Jak wspomina Pan tegoroczną zbiórkę podpisów?
Najmocniejsze wrażenie zrobiło na mnie zaangażowanie i entuzjazm wolontariuszy. Wielu z nich uczestniczyło w kilku zbiórkach na ulicach miast w ciągu tygodnia, mimo, że często byli przedmiotem ataków, na ogół werbalnych, ale zdarzało się, że również fizycznych. To przerosło moje oczekiwania. Nie ośmieliłbym się nawet prosić o takie zaangażowanie.
Co różniło tę zbiórkę od poprzednich?
Inicjatywa od samego początku stała się przedmiotem ataków, znacznie mocniejszych niż w latach poprzednich. Ataki były prowadzone również ze strony ludzi i środowisk określających się jako obrońcy życia. Trudno to zrozumieć. Ataki nie spowodowały jednak zmniejszenia zaangażowania zbieraczy, można nawet powiedzieć, że stało się odwrotnie.