Ratować czy zabijać? Obie „usługi” w ofercie szpitala

CAM00340Hanna Gronkiewicz-Waltz, jako sukces odtrąbiła otworzenie nowego oddziału dla wcześniaków w Szpitalu Bielańskim. Wszystko jest prawie pięknie.

CAM00340Hanna Gronkiewicz-Waltz, jako sukces odtrąbiła otworzenie nowego oddziału dla wcześniaków w Szpitalu Bielańskim. Wszystko jest prawie pięknie.

Zgadzamy się przecież, że matki powinny mieć możliwość bycia ze swoimi dziećmi. Zbyt wcześnie urodzone pociechy trzeba otoczyć opieką. Wspaniale jest, gdy możemy je oddać w ciepłe, troskliwe ręce, które zadbają o ich bezpieczeństwo i prawidłowy rozwój. W przypadku gdy małe dzieciątko jest chore, staramy się z całych sił, żeby mu pomóc odzyskać zdrowie i ułatwić życie. Ale można też znaleźć inne rozwiązanie. Na przykład podać środki, które przedwcześnie wywołają poród. Dziecko zwykle umiera w trakcie swojego narodzenia. To nie pomyłka. Piętro wyżej, tuż nad nowo otwartym oddziałem w ten sposób zakańcza się życie dzieci podejrzanych o chorobę. Z jednej strony prezydent Warszawy chwali się tym, że szpital może pomagać, a z drugiej przyzwala na to, by zamiast pomocy oferować śmierć.

Czy szczerze cieszy się pani prezydent z ratowania życia przedwcześnie narodzonych i chorych dzieci? Ten entuzjazm wydaje się być mocno wybiórczy. Świadczy o tym zwolnienie eksperta w tej dziedzinie tylko za to, że chciał chore dziecko ratować. A przecież tym właśnie powinien zajmować się szpital! Tymczasem, w Szpitalu Bielańskim panują podwójne standardy. Aparatura służąca temu, by na wczesnym etapie życia umożliwić pomoc dzieciom i ich rodzicom, wykorzystywana jest także do wydawania wyroków śmierci. Na tym samym etapie ciąży w jednym pokoju mówi się o dzieciach wymagających szczególnej opieki, a w drugim o „płodzie”, który można „usunąć”. Na parterze wcześniaka trzeba ratować, a na pierwszym piętrze, gdy urodzi się żywy – nie reanimować. Raz dziecko może być pacjentem, a raz problemem, którego należy się pozbyć.

Czy prezydent Warszawy nie widzi różnicy? Dlaczego chwalić się tylko połowicznie? W końcu opieka nad dziećmi to nie jedyne, co ma do zaoferowania. W końcu to właśnie Gronkiewicz-Waltz dba o to, by aborcja była dostępna nie tylko w tym, ale w każdym szpitalu stolicy. To jej sukces. Wydaje się, że ten sposób załatwiania spraw podejrzanych o chorobę nienarodzonych szczególnie jest dla niej ważny. Może i ten oddział, na którym pacjentów się „usuwa” też zaszczyci ona swoją obecnością. Czyżby urządzenia służące do abortowania dzieci nie były nowoczesne, godne zachwalania?

Aborcja jest zabójstwem. Hanna Gronkiewicz-Waltz chlubi się szpitalem, który słynie z tego, że aborcji dokonuje. Czy więc faktycznie leży jej na sercu bezpieczeństwo tych najmniejszych? Czy ten szpital jest rzeczywiście miejscem, gdzie dba się o dobro wszystkich pacjentów? W szczególności, czy można im zaufać, że zaopiekują się chorymi nienarodzonymi dziećmi, skoro jednym z opcji takiej „opieki” jest uśmiercenie?

{flike}

Więcej interesujących treści

kobiety do więzienia

Otwarta walka jest lepsza niż milczące przyzwolenie

Ikona i bohaterka ruchu pro-life, 76-letnia Kanadyjka Linda Gibbons, która odbywa aktualnie karę bezwzględnego pozbawienia wolności za walkę o nienarodzone dzieci, napisała z więzienia poruszający

Rozważania Adwentowe 2024 #001

„Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym” Łk 21,36

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN