Groźna prawda o zabijaniu dzieci

W ocenie oleśnickich władz i funkcjonariuszy policji rozrywanie dzieci nienarodzonych na kawałki, trucie ich śmiertelnym zastrzykiem jest w porządku, ale pokazywanie prawdy o tym procederze zagraża życiu i zdrowiu ludzi!

W piątek, 28 czerwca po raz kolejny zgromadziliśmy się pod wejściem do Szpitala Powiatowego w Oleśnicy, który jest polskim zagłębiem aborcyjnym.

W tej niewielkiej placówce w małym malowniczym miasteczku nieopodal Wrocławia dzieją się rzeczy straszne – niczym z najgorszego horroru. Dzieci, które jeszcze się nie urodziły i których matki zdecydowały, że nie chcą kontynuować ciąży – są uśmiercane w okrutny sposób. Aborterzy nie stronią od tzw. metody próżniowej (odessanie dziecka z łona matki specjalnym aborcyjnym „odkurzaczem”), metody chirurgicznej (wyrywanie dziecka po kawałku przy pomocy specjalnych szczypiec), czy też podania dziecku śmiertelnego zastrzyku z chlorkiem potasu prosto w serce (po którym następuje bolesny śmiertelny atak serca).

To wszystko dzieje się pod pozorem ratowania życia lub zdrowia matek. W samym 2023 roku zamordowano 144 dzieci, z czego 139 ze wskazań psychiatrycznych (zabicie dziecka uznano za metodę leczenia zaburzeń adaptacyjnych u matki). Wśród tych 144 osób u 50 podejrzewano zespół Downa bez wad współistniejących, było również dziecko, które nie miało lewego przedramienia. Wśród 144 dzieci zabitych w 2023 r. u 133 podejrzewano bądź stwierdzono wady rozwojowe. Najstarszą ofiarą aborterów było dziecko w 30(!) tygodniu ciąży! Aż strach pomyśleć co będzie dalej…

Pikieta antyaborcyjna przed szpitalem w Olesnicy

Pokojowe, w pełni legalne zgromadzenie publiczne zorganizowane w celu ratowania życia dzieci poczętych oraz budzenia sumień ich matek i personelu medycznego jest uznawane za coś niedopuszczalnego, a oleśniccy urzędnicy uważają, że zagraża życiu i zdrowiu ludzkiemu. Policjanci natomiast godzą się na taki stan rzeczy i wykonują zalecenia sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i logiką. Ktoś mógłby nie uwierzyć… A jednak…

Niedługo po rozpoczęciu zgromadzenia publicznego pod szpitalem podszedł do nas agresywny mężczyzna i zaczął wulgarnie nas wyzywać, grozić naszemu działaczowi Adamowi po czym wszedł do szpitala. Po kilku minutach znów pojawił się w miejscu naszej pikiety i podszedł do banera przedstawiającego ojca Maksymiliana Kolbego oraz model dziecka poczętego i rozciął go nożykiem introligatorskim. Nie mieliśmy możliwości zatrzymania mężczyzny, bowiem nie było na miejscu policji, a był on agresywny i miał ostre narzędzie w ręku. Zachowywał się w sposób nieobliczalny i mógł stworzyć realne zagrożenie dla naszego zdrowia i życia.

Nozownik atakuje pikiete antyaborcyjna

Najpierw nożownik, potem policja i urzędnicy

Po około godzinie trwania naszego zgromadzenia na miejscu pojawiła się policja. Funkcjonariusz zakomunikował nam, że chce nas tylko wylegitymować w związku ze zgłoszeniami, iż zakłócamy spokój. Początkowo policjanci mieli na tyle wyczucia, że nie chcieli nam przerywać trwającej akurat modlitwy i czekali na dokończenie dziesiątki Różańca. Chwilowo wydawać się mogło, że interwencja policji zakończy się na czynności wylegitymowania nas i będziemy mogli dalej kontynuować zgromadzenie. Okazało się jednak, że nie będziemy mogli być na miejscu zgromadzenia tak długo jak mieliśmy w planie.

Niedługo później pojawiła się p. Paulina Żminkowska-Kuźmińska, Naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta Oleśnicy w towarzystwie innego urzędnika i poinformowała, że jest upoważniona do rozwiązania zgromadzenia publicznego. Na nasze żądanie okazała upoważnienie wydane przez burmistrza Oleśnicy Adama Horbacza. Zapytała, czy sami rozwiążemy zgromadzenie czy nie. W odpowiedzi na nasze pytanie na jakiej podstawie mielibyśmy je rozwiązać pani Żminkowska-Kuźmińska skonstatowała, że na podstawie stwarzania zagrożenia życia i zdrowia. Przedstawicielka organu gminy zapytana co znaczy „zagrożenie życia i zdrowia” powiedziała, że decyzja będzie wydana. Nie poinformowała na czym owo „zagrożenie życia i zdrowia” miałoby polegać. Zapytana co dokładnie zagraża stwierdziła, że treści jakie głosimy.

Urzednik z Olesnicy bezprawnie rozwiazuje akcje obroncow zycia

Nie potrafiła jednak wskazać, który konkretnie baner zagraża czyjemuś życiu i zdrowiu. Zapytana o podstawę prawną swojego postepowania podała jedynie art. 25 ustawy Prawo o zgromadzeniach. Po dwukrotnym ostrzeżeniu o możliwości rozwiązania zgromadzenia przedstawicielka burmistrza Oleśnicy Adama Horbacza wydała bezprawną ustną decyzję o rozwiązaniu legalnego zgromadzenia publicznego – nie posiadając do tego podstawy prawnej, ani faktycznej.

W reakcji na bezprawną decyzję urzędnika poinformowaliśmy o zwołaniu zgromadzenia spontanicznego. Obecni na miejscu funkcjonariusze policji nie uszanowali jednak naszych konstytucyjnych praw i zagrozili podjęciem czynności zmierzających do uniemożliwienia nam dalszej obecności pod szpitalem.

Odbyła się burzliwa dyskusja z funkcjonariuszami policji, jeden z nich stwierdził, że jest katolikiem, ale w rozmowie wykazał się zupełnym niezrozumieniem prymatu prawa naturalnego nad niemoralnym prawem stanowionym. Przecież nie zawsze jest tak, że coś, co jest legalne jest również moralnie dopuszczalne. Kiedyś niewolnictwo było legalne, ale czy to oznacza, że było czymś dobrym? A gdyby ktoś zalegalizował np. pedofilię (do czego niektóre środowiska niestrudzenie dążą) to czy oznaczałoby to, że stanie się ona czymś moralnie dopuszczalnym?

Na polecenie policjantów złożyliśmy rzeczy, przenieśliśmy się na drugą stronę ulicy i rozpoczęliśmy zgromadzenie spontaniczne, o czym poinformowaliśmy przy użyciu nagłośnienia. Po chwili ponownie pojawiła się policja a funkcjonariusze nadal nie uznawali naszego prawa do odbycia pokojowego zgromadzenia publicznego w reakcji na rozwiązanie poprzedniego, organizowanego przed wejściem do szpitala.

Pikieta pod Ratuszem w Oleśnicy

Udaliśmy się pod siedzibę burmistrza Oleśnicy, aby odbyć kolejne zgromadzenie spontaniczne – w reakcji na bezprawne rozwiązanie zgromadzenia pod szpitalem przez urzędniczkę. Przygotowaliśmy nagranie, w którym informujemy o tym, że burmistrz Oleśnicy rozwiązał legalne zgromadzenie publiczne oraz o tym, że sprzeciw wobec mordowania dzieci nienarodzonych przeszkadza władzom miasta.

Po kilkunastu minutach na miejscu zgromadzenia pojawiła się znowu ta sama urzędnik, która rozwiązała poprzednie zgromadzenie – p. Paulina Żminkowska-Kuźmińska i poinformowała o kolejnej możliwości rozwiązania zgromadzenia znów powołując się na rzekome zagrożenie dla życia i zdrowia, a następnie stwierdziła, że rozwiązuje zgromadzenie.

Decyzja urzędnika delegowanego przez Burmistrza Oleśnicy Adama Horbacza była całkowicie bezprawna nie tytko dlatego, że stanowiła zamach na konstytucyjną wolność zgromadzeń i prawo do rozpowszechniania informacji, ale również nie mogła mieć żadnego odniesienia do ustawy Prawo o zgromadzeniach, bowiem przedstawiciel organu gminy nie ma uprawnień do rozwiązania zgromadzenia spontanicznego.

Po pewnej chwili przybyła policja i funkcjonariusze policji, niektórzy ci sami, z którymi rozmawialiśmy przed szpitalem. Policjanci nie przyjmowali do wiadomości, że zgromadzenie zorganizowane pod siedzibą Urzędu Miasta w Oleśnicy ma charakter spontaniczny. Uznali bowiem, że skoro kolejne zgromadzenie dotyczy tego samego tematu, czyli aborcji to nie można uznać tego za spontaniczną reakcję na decyzję burmistrza. Zupełnie nie uwzględnili faktu, że podczas zgromadzenia informowaliśmy (przy użyciu specjalnie stworzonego na tę okoliczność nagrania) o tym, że burmistrz Oleśnicy rozwiązał legalne zgromadzenie.

Logicznym jest, że skoro rozwiązane zgromadzenie dotyczyło sprzeciwu wobec aborcji to spontaniczna reakcja na decyzję włodarza Oleśnicy również musi, choćby pośrednio, nawiązywać do aborcji, którą władze lokalne akceptują. Policja nie dokonała formalnego rozwiązania zgromadzenia, lecz odłączyła nagłośnienie, wyszarpała banery z rąk działaczy Fundacji i dokonała zatrzymania sprzętu.

Nie zabrakło szyderczych spojrzeń i komentarzy ze strony przechodniów, którzy wyrażali oburzenie obecnością pikiety i nie kryli zadowolenia z faktu, że uciszono protest w obronie bezbronnych. Ale byli również ci sprawiedliwi, którzy okazywali poparcie dla obecności zgromadzenia i wręcz prosili nas o kontynuowanie walki o życie dzieci niezależnie od okoliczności.

Legalna pokojowa demonstracja przeciwko zabijaniu dzieci została rozbita przez funkcjonariuszy ewidentnie działających na zlecenie władz Oleśnicy

Przy tej okazji należy wspomnieć o postępowaniu policjantów w innych miastach, gdzie nawet jeśli mają (w naszym przypadku nieuzasadnione) wątpliwości co do legalności zgromadzenia, nie stosują oni środków przymusu wobec ich uczestników, lecz co najwyżej kierują sprawę do sądu i nie przerywają legalnej manifestacji.

Zostając na oleśnickim rynku bez niezbędnego sprzętu do kontynuowania naszego protestu, mieliśmy poczucie, że nic sprawiedliwego tego dnia już nie może wydarzyć się w Oleśnicy. Ku naszemu zaskoczeniu w pobliżu pojawił się ten sam mężczyzna, który kilka godzin wcześniej pociął baner podczas pikiety pod szpitalem. Dzięki szybkiej reakcji Adama i Jana udało się napastnika dogonić i przekazać go w ręce policji. Ci sami policjanci, którzy bezprawnie rozbili zgromadzenia antyaborcyjne dokonali zatrzymania agresywnego osobnika, któremu bardzo wadził sprzeciw wobec mordowania najsłabszych. A jednak wydarzyło się w tym dniu w Oleśnicy coś, co można uznać za sprawiedliwe.

Nie składamy broni, którą jest prawda. Pomimo szykan ze strony władz Oleśnicy nie zaprzestaniemy upominać się o prawo do życia dla najmłodszych dzieci, którym ułomne prawo stanowione nie zapewnia ochrony, a funkcjonariusze publiczni chętnie akceptują ten stan rzeczy.

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN