„Dzieci nie powinny być narażone na oglądanie takich rzeczy!” Tą tezą zareklamował swój artykuł popularny portal dla matek „Mamo to ja”, sugerując że umieszczanie plakatów pokazujących dziecko zabite w 11 tygodniu życia jest niedopuszczalne, gdyż plakat mogą zobaczyć dzieci. Te żyjące, rzecz jasna. Zabite w wyniku aborcji plakatu nie zobaczą. Dziennikarka dołączyła tym samym do chóru lewicowych „przerażonych” dziennikarzy, którzy jedyną i słuszną prawdę upatrują w tekstach Wyborczej.
Przypomnijmy, że bilbord, poza zabitym w wyniku aborcji dzieckiem, zawiera informację o akcji „Zadzwoń do posła”. W tę akcję może włączyć się każdy przerażony plakatem. Dzięki temu może w dalszej perspektywie sprawić, że makabryczne rzeczy przedstawione na plakacie, nie będą dokonywane w naszym kraju. Dziennikarka portalu „Mamo to ja” nie zadała sobie trudu przypomnienia ludziom, że rzeczywistość, przedstawiona na bilbordzie, jest codziennością w polskich szpitalach, gdzie rocznie zabija się w ten sposób ponad 1000 dzieci rocznie. Często dużo starszych, niż to 11 – tygodniowe, przedstawione na plakacie.
Na szczęście matki będące czytelniczkami „Mamo to ja” potrafiły właściwie odnieść się do bilbordu i zrozumieć jego wydźwięk. „Ale narażać je na śmierć w łonie matki już jest ok. Fajna logika.”, pisze ironicznie pani Justyna. Wtóruje jej inna matka, twierdząc: „Nie płód, tylko martwe dziecko! Według mnie dzieci powinno się uczyć szacunku do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Martwe dzieci są wynikiem aborcji, zdjęcie tylko pokazuje, jak to maleństwo wygląda po wszystkim”. Kolejna kobieta zaczęła nawet uświadamiać, jaką metodą dokonuje się zabijanie w łonie matki. Nie brakowało też głosów, że może to nie plakaty aborcyjne powinny być przedmiotem zainteresowania redakcji „Mamo to ja”: „Moje dzieci bardziej szokują gazety z rozkraczonymi gołymi babami w Żabce”, „zdjęcia martwych płodów burzą, ale ich śmierć już jakoś nie … pokrętna wrażliwość niektórych …”. Głosy poparcia dla działań, których celem jest pokonanie aborcji, dominowały nad nielicznymi słowami powątpiewania w słuszność akcji i krytyki, powodowanej najczęściej lękiem o własne dzieci.
Aborcjoniści rozpowszechniają mit, jakoby wśród obrońców życia były głównie starsze panie i mężczyźni. Statystyki pokazują jednak, że największą grupą osób domagających się zakazu zabijania dzieci w łonie matki, stanowią młode kobiety. Wśród prawie siedemdziesięciotysięcznej rzeszy fanów profilu „Fundacji Pro – Prawo do życia”, 37% stanowią kobiety w wieku 18 – 34 lata.
Trudno wmówić kobiecie mającej małe dzieci, że płód to nie człowiek i można go zabić, albo że aborcja jest po prostu „kontrowersyjnym tematem, w którym każdy ma własne zdanie”. Coraz częściej trudno jest na takie kłamstwo naciągnąć innych. Na pewno również dzięki takim plakatom, jak te w Poznaniu i Krakowie. Przerażające jest jednak to, że retorykę aborcyjną próbują stosować nawet dziennikarki pracujące w piśmie parentingowym. Czy redaktorki „Mamo to ja” czytają komentarze swoich czytelniczek? Może warto? Mogłyby się wiele nauczyć.
Dołącz do akcji „Zadzwoń do Posła!” – dowiedz się więcej: www.proprawodozycia.pl/zadzwondoposla
[author] [author_image timthumb=’on’]http://www.proprawodozycia.pl/wp-content/uploads/2015/10/Karolina-Jurkowska.jpg[/author_image] [author_info]Karolina Jurkowska – wolontariuszka Fundacji Pro – Prawo do Życia[/author_info] [/author]