Oba kłamstwa miały miejsce podczas badania USG. Kobieta w nieplanowanej ciąży chciała poznać szczegóły sytuacji, w jakiej się znajduje. Jako że była już w 7-8 tygodniu ciąży, zapytała się czy słychać bicie serca dziecka. Powiedziano jej, że „istnieje czynność serca, ale jest zbyt wcześnie, aby nazwać to biciem serca”. „To stek bzdur” – skomentował Brent Boles – „Jeśli aktywność serca jest widoczna na USG, to mówimy o biciu serca. Nie ma literatury medycznej, która twierdzi inaczej. Dlaczego personel kliniki postąpił w ten sposób? Ponieważ przyznanie, że serce dziecka bije, powoduje, że pacjentka rzadziej przechodzi aborcję. Tak więc po raz kolejny pracownicy kliniki są skłonni okłamywać kobiety, aby tylko zdobyć pieniądze„.
Jak się okazało, kobieta była w ciąży bliźniaczej, czego w klinice jej nie powiedziano. Zarówno jedno, jak i drugie dziecko, było dobrze widoczne na ultrasonografie. Ciężarna nie wiedziała jednak, że spodziewa się więcej niż jednego dziecka, dopóki nie zaczęto aborcji farmakologicznej. „Nie powiedzieli jej, że ma bliźniaki. Albo ich urządzenie nie nadawało się do użycia, albo po raz kolejny kłamali. Kobieta, która dowiaduje się, że ma bliźnięta, może mieć trudności w dokonaniu aborcji na myśl o usunięciu dwóch dzieci zamiast jednego.” – skomentował Brent Boles.
Ostatecznie dzięki drugiemu kłamstwu personelu kliniki aborcja się nie powiodła. ” Aktualnie matka jest bardzo szczęśliwa, że pigułki nie zadziałały. Prawdopodobnie dodatkowa dawka progesteronu w organizmie, która musiała utrzymywać przecież podwójną ciążę, przezwyciężyła blokadę progesteronu, którą próbowała stworzyć pigułka aborcyjna.„
Możemy się cieszyć, że cała historia skończyła się dobrze, a dzięki niej wiemy lepiej, jak kłamią kliniki aborcyjne. Jednak ile kłamstw pracowników klinik aborcyjnych oraz aborcjonistów, również w Polsce, trafiło na podatny grunt? Ile nienarodzonych dzieci przez takie kłamstwa zginęło w męczarniach?