To jednak francuskiej lewicy nie wystarcza. Dziś zabijanie dzieci w łonach matek jest dozwolone do 12 tygodnia. Ugrupowanie Ekologia Demokracja Solidarność (EDS) oraz Partia Komunistyczna (sic!) domaga się przedłużenia tego prawa do 14 tygodnia. Panie Albane Gaillot i Elsa Faucillon, reprezentujące powyższe partie, domagają się również zniesienia klauzuli sumienia.
Obie kobiety twierdzą, że dzisiejsze „rygorystyczne” prawo sprawia, że miliony Francuzek jeździ za granicę, by tam usunąć ciążę, bo nie zmieściły się w terminie. Czy ten argument czegoś nam nie przypomina? I u nas w Polsce wiele osób anti-life twierdzi, że chcieliby zmienić obowiązujące prawo, bo „kobiety przecież i tak jeżdżą za granicę albo zamawiają w sieci pigułki aborcyjne„.
A przecież zakaz nie oznacza, że zjawisko zniknie całkowicie. Gwałt jest w Polsce zakazany, a nawet karany – mimo to wciąż wiele kobiet jest gwałconych i molestowanych seksualnie. Czy organizacje kobiece domagają się w takim razie depenalizacji gwałtu? Nie, gdyż wiedzą, że wtedy ich liczba drastycznie wzrośnie. Podobnie jest z aborcją.
Prawo ma funkcję wychowawczą. I jeśli rozszerzy się prawo aborcyjne we Francji, możemy być pewni, że dziennie zginie dużo więcej, niż 550 nienarodzonych osób.