Kiedy Antao powtórzyła stanowisko kobiety w temacie opieki zastępczej ,mówiąc „To nie ja przyznałam, że nie mam nic przeciwko zabijaniu dzieci pozostających w rodzinach zastępczych i dzieci, które były ofiarami przemocy.”, ta odpowiedziała „To nie jest sednem sprawy. To co mówię, to…” i wtedy brutalnie zaatakowała fizycznie aktywistkę pro-life.
W szokującym zwrocie akcji agresorka uderzyła Savannah pięścią w twarz, a następnie uderzyła ją w głowę telefonem komórkowym. Cała scena została uwieczniona przez męża Savannah Antao.
Napastniczka, która pod presją społeczną ujawniła swoje dane i przedstawiła się jako Brianna J. Rivers, na swoim Facebook’u umieściła taką wiadomość:
„Do Savannah, szczerze przepraszam, ale nie mogę siedzieć i pozwalać ci dalej forsować tę jednostronną narrację. Rozumiem, że kładzenie rąk na kimś nigdy nie jest rozwiązaniem, ale rzucanie kamieniami i chowanie rąk jest gorsze. (…) ona jest zawodową antagonistką a nie reporterką.”
Antao, zapytana przez media o reakcję, powiedziała, że zachowanie agresorki jest symbolem „wielkiej lewicy” (so much of the left).
„To wielka szkoda, że tylko dlatego, że poczuła się zirytowana zadawanymi pytaniami, albo po prostu dlatego, że miałyśmy inne zdanie, zasłużyłam sobie na to, by otrzymać cios w twarz. To jest po prostu śmieszne. Ale tak właśnie wygląda dzisiejsza lewica” – powiedziała w jednym z wywiadów.
W czwartek, 10 kwietnia, nowojorska policja potwierdziła, iż Briana J. Rivers została aresztowana i oskarżona o napaść drugiego stopnia na Savannah Craven Antao. Poszkodowana dziennikarka podsumowała całe zdarzenie:
„Chcemy sprawiedliwości, ale chcemy też modlić się z tę kobietę, ponieważ ewidentnie przechodzi przez coś o wiele głębszego, niż nam się zdaje.”
Jak coraz częściej można zauważyć w przestrzeni publicznej, poparcie dla zabijania dzieci przed narodzeniem najczęściej idzie w parze z poparciem dla przemocy wobec tych już narodzonych.