Czy mordowanie najmniejszych zmieni nazwę z „aborcja” na „poświęcenie w imię nauki”?

Historia uczy nas, że barbarzyńska cywilizacja ma swoje źródło w braku troski i szacunku dla słabszych i chorych. Mimo to coraz częściej promuje się zabijanie dzieci w fazie zarodkowej w imię nauki czy wycinanie organów dzieciom, które urodziły się żywo po „nieudanej” aborcji w celach badawczych. Wszystko rzekomo po to, by te zbrodnie miały się przysłużyć kiedyś jakimś odkryciom, które poprawią jakość życia czy zdrowie tych silnych i dorosłych. Analogia do zasad kierujących ustrojem hitlerowskich Niemiec wydaje się aż nadto wyraźna…

Dziś bez skrupułów naukowiec Magdalena Żernicka–Goetz może opowiadać o tym, jak to przeprowadza eksperymenty na tych najmniejszych dzieciach, które dla niepoznaki nazywa się „wadliwymi zarodkami”. Stworzono je w procedurze in vitro, ale nie dano im szansy się narodzić, bo ktoś odgórnie uznał, że nie nadają się do tego, by umieścić je w ciele matki. Wobec tego rodzice postanowili „poświęcić je dla nauki”. Nie nazywają tego oczywiście morderstwem, nie wspominają o przyrodzonej godności człowieka, którą każdy z nas ma od poczęcia.

Jeśli dziś z taką łatwością można pisać o tym, że najmniejsze dzieci z powodu potencjalnej choroby poświęca się dla nauki, to już wkrótce wcześniaki, jak to już ma miejsce w USA również będzie poświęcać się dla nauki. Później przyjdzie kolej na kolejne grupy słabych.

Cierpienie, morderstwa i tortury maleńkich dzieci, które jeszcze niedawno były nie do pomyślenia dziś stają się normą, jeśli tylko opatrzy się to komentarzem, iż robi się to dla dobra ludzkości. Przez ludzkość rozumie się oczywiście tych silnych, których ego rozwinęło się już do tych rozmiarów, że czują się władni decydować o tym, kto ma żyć, a kogo można zabić.

Źródło: https://zycie.hellozdrowie.pl/…Ahozt_HKVyiNQ

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN