprowadzimy do tego, że nasza cywilizacja zamieni się w cywilizację barbarzyńską, eugeniczną i jeszcze gorszą od tej nazistowskiej.