Strażnicy miejscy zakłócili zgromadzenie. Pokrętne tłumaczenie zastępcy komendanta

We Wrocławiu, 5 marca br., przy dworcu PKP miała miejsce pikieta antyaborcyjna organizowana w ramach działań Fundacji Pro – Prawo do życia. Pikieta dotyczyła handlu organami zabijanych w wyniku aborcji dzieci. Zgromadzenie było ochraniane przez funkcjonariuszy policji z KKP.

Informacja o wydarzeniu była umieszona na BiP-ie UM Wrocławia. W czasie trwania pikiety przyjechało dwóch funkcjonariuszy Straży Miejskiej. Nie wylegitymowali się, a następnie nie zważając na obecność policjantów, uniemożliwili wygłoszenie przemowy, wyrwali kabel od megafonu, a na koniec zajścia nawet nie potrafili wytłumaczyć, co jest nieprzyzwoitego w zdjęciu ofiar aborcji, które to przecież było powodem ich przyjazdu.

Na zachowania strażników została napisana skarga do komendanta Piotra Kościelnego. Odpowiedział jego zastępca Waldemar Forysiak, który oddalił uwagi jako bezzasadne. Pokrętnie tłumaczył fakt nie wylegitymowania się przez funkcjonariuszy.

Przypomnę, że wg 22 art. z Ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o strażach gminnych (Dz. U. 1997 Nr 123 poz. 779): Art. 22. Strażnik przy wykonywaniu czynności, o których mowa w art. 12, jest obowiązany przedstawić się imieniem i nazwiskiem (…)

Funkcjonariusze powinni się przedstawić sami, stało to się dopiero na moje polecenie w czasie kłótni z nimi.

Zastępca komendanta zarzucił nam, że były oznaki świadczące, iż zgromadzenie jest nielegalne, ponieważ nie posiadaliśmy identyfikatorów. Zgromadzenie, tak jak to wykazano na wstępie, było legalne, zgłoszone w trybie uproszczonym, w którym UM nie wydaje identyfikatora (w odróżnieniu od zgłoszenia zgromadzenia w trybie zwykłym), więc nie trzeba go posiadać. Jako element wyróżniający organizatora od innych członków zgromadzenia był megafon wraz z żółtą podkładką używaną do przemówień, co trafnie zrozumieli strażnicy, gdyż podeszli właśnie do organizatora.

Postawa Wrocławskiej Straży Miejskiej jest nacechowana ideologicznie, tak jak prezydenta Sutryka, któremu podlegają, a który swego czasu nazwał prolajferów „matołkami” i zwalcza akcje antyaborcyjne. Strażnicy sami nie potrafili wytłumaczyć, co jest nieprzyzwoitego w zdjęciu ofiary aborcji. Trudno uwierzyć, aby ich przełożonym nie były znane też wyroki uniewinniające z Sądu Najwyższego, czy z Sądu Okręgowego we Wrocławiu z art. 141 kw., o sygnaturach, IV Ka 750/21, IV Ka 63/22, w których to Straż Miejska złożyła do sądu wnioski o ukaranie.

Nawiasem mówiąc Straż Miejska nie ma uprawnień do rozbijania niezakazanych zgromadzeń. Takie zachowanie przepisuje się raczej bandytom.

Nasuwa się pytanie, czy to są nowe standardy w zachowaniu funkcjonariuszy wobec wszystkich zgromadzeń, czy tylko wobec obrońców nienarodzonych dzieci?

Nagranie z zajścia można zobaczyć pod tym linkiem.

Więcej interesujących treści

Wesprzyj naszą działalność:

. PLN