Nie dla relatywizmu, tak dla prawdy! – relacja z pikiety w Katowicach

W poniedziałek byłem na pikiecie prolife w Katowicach organizowanej przez Fundację Pro - Prawo do życia. Była modlitwa różańcowa, udało się też rozdać trochę ulotek z argumentami dotyczącymi bezkarnego mordowania dzieci nienarodzonych.

Miałem też jedną ciekawą dyskusję. Pewien pan stanął przy banerach i zaczął się pod nosem głupkowato uśmiechać. Podszedłem z ulotkami i zapytałem: czy nie chce pan poznać argumentów dotyczących poruszonego w trakcie pikiety tematu? Rozpoczęła się rozmowa. W jej trakcie pan wymienił kilka argumentów, których nie potrafił obronić, co sprawiało, że kończył je zawsze stwierdzeniem: „to jest pana prawda”. Zrozumiałem, że jest to przedstawiciel skrzywdzonej przez relatywizm części społeczeństwa.

Dotarło też do mnie dlaczego relatywizm jest tak ważną bronią w rękach tych, którzy go sieją. O ile niegdyś uczono, że prawda obiektywna istnieje, trzeba tylko się wysilić, żeby zgromadzić dowody i ją odnaleźć, dzięki czemu każdy w pełni władz umysłowych i uczciwy człowiek mógł postawić przysłowiową „kropę nad i”. O tyle dzisiaj, w świecie relatywizmu, który głosi, że nie ma prawdy obiektywnej, ludzie stali się jak chodzące intelektualne trupy, które szukają prawdy, ale w zasadzie nie wiedzą jakiej (a może powinienem napisać czyjej?). To sprawia, że jak już udowodni się relatywiście, że prawda obiektywna istnieje, a jego argumenty są beznadziejne, to on i tak na koniec zakończy dyskusję kleksem, stwierdzając – „to jest pana prawda”. Jakież to jest proste i nie wymaga od człowieka żadnego wysiłku intelektualnego, bo ktoś już mu powiedział, że aborcja jest dobra, a nad tymi „biednymi ludźmi” broniącymi niewinnych istot ludzkich należy się jedynie użalać.

Jakież to musi być zdziwienie dla tych, którzy podchodzą do wolontariuszy organizacji prolife, pełni siły tego świata, który kpi sobie z intelektu człowieka, głosząc słowa „cóż to jest prawda”, kiedy okazuje się, że nie potrafią obronić własnej „prawdy” i muszą na koniec bronić się żałosnymi słowami – „to jest pana prawda”.

To dlaczego nie jest Pan jeszcze w ciąży?

Podczas dyskusji padł oczywiście argument, że „to coś w łonie kobiety nie jest człowiekiem”. Poprosiłem tego pana, żeby pobrał próbkę tego „czegoś”, a następnie wysłał do jakiegokolwiek laboratorium, a kiedy wróci mu odpowiedź, że jest to DNA człowieka, to niech już więcej takich bzdur nie mówi. Następnie powiedziałem, że mogę mu wysłać ponad 20 zebranych naukowych definicji życia człowieka i te też potwierdzają, że jego życie zaczyna się od poczęcia. Dodałem, że od kilkunastu lat proszę moich dyskutantów o naukową definicję początku życia człowieka, która zaprzeczałaby tej podawanej przez embriologów i pomimo setek dyskusji, nikt do tej pory takimi definicjami naukowymi nie raczył mnie poczęstować. Ba! Nawet sam szukałem i nie znalazłem. Co usłyszałem? Ale to jest ich prawda, ja sądzę inaczej – rzekł przechodzień, z którym podjąłem dyskusję. Na prośbę o jego argumenty usłyszałem coś o spermie, której DNA to też DNA człowieka. Zapytałem wtedy – skoro ze spermy samoistnie powstaje życie, to dlaczego nie jest pan jeszcze w ciąży? Cóż usłyszałem? Najpierw śmiech, a następnie słowa – to jest Pana prawda.

Po kilku wątkach, o których dyskutowaliśmy, cały czas powtarzał się ten sam mechanizm. Dowodziłem, że pan się mylił, ale on i tak robił relatywistyczny unik. Zacząłem zatem z nim rozmawiać na temat właśnie relatywizmu, o potrzebie szukania prawdy i o tym, że prawda istnieje. Zauważyłem we wspólnej dyskusji, że ludzie cierpiący na obrzęk relatywistyczny mają problem z szukaniem prawdy i o wiele częściej szukają argumentów przeciw niej, zamiast podjąć wysiłek intelektualny, żeby zbadać argumenty drugiej strony i postarać się popatrzeć nie jak zaprogramowany ideolog, ale jak bezstronny sędzia.

Pomimo męskiej i trudnej dyskusji na koniec padło stwierdzenie, które daje cień nadziei: „jest pan lepiej przygotowany”. Wtedy podeszła moja żona i podała książeczkę z argumentami ukazującymi aborcję jako ohydne, i pozbawione jakiegokolwiek człowieczeństwa, morderstwo. Zapytałem – a może pan weźmie poczyta i poszuka argumentów przeciwko nam? I ten pan wziął książkę! Na koniec powiedział: „niegdyś jak szedłem koło was, to pokazałem wam „środkowy palec”, teraz chciałem porozmawiać”. Co będzie dalej? Może do nas dołączy? Pomódlmy się za niego!

Dołącz do nas w Katowicach: www.stronazycia.pl/fundacja/kursy

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN