O 1 września w kontekście zabijania dzieci słów kilka

1 września to bardzo smutna rocznica. Ten dzień słusznie kojarzy nam się jednoznacznie - z kolejną (w tym roku okrągłą, 85) rocznicą wybuchu II Wojny światowej. Skupmy się jednak na tym, co wydarzyło się jeszcze przed wojną. 1 września 1932 roku w II Rzeczypospolitej wszedł w życie nowy kodeks karny (dokładnie było to rozporządzenie prezydenta RP z 11 lipca, które - co podkreślono w ostatnim artykule - wchodziło w życie 1 września).

Zgodnie z artykułami 231-234 kodeks wprowadzał kary do 3 lat więzienia dla kobiety, która dopuszczała się lub zezwalała na „spędzenie płodu” (tak nazwano zabicie nienarodzonego dziecka), do 5 lat więzienia dla osoby, która tego dokonywała lub udzielała przy tym pomocy oraz do 10 lat więzienia, gdy działo się to bez zgody kobiety ciężarnej. Jednocześnie w kodeksie zapisano, że nie było przestępstwa, jeśli „zabieg” został dokonany przez lekarza i był „konieczny ze względu na zdrowie ciężarnej” albo ciąża była wynikiem przestępstwa takiego jak wykorzystanie osób nieletnich, gwałt, czy kazirodztwo (artykuły 203-206). 

W praktyce więc wskutek przyjęcia tych rozwiązań międzywojenna Polska stała się drugim na świecie krajem, w którym zalegalizowano zabijanie dzieci nienarodzonych! Wcześniej, w 1920 roku zrobiła to Rosja Sowiecka. 

Na powyższe sprawy i ogólnie na sytuację w międzywojennej Polsce zwracał uwagę Paweł Siergiejczyk w artykule pod wiele mówiącym tytułem „Największa zbrodnia w dziejach ludzkości”, która, jak czytamy, „liczbowo już dawno przerosła wszystkie wojny i holokausty XX wieku”. 

Należy pamiętać o lobby aborcyjnym w międzywojennej Polsce, z takimi postaciami jak Tadeusz Boy-Żeleński i jego kochanka, Irena Krzywicka (z domu Goldberg). „Boy”, choć kojarzony jest z literaturą, z wykształcenia był lekarzem, więc tym bardziej powinien bronić życia. Tymczasem był bardzo zaangażowany w walkę o zabijanie nienarodzonych i niszczenie tradycyjnej rodziny. To on ukuł pojęcie „piekło kobiet”, mające uzasadniać tzw. aborcję, antykoncepcję i rozwody. Niewiele by zdziałali Boy z Krzywicką, gdyby Polską lat trzydziestych rządziły katolickie elity. Tak jednak nie było, a kodeks karny z 1932 r. nie był przypadkiem, lecz logiczną konsekwencją moralnego oblicza sanacyjnej elity władzy. Co ciekawe, choć przedwojennym piłsudczykom wypomina się najrozmaitsze grzechy – od brutalnej walki z opozycją i obozu w Berezie Kartuskiej po fatalną politykę zagraniczną, która doprowadziła do klęski w 1939 r. – to ten najgorszy z grzechów, jakim była legalizacja dzieciobójstwa, jakoś dziwnie został im zapomniany. 

A co działo się po wspomnianej klęsce z 1939 roku? Podczas okupacji Niemcy chcieli doprowadzić do zniszczenia narodu polskiego, także poprzez tzw. aborcję. Już w listopadzie 1939 dr Erhardt Wetzel przedstawił wytyczne na temat polityki okupantów wobec podbitych Polaków, których traktowali jak „podludzi” i niewolników. Niemcy wiedzieli, że nie mogą otwarcie wymordować milionów Polaków, bo to mogło zrobić im „złą reklamę” na arenie międzynarodowej i pogorszyć relacje z innymi krajami. Dlatego postanowili zalegalizować i upowszechnić na okupowanych terenach Polski tzw. aborcję oraz wprowadzić bezkarność dla wszystkich osób w tym uczestniczących. Chodziło o to, aby polskie matki i polskie rodziny same wymordowały swoje własne dzieci. Aby zniszczyć Polaków należało również zdewastować ich sumienia poprzez różne środki propagandowe, zniechęcające do rodzicielstwa, a także poprzez promowanie antykoncepcji, dobrowolnej sterylizacji czy wsparcie powstawania zakładów dla „spędzania płodu”. 

Decyzją ministerstwa sprawiedliwości III Rzeszy z 9 marca 1943 r., zniesiona została karalność tzw. aborcji wobec „kobiet ze Wschodu”, w tym także Polek. Niemcy zezwolili na ziemiach polskich na aborcję bez ograniczeń, nawet formalnych. Więcej na ten temat w niniejszym artykule, który zwracał uwagę na podobieństwo działań niemieckich okupantów z planami obecnej koalicji rządzącej. Również niemieckie zbrodnie, w tym zniszczenie Warszawy z 1944 roku mogą zostać uznane za karę za zbrodnię dzieciobójstwa w międzywojennej Polsce. 

Kolejne zbrodnicze rozwiązania narzucili nam okupanci sowieccy. 27 kwietnia 1956 sejm PRL (o zgrozo, na fali „odwilży” postalinowskiej) przyjął ustawę o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, która legalizowała zabijanie nienarodzonych dzieci „ze względów społecznych”, czyli faktycznie „na życzenie”. Ustawa obowiązywała do 1993, czyli do przyjęcia tak zwanego „kompromisu aborcyjnego”. Przez te prawie czterdzieści lat zamordowano miliony nienarodzonych Polaków, co przewyższyło straty polskie w czasie II Wojny Światowej. 

Dziś również inni chcą decydować o losie polskich dzieci. Unia Europejska już od wielu lat promuje zabijanie nienarodzonych, coraz częściej nazywa to „prawem człowieka” i wywiera coraz większą presję na państwa członkowskie. W niedawnej rezolucji z kwietnia br. Parlament Europejski wezwał polskie władze, „aby nadały priorytet wysiłkom legislacyjnym w celu jak najszybszego zapewnienia pełnego dostępu do bezpiecznej i legalnej aborcji” oraz „aby uczyniły metody i procedury aborcji obowiązkową częścią programu nauczania dla lekarzy i studentów medycyny, w szczególności dla studentów ginekologii”. A to tylko niektóre z wielu okrutnych zapisów w unijnych dokumentach, o czym także pisaliśmy już na naszej stronie

Pamiętając o wszystkich zbrodniach okupantów, należy mieć na uwadze, że niechlubny marsz ku masowemu zabijaniu najmniejszych Polaków rozpoczął się w niepodległej II Rzeczypospolitej. 

Nie pozwólmy na to, aby historia się powtórzyła! Działajmy, walczmy, módlmy się, brońmy życia. 

Źródła:
https://isap.sejm.gov.pl/…
https://www.europarl.europa.eu/…
https://www.piusx.org.pl/…
https://stronazycia.pl/…

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN