Feministki, czyli o odrzuconym człowieczeństwie.

siekiera stara kobietaFeministka to słowo o wielu skojarzeniach. Same zainteresowane – panie feministki – stwierdziłyby zapewne, że feministka, to kobieta walcząca o prawa innych kobiet. Usłyszelibyśmy słowa „kobiety" i „prawa" odmieniane przez wszystkie przypadki. Szczególnie to jedno słowo: „prawo". Wśród różnych praw to jedno, z którym nie można się zgodzić: „prawo" mordowania niewinnych dzieci przed narodzeniem.

siekiera stara kobietaFeministka to słowo o wielu skojarzeniach. Same zainteresowane – panie feministki – stwierdziłyby zapewne, że feministka, to kobieta walcząca o prawa innych kobiet. Usłyszelibyśmy słowa „kobiety” i „prawa” odmieniane przez wszystkie przypadki. Szczególnie to jedno słowo: „prawo”. Wśród różnych praw to jedno, z którym nie można się zgodzić: „prawo” mordowania niewinnych dzieci przed narodzeniem.

Jest wiele różnych sposobów działania feministek, spora ich część to oddziaływanie na emocje innych ludzi, bez zwracania uwagi na fakty, logikę, naukę czy rozsądek. Doskonałym przykładem jest tu emocjonalne(by nie rzec – wręcz histeryczne) poparcie feministek dla mordowania dzieci nienarodzonych. Życie człowieka zaczyna się w momencie poczęcia, nie ma żadnego innego momentu, w którym człowiek otrzymywałby ludzkie DNA, całą potrzebną do życia i rozwoju informację, niż ten właśnie moment. Nie przeszkadza to feministkom twierdzić, że zygota, embrion, płód – w pełni ludzkie – nie są człowiekiem.

Fakty naukowe czy chociażby zdroworozsądkowe, nie mają dla nich żadnej wartości. „Mój brzuch – mój wybór” krzyczą, wygodnie zapominając, że wprawdzie brzuch należy do nich, i mogą z nim robić, co zechcą, jednak dziecko, które się w nim rozwija, to odrębna istota ludzka, która ma dokładnie te same prawa, co one same. Z prawem do życia na czele.

Często feministki ustawiają się w opozycji do mężczyzn, szczególnie tych, którzy uważają, że także mają coś do powiedzenia w sprawach kobiet i dzieci. Dokładniej mówiąc, protestują, gdy mężczyźni przeciwstawiają się mordowaniu niewinnych dzieci przed narodzeniem, czy uprzedmiotowianiu kobiet. Jeśli jednak jakiś mężczyzna nie ma nic przeciwko dzieciobójstwu, a kobiety traktuje jako łatwo dostępne obiekty seksualne, nagle okazuje się, że taki mężczyzna jest dla nich ok. Takie podejście wręcz ocieka stosowaniem podwójnych standardów, czego według feministek nie wolno robić, szczególnie w przypadku oceny niemoralnego prowadzenia się kobiet i mężczyzn. Oto swoiste rozdwojenie jaźni: z jednej strony aborcja to sprawa kobiety(jeśli tylko jakiś mężczyzna ma odwagę wypowiedzieć się przeciwko mordowaniu niewinnych dzieci w łonach ich matek), z drugiej jeśli mordowanie popiera przyjmowany jest z otwartymi ramionami.

Warto przywołać tutaj przypadek aktywistek Femenu, organizacji, która uczyniła swą bronią wulgarne nagie występy w miejscach publicznych. Oto grupa kobiet, która w sposób ekstremalny chce pokazać wyzysk kobiet przez mężczyzn, ich nierówne traktowanie i czynienie z nich obiektów seksualnych. A robi to: organizując pokazy publicznego seksu, rozbierając się w miejscach publicznych i na różne sposoby, w tym fizycznie, atakując swoich wrogów, bezczeszcząc świątynie czy ścinając półnago krzyże. Pokazywanie się nago ma sprawić, że kobiety będą traktowane z szacunkiem, ścięcie krzyża(w obowiązkowym negliżu) ma zachęcić do dialogu religii z organizacjami feministycznymi, zaś publiczne uprawianie seksu pokazać jego prawdziwą wartość… Wszystko to w otoczce walki kobiet dla dobra innych kobiet.

W tym kontekście intrygująco brzmi informacja o tym, że Femen został założony przez mężczyznę. Wybór aktywistek(jak najatrakcyjniejszych), akcji(jak najbardziej kontrowersyjnych) oraz sposobów działania(jak wulgarniejszych), wszystko to zależy nie od kobiety czy też kobiet, lecz od mężczyzny. Same zaś aktywistki przyznają, że to właśnie mężczyzna podejmuje decyzje witalne dla istnienia i działania grupy. Aż ma się ochotę zapytać, kto tak naprawdę stoi za innymi organizacjami feministycznymi i czy aby na pewno ich działania mają na celu dobro kobiet.

Ruch feministyczny to ruch wielkich emocji, w dużej mierze niekontrolowanych, stosowanych by zastraszyć, obrazić lub zmanipulować odbiorców. Wyszukiwanie ekstremalnie rzadkich przypadków by uczynić z nich regułę, granie ofiary w momencie gdy jest się agresorem, stosowanie podwójnych standardów w zależności od sytuacji – to nie są zdrowe zachowania dojrzałych osób. Raczej nieadekwatne sposoby radzenia sobie z rzeczywistością, nauką, faktami, a wreszcie: Prawdą. Ponieważ wbrew temu, co feministki(zresztą nie tylko one), chcą nam wmówić, Prawda jest tylko jedna. Tak jak zamordowanie dziecka w łonie matki będzie zawsze morderstwem, bez względu na ilość wymyślonych usprawiedliwień.

Można by się zastanawiać, jakie zranienia i traumy noszą w sobie kobiety dające wiarę hasłom feministycznym. Wykorzystywanie, gwałt, aborcję? Być może ból przeszłych doświadczeń to jedyne co widzą, i jedyne z czym chcą walczyć, szukając w mężczyznach, w swych nienarodzonych (zabitych?) dzieciach, a nawet w tych, którzy pragną im pomóc, wrogów?

agnieszka kocimskaMuszę przyznać, że tak było w moim przypadku, gdy sama byłam feministką. Łatwiej było obrażać, oskarżać, szukać winnych mojego bólu w mężczyznach, Kościele, nienarodzonych dzieciach, niż uznać jego istnienie, a potem wziąć odpowiedzialność za to, by poszukać uzdrowienia. Udało mi się to zrobić dopiero gdy odwróciłam się od fałszu ideologii feministycznej. Fałszu, który każe wierzyć, że kobieta „może wszystko”, tak jakby przez sam fakt swej płci była całkowicie samowystarczalna, że ma prawo zamordować swoje własne dziecko, jeśli tylko uzna to za stosowne, że mężczyzna jest wrogiem, chyba, że przez swą bierność (lenistwo, wygodnictwo, nieodpowiedzialność?) zgadza się z jej każdym, nawet absurdalnym pomysłem. W moim życiu przyszła chwila, gdy musiałam sama przed sobą przyznać, że bycie feministką nie tylko nic nie daje, ale też tak wiele odbiera, że dalsze kurczowe trzymanie się tej fałszywej ideologii jest czystą głupotą. Dla dobra wszystkich zwiedzionych kobiet, mam nadzieję, że będą one miały okazję zrobić to samo.

{flike} 

Czy wiesz, ze grozi nam zniknięcie z mediów społecznościowych? 

Zapisz się do naszego newslettera, aby otrzymywac informację o najważniejszych wydarzeniach na froncie walki z aborcją i deprawacją!

     

    Wesprzyj naszą działalność:

    . PLN