List do przyjaciół: Proszę zobaczyć, jak „debatują aborcjoniści”

Aktywiści aborcyjni za wszelką cenę próbują usunąć prawdę o mordowaniu dzieci z przestrzeni publicznej. Dlatego podpalają nasze furgonetki, niszczą billboardy i atakują naszych wolontariuszy. To jednak nie wszystko.

Równolegle trwa wymazywanie prawdy o aborcji z Internetu, który w dużej części jest pod kontrolą wielkich korporacji. Praktyki takie jak usuwanie stron, blokowanie kont i ograniczenia w rozprzestrzenianiu treści nasilają się. Być może już wkrótce w sieci w ogóle nie będzie dało się wyszukać informacji innych niż reklama i pochwała aborcji. Zobaczcie Państwo na jaki pomysł wpadli właśnie pracownicy Google.

Koncern Google od dawna znany jest ze swojego aktywnego wsparcia dla aborcji oraz ideologii LGBT. Po niedawnym orzeczeniu Sądu Najwyższego USA, w wyniku którego już w kilkunastu stanach zakazano lub poważnie ograniczono aborcję, Google zadeklarowało, że będzie refundować swoim pracownicom wyjazd na aborcję do tych stanów, gdzie mordowanie dzieci nadal jest legalne. Teraz związani z Google ludzie idą jeszcze dalej.

Związek zawodowy pracowników Google wystosował petycję do zarządu firmy, aby z wyników wyszukiwania przeglądarki całkowicie usunąć informacje na temat ośrodków takich jak centra pomocy kobietom w ciąży. W USA funkcjonuje ich kilka tysięcy, a zadaniem tych placówek jest docieranie do kobiet, zapewnianie im wsparcia oraz zachęcanie do macierzyństwa. Dodatkowo, pracownicy Google żądają zablokowania organizacjom pro-life możliwości kupowania reklam w serwisie Google (co już teraz jest utrudnione).

Google jest w zasadzie monopolistą na rynku wyszukiwarek internetowych oraz właścicielem największego na świece serwisu video Youtube. Od dawna kontrolowane przez Google wyszukiwarki promują i premiują strony prowadzone przez radykalną lewicę, pokazując je wysoko w wynikach wyszukiwania. W tym samym czasie strony i materiały o charakterze antyaborcyjnym i prorodzinnym są spychane na margines lub blokowane. To jednak nie wszystko.

Gdy pracownicy Google domagają się całkowitego usunięcia z wyszukiwarki stron ośrodków pomagającym kobietom w ciąży, kolejna taka placówka została zaatakowana przez aborcyjnych terrorystów. Siedziba Domu Betlejem w stanie Massachusetts została zdewastowana za pomocą puszek z farbą, a na elewacji budynku wypisano groźby wobec pracowników ośrodka. Dom Betlejem to centrum pomocy kobietom. Zapewnia pieluchy, chusteczki, foteliki samochodowe, wózki, ręcznie robione kołdry, koce dla dzieci, ubrania i inne materiały. Wspiera rodziny do ukończenia przez dziecko drugiego roku życia. W ciągu ostatnich miesięcy w USA przeprowadzono już co najmniej kilkadziesiąt ataków na takie miejsca – wrzucając do środka bomby, wybijając szyby i niszcząc elewacje.

Właśnie na tym polega strategia aborcjonistów – na całkowitym wymazaniu prawdy o tym morderczym procederze z przestrzeni publicznej. Już teraz w internecie trudno jest znaleźć strony i profile informujące na temat prawdy o aborcji, gdyż największe wyszukiwarki oraz serwisy społecznościowe „zakopują” tego typu treści, promując jednocześnie aborcyjną propagandę. Jest to szczególnie niebezpieczne zjawisko wśród młodzieży, która swoją wiedzę o świecie czerpie niemal wyłącznie z internetu.

W tym samym czasie na ulicach miast nasila się terror i przemoc. Wszelkie próby informowania o tym, czym jest i jak wygląda aborcja, niemal natychmiast spotykają się z atakami. Aborcjoniści zaplanowali fizycznie zniszczenie nie tylko tych, którzy głoszą prawdę, ale również osób i instytucji, które pomagają kobietom oraz przekonują, że zamordowanie własnego dziecka nie jest właściwym rozwiązaniem życiowych trudności.

Kierunek forsowanych przez aborcjonistów zmian jest czytelny – całkowita cenzura niewygodnych treści i monopol na przekazywanie społeczeństwu (dez)informacji. Z taką sytuacją mamy do czynienia na całym świecie, również w Polsce.

Kilka dni temu serwis Twitter po raz kolejny czasowo zablokował konto naszej Fundacji, uniemożliwiając nam publikowanie kolejnych treści. Zdaniem jego administratorów, mówienie prawdy o aborcji stanowi „naruszenie zasad”. Podobne praktyki obserwujemy także na innych portalach. Na Facebooku, pomimo tego, że obserwuje nas ponad 111 000 fanów, nasze treści rozchodzą się o wiele wolniej, niż wskazywałaby na to liczba obserwujących. W tym samym czasie, profile aborcjonistów o podobnej liczbie fanów notują o wiele bardziej dynamiczny ruch. Co więcej, Facebook wielokrotnie kasował i cenzurował nasze wpisy dotyczące prawdy o aborcji, a publikowanymi przez aborcjonistów poradnikami na temat tego, jak zamordować własne dziecko w domu za pomocą pigułek poronnych, w ogóle się nie interesuje, pomimo skarg, zgłoszeń i reakcji wielu użytkowników serwisu.

Z kolei na ulicach polskich miast również dochodzi do kolejnych ataków. Kilka dni temu zniszczono jeden z naszych wielkoformatowych billboardów, a zwolennicy aborcji podżegają się nawzajem do przemocy. Pod jednym z tekstów na temat kampanii furgonetkowej naszej Fundacji aborcjonistka Ewa napisała:

„Aborcja jest dobra. Oby ktoś im spalił tego busa, chętnie pokryję wszystkie koszta sądowe, grzywny, odszkodowania itd.”

W ten sposób nakręca się spirala nienawiści i dochodzi do następnych napadów. Warto w tym miejscu przypomnieć, że tylko w ubiegłym roku aborcjoniści spalili trzy nasze furgonetki, narażając przy tym życie i bezpieczeństwo postronnych osób, oraz wyrządzając straty na kilkadziesiąt tysięcy złotych.

W naszym kraju, podobnie jak na całym świecie, trwa walka dobra ze złem i prawdy z kłamstwem. Walka, w której aktywiści cywilizacji śmierci stosują wszelkie możliwe metody, aby doprowadzić do usunięcia niewygodnych dla siebie treści z przestrzeni publicznej. Odnieśli już na tym polu sukcesy, między innymi dzięki zagarnięciu większości ruchu w Internecie przez wielkie, proaborcyjne korporacje, zarządzające wyszukiwarkami i mediami.

Dlatego niezbędna jest organizacja NIEZALEŻNYCH kampanii i akcji informacyjnych, w ramach których dotrzemy do społeczeństwa z prawdą o aborcji. Właśnie w ten sposób działa nasza Fundacja. Za pomocą akcji ulicznych, bannerów, billboardów oraz furgonetek docieramy do Polaków i ostrzegamy nasz naród przed skutkami aborcji. Równolegle, rozwijamy własne, niezależne projekty w internecie, przede wszystkim nasz portal stronazycia.pl, który już teraz odwiedzany jest przed tysiące czytelników. Na stronie bezpłatnie dostępne są także dla wszystkich nasze publikacje, m.in. przewodnik „Jak rozmawiać o aborcji?”.

Administratorzy współczesnego internetu łatwo mogą zablokować każdy, niepasujący im wpis. Aborcyjnym cenzorom o wiele trudniej zablokować nasze akcje uliczne, dzięki czemu możemy docierać do tysięcy nowych osób. Pomimo ataków, terroru, przemocy i agresji, każdego dnia nasz przekaz trafia do Polaków. W najbliższym czasie zamierzamy wznowić naszą kampanię billboardową, w ramach której na wielkoformatowych plakatach ujawnimy prawdę o aborcji.

Jeden taki billboard, umieszczony w dobrym miejscu reklamowym, np. przy ruchliwej trasie lub chodniku, pozwala ostrzec przed aborcją nawet kilka tysięcy osób dziennie. Warto podjąć działanie, aby kształtować świadomość i w ten sposób doprowadzić do uratowania kolejnych dzieci przed aborcyjnym morderstwem, oraz ocalenia ich matek przed zostaniem morderczyniami. Zamierzamy powiesić co najmniej 10 billboardów, na co potrzebujemy ok. 11 000 zł.

Dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby przeprowadzić niezależną akcję billboardową, za pomocą której dotrzemy do tysięcy Polaków z prawdą o aborcji.

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW

Kilka dni temu należący do Google serwis Youtube usunął bez żadnych wyjaśnień kanały „niepoprawnej politycznie” stacji Wrealu24. W jedną chwilę z Youtube zniknęła telewizja mająca 600 000 widzów. Niemal równolegle na Twitterze zablokowano konto naszej Fundacji.

W ten sposób proaborcyjne korporacje oczyszczają internet z nieprzychylnych sobie treści. Nie oznacza to jednak, że nie da się dzisiaj na szeroką skalę docierać do społeczeństwa. „Tradycyjne” metody, takie jak bannery, billboardy, akcje uliczne i jazdy furgonetek pozwalają na kształtowanie świadomości i sumień setek tysięcy ludzi. Głoszenie prawdy w ten sposób kosztuje, dlatego raz jeszcze proszę Państwa o wsparcie w organizacji naszej akcji billboardowej.

Serdecznie Państwa pozdrawiam,

kinga malecka prybylo

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN