„Leki podstawowe to te, które zaspokajają priorytetowe potrzeby opieki zdrowotnej danej populacji” – napisała organizacja we wstępie do listy, która została opublikowana 5 września. Aktualna, dwudziesta czwarta wersja, zawiera sekcję dotyczącą specyfików wywołujących poronienie. Są na niej mifepriston i misoprosotol, podawane kobietom w celu zabicia dziecka w ich łonie.
Jak działają pigułki aborcyjne? Mifepriston (w Polsce legalnie się go nie stosuje) powoduje zagłodzenie dziecka rozwijającego się w macicy poprzez zablokowanie hormonu ciążowego, progesteronu. Warto tu wiedzieć, że po zażyciu mifepristonu kobieta nadal może zmienić decyzję i poddać się procedurom ratunkowym w celu odwrócenia działania pierwszej tabletki. Im szybciej, tym procedura jest bardziej skuteczna.
Drugim „lekiem” jest misoprostol, który przyjmuje się samodzielnie lub 24–48 godzin po mifepristonie. Misoprostol powoduje skurcze macicy, co z kolei przyczynia się do „wydalenia” dziecka. Może to między innymi być przyczyną skurczów, krwawień i często wymaga interwencji medycznej.
Szereg skutków niepożądanych dla kobiety – jeden dla dziecka
Pigułki aborcyjne mają jeden konkretny skutek: mordują dziecko. Co okrutne, zażywa się je właśnie w tym celu. Są niebezpieczne także dla matek. Powodują między innymi infekcje i krwotoki, wymagające interwencji medycznej.
WHO nie zawahała się jednak dodać obu pigułek do listy „leków” podstawowych. I to mimo że zaledwie kilka tygodni wcześniej w Ontario zmarła 19-letnia kobieta, właśnie w wyniku aborcji chemicznej. Niestety nie ma się czemu dziwić – aborcja jest przez tę organizację traktowana od dawna jako składnik „zdrowia reprodukcyjnego” i forsowana już w szkołach, co pokazują standardy edukacji seksualnej. Propaganda aborcyjna WHO zatacza więc coraz szersze kręgi.
Źródło: https://www.lifesitenews.com/…