Politycy KO mówią przy tym otwarcie, że są „przerażeni” publicznymi różańcami, w trakcie których modlimy się i ostrzegamy przed skutkami aborcji. Wiedzą, że nasze akcje kształtują świadomość milionów Polaków, więc chcą je usunąć z przestrzeni publicznej. Nasza walka musi trwać dalej, co potwierdzają liczne świadectwa osób przemienionych pod wpływem modlitwy i kontaktu z prawdą na ulicach polskich miast.

Toruński ratusz rozwiązał w sobotę zorganizowany przez naszych wolontariuszy publiczny różaniec w intencji odnowy moralnej narodu polskiego, który odbywał się na Rynku. Władze wysłały na miejsce specjalnego urzędnika z Wydziału Ochrony Ludności (!), który zaczął wzywać naszych działaczy do zwinięcia baneru prezentującego ofiary aborcji. Gdy nasi wolontariusze odmówili podporządkowania się tym bezprawnym żądaniom, urzędnik rozwiązał nasze pokojowe zgromadzenie twierdząc iż:
„Otrzymałem informację od obywateli Torunia, że są tymi treściami zniesmaczeni.”
Urzędnik z Wydziału Ochrony Ludności usiłował więc chronić bliżej nieokreślonych „obywateli Torunia” przed widokiem prawdy o aborcji i słowami modlitwy (warto w tym momencie zauważyć, że gdy po ulicach miasta regularnie paradują homoseksualiści i transwestyci, prezentując przy tym wulgarne i nieprzyzwoite treści o charakterze seksualnym, to władzom miasta to nie przeszkadza). Nasi wolontariusze nie podporządkowali się niezgodnej z prawem decyzji i kontynuowali akcję w trybie „spontanicznym”.
O sprawie zrobiło się głośno zarówno w lokalnych jak i ogólnopolskich mediach. Głos zabrał m.in. radny KO Marek Krupecki, który stwierdził, że jest:
„przerażony zgromadzeniem odbywającym się pod pomnikiem Mikołaja Kopernika od kilku lat piętnastego dnia każdego miesiąca”.
Politycy KO są przerażeni tym, że nasi wolontariusze regularnie modlą się i głoszą prawdę w przestrzeni publicznej. Podsycają więc trwające od wielu lat urzędniczo-prawno-sądowe prześladowania, których celem jest usunięcie nas z ulic polskich miast i wprowadzenie kolejnych zakazów, ograniczeń i totalnej cenzury.
Do czego tego typu działania prowadzą w praktyce przekonały się narody krajów Zachodu, gdzie wprowadzono już m.in. „strefy buforowe” wokół aborcyjnych ośrodków śmierci oraz zakaz modlitwy w myślach, nie tylko na ulicach, ale również w prywatnych domach! Zwrócił na to uwagę wiceprezydent USA J.D. Vance, który kilka dni temu przemawiał na konferencji w Monachium. Jak powiedział Vance:
„Być może najbardziej niepokojące jest to, że patrzę na naszych drogich przyjaciół, Wielką Brytanię, gdzie odejście od praw sumienia sprawiło, że podstawowe wolności religijne Brytyjczyków znalazły się na celowniku. Nieco ponad dwa lata temu brytyjski rząd oskarżył Adama Smitha Connera, 51-letniego fizjoterapeutę i weterana armii, o ohydne przestępstwo stania 50 metrów od kliniki aborcyjnej i cichej modlitwy przez trzy minuty, bez przeszkadzania komukolwiek, bez interakcji z kimkolwiek, po prostu cicho modląc się samemu.”
Wiceprezydent USA dodał, że:
„Adam został uznany za winnego złamania nowej rządowej ustawy o strefach buforowych, która penalizuje cichą modlitwę i inne działania, które mogą wpłynąć na decyzję osoby znajdującej się w odległości 200 metrów od placówki aborcyjnej. Został skazany na zapłacenie tysięcy funtów kosztów prawnych na rzecz prokuratury. Chciałbym móc powiedzieć, że był to przypadek, jednorazowy, szalony przykład źle napisanego prawa przeciwko jednej osobie. Ale nie. W październiku tego roku, zaledwie kilka miesięcy temu, szkocki rząd rozpoczął dystrybucję listów do obywateli, których domy znajdowały się w tak zwanych „strefach bezpiecznego dostępu”, ostrzegając ich, że nawet prywatna modlitwa w ich własnych domach może oznaczać złamanie prawa. Naturalnie, rząd wezwał czytelników do zgłaszania wszelkich współobywateli podejrzanych o popełnienie przestępstw myślowych w Wielkiej Brytanii i całej Europie.”
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że w podobnym kierunku szła polityka USA prowadzona za czasów prezydentury Joe Bidena – rząd USA otwarcie tolerował m.in. działalność aborcyjnych grup terrorystycznych oraz siłowe pacyfikacje policyjne amerykańskich działaczy pro-life, którzy modlili się pod aborcyjnymi ośrodkami śmierci.
Kluczową sprawą podniesioną przez J.D.Vance’a są jednak skutki konsekwentnych, publicznych akcji. Jak trafnie zauważył wiceprezydent USA, modlitwa oraz działanie w obronie życia wpływa na decyzje innych ludzi. Właśnie dlatego totalitaryści chcą zakazać modlitwy nawet w myślach i w prywatnych domach, podobnie jak pokazywania i mówienia prawdy na ulicach.
W USA wielu czołowych aborcjonistów nawróciło się pod wpływem modlitwy i kontaktu z prawdą na temat mordowania dzieci w łonach matek. Najbardziej znanym przykładem jest Bernard Nathanson – były ateista, seryjny aborcjonista i jeden z czołowych aktywistów aborcyjnych w historii USA, który doprowadził do legalizacji aborcji na terenie Stanów Zjednoczonych. Nathanson wykonał bądź bezpośrednio nadzorował aż 75 000 aborcji na dzieciach. Co więcej, osobiście zamordował poprzez aborcję swoje własne dziecko (!), które miał z kochanką. Był również współzałożycielem jednej z największych aborcyjnych grup lobbingowych w USA, która dała początek całemu przemysłowi aborcyjnemu w Ameryce. To właśnie Nathanson wymyślił tzw. „kliniki aborcyjne”, czyli ośrodki śmierci wyspecjalizowane w mordowaniu nienarodzonych. Nathanson przeżył wstrząs, gdy zobaczył na ekranie monitora USG jak wygląda aborcja. W ten sposób powstał film „Niemy krzyk” – pierwsze w historii nagranie przedstawiające aborcję na dziecku, które wstrząsnęło milionami ludzi na całym świecie i zmieniło ich świadomość, w tym również świadomość Nathansona, który nawrócił się, przyjął chrzest i do końca życia był zaangażowany w obronę życia. „Niemy krzyk” w latach 90’tych był wyświetlany w Polsce, m.in. w szkołach, co ukształtowało sumienia setek tysięcy osób z tego pokolenia.
Zwolennicy aborcji wiedzą, że takie działania są skuteczne. Dlatego usiłują wypchnąć prawdę z przestrzeni publicznej oraz zakazać modlitwy nawet w prywatnym domu, gdyż wiedzą, że może ona wpłynąć na czyjeś decyzje.
Co w związku z tym robi nasza Fundacja?
Pomimo kolejnych represji i prześladowań, nie poddajemy się. Walka o życie trwa w całej Polsce. Do sytuacji podobnej jak w Toruniu doszło niedawno w Zabrzu. Na uczestników naszego publicznego różańca wezwana została policja, gdyż komuś nie podobała się nasza akcja. Funkcjonariusze twierdzili, że nasza publiczna modlitwa rzekomo jest „nielegalna”.
Przeprowadziliśmy także kolejne działania pod szpitalami, m.in. pod szpitalem w Rudzie Śląskiej, który odmawia odpowiedzi na pytania, czy dokonuje aborcji. Cieszy nas fakt, że w trakcie akcji dołączali do nas przechodnie, którzy zatrzymywali się i modlili razem z nami.
Kolejny publiczny różaniec odbył się także w Mielcu. Towarzyszyły mu trzy wielkoformatowe banery, które pokazywały prawdę o aborcji, wzbudzając reakcje mieszkańców. Ktoś zrobił zdjęcie, ktoś pokiwał głową z dezaprobatą, przechodzący mężczyzną ściągnął czapkę i pochylił głowę w poszanowaniu modlitwy. Od początku akcji w Mielcu naszym działaniom przyglądało się kilku młodych chłopaków, którzy stali obok pijąc piwo. Zadawali wiele pytań, jednak dużo z nich powodowanych było alkoholem, pod wpływem którego niewątpliwie się znajdowali. Przykro było na to patrzeć. Trójka z nich odeszła od nas ze śmiechem. Jednak czwarty chłopak został w tyle i bardzo cicho poprosił naszych wolontariuszy o broszury informacyjne na temat aborcji. Wziął je od nas, schował za poły kurtki, podziękował i podążył za kolegami. Być może właśnie w ten sposób kolejna osoba została uratowana przed zakażeniem aborcyjną propagandą. Z kolei pewien mężczyzna podszedł do naszych wolontariuszy i agresywnie zaczął rozmowę z nimi od słów: „czego tu?”, ale po dyskusji z naszymi działaczami na temat aborcji podziękował nam za działalność i pożegnał się z nami słowami: „do następnego!”.
Właśnie w ten sposób, dzięki niezależnym akcjom informacyjnym i publicznym modlitwom, skłaniamy do refleksji i poruszamy sumienia Polaków. W 2024 roku takich akcji przeprowadziliśmy w całym kraju ponad 1 000. Chcemy, aby w tym roku było ich jeszcze więcej, aby dotrzeć do milionów kolejnych osób i ukształtować ich świadomość, chroniąc w ten sposób przed aborcyjną propagandą. W najbliższym czasie potrzebujemy na te działania ok. 14 000 zł.
Dlatego proszę Państwa o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Państwa w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam przeprowadzenie kolejnych kampanii na ulicach miast Polski i kontynuowanie walki o przyszłość naszego narodu.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku
