Tradycyjnie próby ratowania życia niepełnosprawnym spotkały się ze sprzeciwem tych, którzy zakłamują ich człowieczeństwo, nazywając ich pozbawienie ich życia „wyborem”. Ponieważ jednak z powodu pandemii nie można organizować protestów, aborcjoniści popuścili wodze fantazji, wymyślając protesty, które można przeprowadzić tak, by nie chodzić tłumnie po ulicy.
Mieliśmy więc, o zgrozo, protest nakładkowy w mediach społecznościowych, protest samochodowy, podczas którego aborcjoniści trąbili sobie w centrum stolicy, a następnie przykładnie zapłacili mandat i czekają być może na kolejny, za nieuzasadnione przemieszczanie się. Mieliśmy także protest „kolejkowy”, gdzie, jak wieść niesie, rzeczywiście zgotowano piekło normalnym kobietom chcącym po prostu zrobić zakupy, a zmuszonym stać w sztucznym kolejkowym tłumie. Na koniec mieliśmy protest „balkonowy”, jednak nikt nie wie czy się udał, bo siedzimy przecież w domu.
Dzięki takim działaniom feminiści bez wychodzenia z domu odtrąbili zwycięstwo. I rzeczywiście, co prawda ich działania spotkały się co najwyżej z słusznym sprzeciwem personelu węgorzewskiej Biedronki, oburzonej na zakłócanie ich pracy w dobie i tak ciężkich już dla nich rządowych restrykcji. W jednym jednak feminiści mają słuszność – prawo wciąż zezwala na mordowanie nienarodzonych dzieci podejrzanych o niepełnosprawność. Statystycznie dziś zginie ich troje. I to głównie dzięki decyzjom rządu Prawa i Sprawiedliwości. Aborcjoniści mogą być im wdzięczni.
Źródło:
https://www.rmf24.pl/f…abo,nId,4439485
https://www.facebook.com/DziewuchyWegorzewo/posts/929657854120940