Rozmowa z Magdą Troniną (Konecką), organizatorką wystawy „Wybierz Życie” w Dziadowej Kłodzie, mamą trójki dzieci.
Dzieci potrafią w bardzo prosty i logiczny sposób opowiedzieć się za prawem do życia dla każdego człowieka. I to jest piękne. Tylko wtedy, gdy uczymy miłości i szacunku od najmłodszych lat, mamy większą szansę na to, by przyszłość była znakiem nadziei i godnego życia. Swoją drogą, zauważyłam już nie pierwszy raz, iż naturalnym odruchem u dzieci, zwłaszcza tych młodszych, jest właśnie szacunek dla życia. Widząc lub słysząc o aborcji, jako zabijaniu dzieci, reagują one zdumieniem i oburzeniem. Nie potrafią zrozumieć, jak można zabić dziecko. Choćby takie maleńkie…
Jak zrodził się pomysł na zorganizowanie wystawy „Wybierz Życie” w Twoim mieście?
Aborcja była zawsze dla mnie czymś odrażającym… Pierwszy raz z wystawą miałam styczność ponad rok temu. Widziałam zdjęcia z wystawy w internecie. Pierwsza myśl, jaka mi wtedy przyszła do głowy, to taka, że dobrze, iż są ludzie, którzy mają odwagę by mówić i pokazywać czym naprawdę jest aborcja. Że jest to ludobójstwo, w najgorszym tego słowa znaczeniu. Bo dokonywana na niewinnych, całkowicie bezbronnych i na nieprawdopodobnie szeroką skalę. To, że w Polsce mamy do czynienia z ograniczonym dostępem do aborcji, nie może nas uspokajać w jakimkolwiek stopniu. Bowiem cały czas podejmowane są starania o to, by prawo do zabijania było zalegalizowane również w Polsce. Mamy dzisiaj do czynienia ze zmasowanym atakiem, zarówno na życie poczęte, jak i na tradycyjne małżeństwo i rodzinę. Dlatego uważam też, że nasza postawa jest ważna jak nigdy dotąd.
Media często podkreślają, że wystawa sama w sobie jest okrutna, że nie powinny jej oglądać dzieci… a wystawa ukazuje tylko prawdę, okrutną prawdę… Pokazuje, że już 8 tygodni po poczęciu maluszek ma główkę, rączki, nóżki. Maleńkie co prawda, ale jednak są… I chyba nie ma osoby, która przeszłaby obojętnie obok takiej wystawy. Myślę, że to właśnie budzenie ludzi z jakiejś takiej niewiedzy czy też zwykłej obojętności jest zaczynem pod budowę cywilizacji życia.
Takim motorem do podjęcia decyzji o zorganizowaniu wystawy, był ostatni miesiąc, kiedy to w sumie całkiem przypadkowo wdałam się w rozmowę na temat aborcji. Nie miałam pojęcia, że można być ślepym na tak oczywiste fakty, jak chociażby to, że człowiekiem jest się już od poczęcia (no bo przecież nie kurą czy krową), czy to, że w 8-11 tygodniu ten maleńki człowiek nie jest „zlepkiem komórek”…
Jak zareagował Twój mąż i co powiedziałaś swoim dzieciom?
Mąż od zawsze był za życiem. Mamy trójkę dzieci, które są naszym największym, bezcennym skarbem. Zanim zostaliśmy rodzicami, zastanawialiśmy się czy będzie nam dane cieszyć się potomstwem. Problem bezpłodności, wiadomo, dotyka wiele par. Mieliśmy na to jednak gotowe wyjście. Pod tym względem zawsze byliśmy zgodni – jeśli nie własne dzieci, to adoptowane. Najlepiej rodzeństwo.
Wystawa była bardzo dobrze odebrana zarówno przez męża, jak i dzieci. Mąż wyraził to w piękny i zarazem prosty sposób-wsparciem i uznaniem dla zaangażowania w ochronę życia. Reakcja dzieci była różna. Najmłodsza-trzylatka w ogóle nie zwróciła uwagi na plakaty. Prawie sześcioletni synek po obejrzeniu wystawy zapytał mnie dlaczego te dzieci nie żyją. Wytłumaczyłam mu, że są to maluszki, które rozwijały się w brzuszku mamusi. I że nie wszystkie mamusie pragną urodzić swoje dzieci. Wiele z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ten dzidziuś wygląda. Nie ukrywałam także tego, że są zabijane chore dzieci. Pokazałam mu „Jasia”- model 10-tygodniowego maluszka. Synek nie mógł uwierzyć, że są mamy, które nie kochają swoich dzieci i potrafią je zabić. Ale więcej pytań już mi nie zadawał. Natomiast najstarsza córka(ma 8 lat, jest wyjątkowo wrażliwa) była wstrząśnięta faktem, iż są zabijane dzieci. Również te chore. Oglądała wystawę, pytała o wiele rzeczy, m.in. o to , dlaczego te matki zamiast leczyć zabijają dzieci. Najważniejsze jest to, by przede wszystkim mówić prawdę, nie uciekać od trudnych pytań, nie bać się rozmów. Dla dziecka ważne jest, jak my rodzice podchodzimy do ochrony życia. Jeśli odpowiedzi będą zdawkowe, ironiczne, dziecko może nie zrozumieć. Może też być zaniepokojone. Nasza córka zaskoczyła nas bardzo pozytywnie – wieczorem całą rodziną zawsze się modlimy. Na koniec modlitwy każdy za coś dziękuje, modlimy się również w różnych intencjach. Marysia całkiem spontanicznie pomodliła się za wszystkie poczęte dzieci… i za wszystkie mamy o miłość i o to, by darowały życie swoim dzieciom… Myślę, że wiele dzieci intuicyjnie zdaje sobie sprawę z wagi życia każdego człowieka.
Jesteś mamą trójki małych dzieci jak znalazłaś czas na sprawy organizacyjne związane z wystawą?
Najważniejsza jest dobra organizacja. Poza moimi najbliższymi, mam wspaniałą, znajomą rodzinę, która należy do Ruchu Światło-Życie(a od niedawna również i my). Chętnie mnie wsparli i pomogli przy wystawie. Mogę na nich zawsze liczyć. Dlatego też właściwie nie było żadnych problemów. Wspólnymi siłami zmontowaliśmy obie wystawy w niecałe trzy-cztery godziny. Zamontowanie plakatów na rusztowaniach trwało może z godzinkę.
Jaka była najbardziej zaskakująca dla Ciebie reakcja na wystawę?
Ogólnie byliśmy mile zaskoczeni samym faktem, iż wystawa była przyjęta bardzo spokojnie. Nikt się głośno nie oburzał. Natomiast wielu ludzi było zszokowanych faktem, iż zabija się dzieci z podejrzeniem o Zespół Downa. Bardzo wielu nie zdawało sobie również sprawy z tego, że po tych dwóch miesiącach od poczęcia, maluszek jest już tak rozwinięty. Wielu było zbulwersowanych nie tyle plakatami, co aborcją, tym czym ona tak naprawdę jest. Często słyszałam, że wystawa była „mocna”, były też pytania o dzieci, czy powinny takie zdjęcia oglądać. Ale same dzieci często reagowały obojętnością (zwłaszcza młodsze) lub zaciekawieniem. Starsze były poruszone. Najbardziej „przeżyli” to chyba dorośli. Niektórzy wolą omijać szerokim łukiem, coś, co może gryźć później ich sumienia. Wystawa zainteresowała paru proboszczów z pobliskich parafii, i już można ją obejrzeć m.in. w Sycowie, później w Wieruszowie. Niedawno dowiedziałam się, że w naszej okolicy również inni zainteresowali się zorganizowaniem wystawy u siebie. Wygląda na to, że wystawa „Wybierz Życie” zagościła w naszym rejonie na dłużej. Od wystawy minęło już trochę czasu, a mnie zaczepia wielu ludzi, by porozmawiać nie tylko o aborcji, ale w ogóle o braku szacunku do życia ludzkiego. Słyszę słowa podziękowania, uznania dla tej akcji, jeden pan spytał się co planujemy dalej. Czy mamy coś jeszcze w zanadrzu? My oczywiście na wystawie nie skończymy, ważne jest ciągłe uświadamianie o prawie do życia każdego człowieka, niezależnie od etapu rozwoju, na jakim się znajduje.
Czy myślisz, że organizowanie takich wystaw przynosi jakiś efekt?
Oczywiście, zwłaszcza, w dzisiejszych czasach, kiedy to zaczyna podważać się prawo do życia nawet już tym urodzonym dzieciom! Ludzie są często manipulowani. Przemysł aborcyjny jak i organizacje pro-choice powielają wiele kłamstw, a wiadomo, że kłamstwo powielone 100 razy, staje się w końcu prawdą. Nie można do tego dopuścić. Trzeba głośno mówić prawdę.
Co powiedziałabyś osobie, która chciałaby zorganizować wystawę, ale nie ma odwagi?
Przede wszystkim warto się trochę dokształcić, nawiązać bliższy kontakt z ludźmi i organizacjami pro-life. Dużo cennych informacji uzyskałam właśnie u was. Wiele wspaniałych osób poznałam przy tej okazji na FB. Na pewno jest łatwiej, gdy ma się wsparcie w rodzinie, czy przyjaciołach, tak jak ja. Pierwsze owoce są już widoczne.
Co powiesz rodzicom, którzy mają wątpliwości czy poruszać temat aborcji ze swoimi pociechami?
Dzieci potrafią w bardzo prosty i logiczny sposób opowiedzieć się za prawem do życia dla każdego człowieka. I to jest piękne. Tylko wtedy, gdy uczymy miłości i szacunku od najmłodszych lat, mamy większą szansę na to, by przyszłość była znakiem nadziei i godnego życia. Swoją drogą, zauważyłam już nie pierwszy raz, iż naturalnym odruchem u dzieci, zwłaszcza tych młodszych, jest właśnie szacunek dla życia. Widząc lub słysząc o aborcji, jako zabijaniu dzieci, reagują one zdumieniem i oburzeniem. Nie potrafią zrozumieć, jak można zabić dziecko. Choćby takie maleńkie…
Rozmawiała Kinga Małecka-Prybyło
{vsig}galerie/wystawadziadowa{/vsig}
{flike}