Onet opisuje, jaką tragedią dla kobiet w Azerbejdżanie jest selektywna aborcja. Mąż nie chce córki, więc kobietę się usypia i zabija ich dziecko. Ewentualnie odsyła żonę do domu rodziców, jeśli ta nie podziela jego decyzji. Ta sytuacja potwierdza jedynie oczywisty fakt – aborcja jest przekleństwem dla kobiet.
“Gdyby aborcja nie była legalna, nie zabiłabym swojego dziecka” – mówiła nam kilka miesięcy temu Irene van der Wende, która pozwoliła zabić swoje dziecko, poczęte w wyniku gwałtu. Pomimo upływu kilkudziesięciu lat wciąż ze łzami w oczach przeżywa traumę aborcji. Irene mieszka w Holandii, daleko od Azerbejdżanu. Tragedia utraty dziecka jest jednak identyczna.
Polskie feministki głoszą hasło “twój brzuch, twoja sprawa”. Zwalniają przez to mężczyzn z odpowiedzialności za matkę i dziecko. Tymczasem normalna kobieta nie chce zostawać sama z dzieckiem, jako “jej sprawą”. W tym szczególnym stanie pomoc, zwłaszcza ze strony ojca dziecka jest jej bardzo potrzebna. Feministki tymczasem rzucają jej kłody pod nogi, a prawo polskie zostawia “furtki aborcyjne”, z których najchętniej skorzystaliby egoistyczni ojcowie.
Tak zwanym “prawem wyboru” posługują się bowiem w następujący sposób: albo zabijesz chore dziecko, albo odchodzę. Zupełnie jak w Azerbejdżanie.
{flike}